Artykuły

Przyjechała pani Dulska

Do Krakowa, ściślej - do Nowej Huty, do Teatru Ludowego przyjechała pani Dulska. Zaproszona przez reżysera WŁODZIMIERZA NUR-KOWSKIEGO poczuła się tu dość dobrze. Do tego stopnia, że nawet widzowie nie zauważyli złowrogiej dyskusji dwóch kamieniczniczek, dyskutujących w trybie filmowym pod koniec pierwszego obrazu o podwyższaniu komornego. Sprawozdawca jednak nie dał się wziąć na obojętność, ponieważ kamienicznik wraca obecnie już parę kamienic chce zamienić na własne przedsiębiorstwo dochodowe. Ale żart na stronę. "MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ" GABRIELI ZAPOLSKIEJ to premiera (ostatnia w tym sezonie) nader interesująca. Jej wydawałoby się wieczna aktualność polega nie na tym, że straszni mieszczanie panoszyli się sto i więcej lat temu we Lwowie. Krakowie, Warszawie, Łodzi, ale na tym, że - według autorki - służąca Hanka została pokrzywdzona przez "panicza" - Żaden to zresztą panicz ów młody Dulski. Zrobiony przez protekcję mamy urzędniczyną w prokuratorii skarbu, lumpuje się, klnie na czym świat stoi swój... świat i przerażony lekkomyślnością postanawia ożenić się z brzemienną służącą. Potem oczywiście "cioteczka" (też dobra ździra!) Juliasiewiczowa wszystko załagodziła, zhardziała Hanka żąda 1000 koron i krąg Dulskich uspokaja się. Towarzystwo wraca do normy wydzielenia panu domu jednego cygara dziennie, palcówek fortepianowych, zabaw pijackich Zbysia itd. Zapolska posądzana przez współczesnych o doraźność tematyczną dała w gruncie rzeczy obraz tragicznych usiłowań naprawy tego świata. Chce tego dokonać... Zbyszko i jego siostra, może nawet sam starszy pan Dulski, który przed laty zamilkł, ponieważ zamknęła mu gębę straszna baba o instynktach nadzwyczajnej chciwości.

Powoływanie się na aktualność "Moralności pani Dulskiej" jest w naszych warunkach dość ryzykowne. Kłamstwo jest kłamstwem niezależnie od tzw. uwarunkowań klasowych. Po dziurki w nosie mieliśmy tych inscenizacji w latach pięćdziesiątych, kiedy Zapolska zyskiwała wymiar Gorkiego; przypisywano jej rolę rewolucyjną, zaś pod nosem, w Nowej Hucie, na innych wielkich budowach działy się rzeczy straszne, przekraczające wyobraźnię samej Dulskiej i Juliasiewiczowej. Nurkowski doskonale uniknął odniesień wulgarnych do współczesności właśnie wskazując na trwałe wady charakterów ludzkich. Stąd nowohucka "Moralność pani Dulskiej" nabiera cech dramatu, teatru artystycznego, dzieła, które wymaga interpretacji, określenia cech osobowych bohaterów. Przedstawienie jest mroczne w przenośni i dosłownie. Może nawet za mroczne. Sama, scenografia Anny Sekuły - znakomita! Zupełnie takie to wszystko, jak w najdroższej "Desie" - i kredens i fortepian, i stół i lampy. Niby takie mieszczańskie, ale daj Boże zdrowie, jakie wygodne, funkcjonalne i nawet gustowna. Tylko światło jakby nieco za "ibsenowskie". Zamykające uderzeniem wąskich promieni tylko te fragmenty mieszkania Dulsklch, w których dzieją się poszczególne sceny.

Znakomitą rolę dała nam JADWIGA LESIAK. Jej pani Dulska nie jest starą babą. Nie. To pani jeszcze w pretensjach. Reżyser więc oparł się zastarzałej tradycji obsadzania tej roli starszymi aktorkami. To dobrze! Dulska w interpretacji Lesiak to kobieta z temperamentem i doskonale wiemy, że jej migrena wywołana przez "skok" Zbyszka jest udawaniem, że jej wyrzekania na rodzinę, to zwyczajne wygodnictwo. IRENEUSZ KASKIEWICZ jako milczący pan domu doskonale znalazł się we wszystkich scenach, rozpychając je swą figurą upasionego urzędnika? właściciela? W każdym razie doskonale radził sobie z niemą i przez to krzyczącą wymową większości scen. TOMASZ WACHOWICZ przykuł uwagę widzów niekłamanym temperamentem. Na koniec zbytnio może pozował na artystę -dekadenta. Podobał się bardziej w scenach, gdzie młodzieńczość graniczy jeszcze z dziecięctwem. Ten student PWST doskonale panuje nad postacią, która nosi przecież zarodek i rozwiązanie intrygi. Hesia i Mela to ciekawe role MAŁGORZATY KOCHAN i AGATY JAKUBIK - może trochę za rozbuchane w jednym przypadku i za rozmazane w drugim, ale prezentujące Intrygę w odbiciu wcale nie zwierciadlanym lecz typowym. MAŁGORZATA BIELSKA stworzyła postać Hanki z prawdziwą maestrią, służącą wręcz idealnie interpretacji przez ukazanie lęków, wad, szlachetności człowieka zaszczutego. To najlepsza rola premiery sobotniej! KATARZYNA LIS-WORONIECKA jako Lokatorka spokojnie, bez egzaltacji (elementy której wyraźnie tkwią w tekście sztuki) zagrała scenę rozmowy z Dulską. WANDA SWARYCZEWSKA jako Tadrachowa dała wizerunek osoby tyleż sprytnej, co prostodusznej. Juliasiewiczowa w wykonaniu ZDZISŁAWY WILKÓWNY to taka Dulska, tylko że lepiej ubrana. Przedstawienie jest bardzo Interesujące i szkoda, że już go w tym sezonie nie zobaczymy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji