Artykuły

Teatr poziemny

Chcę podzielić się wrażeniami o niezwykłym sprzężeniu treści sztuki z przestrzenią teatralną. Mowa tu o monodramie "Synek" i sali widowiskowej w Kopalni "Guido", a dokładniej o Komorze Badawczej nr 8, położonej 320 metrów pod powierzchnią ziemi.

Wraz z pubową Halą Pomp, Komorą Kompresorów, niezwykłą przez światło dziesiątek górniczych lamp, oraz Warsztatem Mechanicznym tworzy ona Strefę K8 - podziemną przestrzeń kultury, biznesu i rozrywki. Uczestnictwo w tej przestrzeni wymaga poddania się rytuałom obowiązującym w kopalni: odnotowania obecności, pobrania kasku, cierpliwego odczekania na swoją kolej do szoli (windy górniczej) pod tabliczką z napisem "Jazda ludzi" i zjazdu w ciemności na pożądany poziom. Potem jeszcze trzeba przemierzyć kilkadziesiąt metrów podziemnym chodnikiem wzdłuż szyn dawnej kolejki, zamykając za sobą kolejne tamy, odgradzające od szoli prowadzącej ku górze

"Synek" to monodram o znikającym starym Śląsku. Choć liczy sobie już więcej niż pół roku (premiera miała miejsce 7 lipca 2013 roku), to przez nieregularność i rzadkość prezentacji oraz wymóg kameralności miejscowa publiczność nie miała zbyt wielu okazji, aby się oswoić z tym przedstawieniem w jego naturalnej przestrzeni. W marcu na dwa dni "Synek" powrócił do "Guida", niemal w przeddzień uhonorowania go nagrodą specjalną w corocznym konkursie "Złote Maski", któremu od 1999 roku patronuje Zarząd Województwa Śląskiego.

Jest to monodram z elementami performansu i instalacji, zbudowany na tekstach wykonawcy - Marcina Gawła, aktora, dyrektora artystycznego Teatru Nowego w Zabrzu - Zbigniewa Stryja oraz Zbigniewa Kadłubka - filologa klasycznego, komparatysty i eseisty. Temu ostatniemu zapewne trzeba zawdzięczać spokojne, refleksyjne i syntetyczne spojrzenie na świat odchodzącej żywej śląskiej kultury, rozpływającej się w homogenicznej kulturze globalnej, symbolizowanej przez przywołany przez bohatera obraz morskich fal, zagarniających, rozpuszczających, zatracających to, co jednostkowe i niepowtarzalne. Kadłubkowi też pewnie trzeba przypisać ową śląsko-rzymską paralelę mocno obecną w monodramie, jak choćby przez te słowa: "Wszystko się traci, na Śląsku się traci, w Rzymie się traci".

I nie chodzi w tym monodramie wyłącznie o ów Śląsk realny wraz z jego kulturą, którego wieloaspektowe zmiany można opisać statystycznie, czy przez zestawienie różnych dokumentów pisanych, fotograficznych, filmowych, czy wreszcie przez okazanie tak ewidentnych przeobrażeń, jak wczorajsze i dzisiejsze życie owych kopalnianych komór "Guida" czy "drugie życie" innych śląskich kopalń. Chodzi tu przede wszystkim o ów Śląsk z emocjonalnej pamięci głównego bohatera, w której to, co realne, miesza się z tym, co zasłyszane, przeczytane, przemyślane, przeżyte: jak śmierć babki, jak powolne odchodzenie rodziców, a wraz z nimi ich świętych wartości i emocji, ich miejsc - jak ta lauba (altana, ganek), dziś pozbawiona życia, na głucho zamknięta. Szczególnie wzruszająco ukazane jest umieranie śląskiego języka - języka pierwszych słów rodziców bohatera, ich doświadczeń inicjacyjnych, wyznań miłosnych, modlitw i słów ostatnich, ich języka familijnego i plemiennego.

Tytuł "teatr podziemny" uzyskuje tu drugie, przenośne znaczenie, bo monodram został zbudowany na emocjach i obrazach z przeszłości, niejako "zakopanych" i wydobywanych wobec widzów. Bohater przywołuje na przykład obraz dziadka, eksponując jego zachwyt nad jaskrawością cinkwajsu (bieli cynkowej) świeżo pomalowanych ścian, czy obraz babki zapamiętanej w jej podziwie dla fenomenu majowego flidera (krzaku bzu), pokrytego poranną rosą I ta biel najbielsza, i ten bez urastają w narracji bohatera do metafor świata najszczęśliwszego i najniewinniejszego.

Do najbardziej wzruszających momentów w tym monodramie należy z pewnością przywołanie chwili pierwszego doświadczenia utraty, ogołocenia, osierocenia w kilka dni po pogrzebie babki, doświadczenia skumulowanego w owej ciszy domu i milczenia w odpowiedzi na desperackie zawołanie: "Babcia!". Przywołanie zetknięcia z tą ciszą - kwintesencją śmierci - staje się dla bohatera okazją do wypowiedzenia jego podstawowego strachu: "Tak się fest tego boja, że przyjdzie taki dzień, że beda stoł w tym progu i zza tego winkla nie wylyzo tyż insi ludzie: mamo, tato, Darek!!!".

Synek to monodram nostalgiczno-refleksyjny. Cechuje go realizm złączony niekiedy z impresyjną prezentacją pewnych typowych postaci i nutą śląskiego humoru. A wszystko to sąsiaduje z liryzmem i obrazowaniem symbolicznym. Przez eksponowanie konfliktów i napięć wewnętrznych związanych z przemijaniem i odchodzeniem najbliższych Synek staje się spektaklem uniwersalnym. Przez artykułowanie stanów utraty i ogołocenia, wywłaszczania z tego, co indywidualne i dziedziczone lokalnie przez wszystkie trendy unifikujące kultury (z globalizmem na czele) staje się on spektaklem aktualnym we wszystkich miejscach zamieszkanych przez "ludzi zakorzenionych". A samo zakorzenienie jawi się ambiwalentnie: i jako święte, i jako przeklęte.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji