Dlaczego Górka śpiewa?
Jest teściowa i zięć . . . czyli zawirowanie piórnonsensu w reż. Grażyny Matyszkiewicz Towarzystwa Teatralnego Pod Górkę z Warszawy prezentowane w Śródmiejskim Forum Kultury w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w łódzkim dodatku Gazety Wyborczej.
Pytanie to - w tytule postawione tak śmiało - wskazuje, że widowisko Jest teściowa i zięć Towarzystwa Teatralnego Pod Górkę było koncertem poetyckim
Scenariusz spleciono z wierszy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (niektóre stały się piosenkami z pianistycznym akompaniamentem Ireny Kluk-Drozdowskiej). Ich następstwo regulowała zasada: kolejny tekst zaczyna się od tego wyrazu, na jaki skończył się poprzedni. Większość traktowała o miłości, nawet jeśli jako jej rekwizyt przywoływano kuchenny durszlak.
Łodzianie mieli przyjemność spotkania na żywo aktorów z telewizyjnej Plebanii - Katarzyny Łaniewskiej (w serialu babcia Józia) i Stanisława Górki (Zbyszek) (oboje na zdjęciu). Tu byli tytułowymi: teściową i zięciem - lecz fabularnie nic z tego nie wynikło. Aktorzy w zmistyfikowanej kuchni, ze słojem, w którym nieśmiertelny ogórek nie śpiewa, wykonywali wiersze i piosenki. Te drugie tylko Górka. Czasem użyli rzeczonego durszlaka jako nakrycia głowy, metra stolarskiego jako liry czy rurek z PCV jako telefonu.
Ale te liche teatralizacje nie ukryły smutnych prawd wieczoru. Pierwsza: Gałczyński się postarzał; topika antyczna, muzyczność, a także humor jego poezji myszką trącą. Druga: nawet durszlak na głowie nie pomoże znaleźć odpowiedzi na pytanie, w jakim celu nauczono się na pamięć tyle tekstu? I dlaczego Górka śpiewa?