Artykuły

Pani Dulska robi szpagat

Bycie artystą scenicznym to zawód okrutny. Łączy się z nim codzienna konfrontacja twarzą w twarz z publicznością, która zawsze reaguje trochę inaczej, czytanie o sobie recenzji, przeważnie pełnych głupstw, gdy zawierają przygany. Dlatego niektórzy aktorzy udają, że nie czytają recenzji, podczas gdy w rzeczywistości je zbierają. To przyzna każdy kierownik literacki, który będąc człowiekiem pióra, zna jednocześnie teatr od środka. Trzeba więc godzić wielką wrażliwość, bez której nie można uprawiać sztuki, z odpornością słonia. I po prostu robić swoje.

Czasem jednak jest wspaniale, gdy przychodzi sukces. Przydarzył się - tzn. został ciężko wypracowany - Adamowi Hanuszkiewiczowi, który w warszawskim Teatrze Nowym wystawił musical pt. Dulska, będący muzyczną przeróbką sztuki Gabrieli Zapolskiej pt. Moralność Pani Dulskiej.

Hanuszkiewicz często był atakowany za daleko idące ingerencje inscenizacyjne, zwłaszcza w dzieła romantyków. Tym razem sprawa jest jasna i czepiać się nie ma czego. Wszak przerobiono na musical Pigmaliona Georga Bernarda Shawa i powstał przebój światowy pt. My fair Lady. Z Poskromienia złośnicy komedii Szekspira, narodził się inny sukces światowy - Pocałuj mnie Kasiu, itd.

Często wersja musicalowa przedłuża sceniczny żywot sztuki, gdy jej poetyka nieco już zwietrzała. Tak się stało z Pig-malionem i My fair Lady. Tak może być z Moralnością Pani Dulskiej i Dulską.

Hanuszkiewicz od dłuższegojuż czasu próbował przyciągnąć widza do teatru za pomocą atrakcyjnej oprawy muzycznej. Stara) się trafić do wrażliwości współczesnego odbiorcy, oprawiając stare teksty w ramy rytmów i barwę dźwięków łubianych przez rzesze słuchaczy muzyki rockowej. Musical Dulska jest zwieńczeniem tych prób. Sądzę, iż przyniesie on Teatrowi Nowemu duży sukces frekwencyjny.

Mistrz Adam jest jak zwykle przekorny. Dlatego broni Pani Dulskiej, kładąc nacisk na powszechność zastosowanych przez nią rozwiązań obyczajowych. Mieszczaństwo dawało służącej pieniądze, gdy zdarzało się jej zajść w ciążę z młodym panem. Podobnie jak dziedzic dawał krowę, gdy panienka folwarczna znalazła się przez niego w stanie powszechnie określanym jako błogosławiony. Ta koncepcja pasuje do musicalu, w którym nic nie może być zbyt serio.

Jest to także sukces pedagoga. Hanuszkiewicz kilka lat temu wziął pod swoje skrzydła zespół złożony w sporej części z młodych, nieznanych aktorów. Teraz ci artyści tworzą smakowite kreacje. Zwłaszcza panie. Pełną werwy Dulską, o świetnym wyczuciu komizmu, jest Mirosława Nyckowska, w dodatku imponuje sprawnością - w kankanie robi szpagat. Szaleje na scenie, rozbawiając publiczność, Edyta Jungowska, wyborna w roli Hesi, córki Dulskich. Świetne jej przeciwieństwo, siostrę Melę, stworzyła pełna wdzięku i wyrafinowania Paulina Młynarska. Magdalena Cwenówna z postaci Juliasiewiczowej zrobiła kapitalnego wampa, traktowanego z przymrużeniem oka.

Z tym mieszczańskim światem bardzo trafnie zostały skontrastowane postacie kobiet z ludu: Hanka Beaty Kawki i jej matka chrzestna Tadrachowa - Renaty Domagały. Obie aktorki pokazały doskonale podpatrzone przemieszanie poczucia własnej godności ze sprytem.

Gorzej było z rolami męskimi. Paweł Szczęsny grat Zbyszka zbyt podtatusiałego, abyśmy mogli wierzyć w jego wyczyny na polu prokreacji. Z kolei Dulski Jerzego Karaszkiewicza został ukazany w sposób zbyt groteskowy, nie przystający do stylu całego widowiska.

Mistrz Adam reżyserując widowisko zadbał o oszałamiające tempo, stworzył wiele kapitalnych scen pokazujących, że ma wyborne wyczucie praw rządzących musicalem.

Bardzo mu w tym pomogła muzyka Andrzeja Żylisa i piosenki, których słowa, napisali Feliks Forbert-Kaniewski i Marcin Sosnowski. Żylis udanie adaptował popularne rytmy dzisiejszej muzyki rozrywkowej, z rapem włącznie. Szkoda, że miłe dla ucha melodie nie osiągnęły rangi przeboju. Ale nie można za dużo wymagać. Przebój to sprawa nieobliczalna.

Świetną oprawę sceniczną stworzył Mariusz Chwedczuk, wyczarowując za pomocą bordowych, pluszowych kotar atmosferę mieszczańskiego salonu z epoki Zapolskiej. Xymena Zaniewska z kolei stworzyła przepyszne kostiumy, przypominające szyk i wdzięk tamtych czasów.

Myślę, że Zapolska tam, w zaświatach, nie obrazi się na Hanuszkiewicza i jego zespół za Dulską. Wersja musicalowa może tylko wzbogacić żywot sceniczny jej sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji