Artykuły

Od wieczorków o miłości po Quentina Tarantino

XIX Łódzki Przegląd Teatrów Amatorskich podsumowuje Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Tłumy widzów, które przychodzą na przedstawienia robione przez pasjonatów - bez pieniędzy, po lekcjach, w weekendy - dowodzą, że zarówno ich poziom jak i tematyka zasługuje, by móc je oglądać częściej niż trzy razy do roku na przeglądach teatru offowego.

Mozaiki XIX przedstawień na Łódzkim Przeglądzie Teatrów Amatorskich nie da się sprowadzić do wspólnego mianownika. Bo jak zestawić ze sobą szkolne akademie i anty-spektakle? Nieformalna Grupa Teatralna "Atmosfera" z Koluszek wystawiła kryminał Agathy Christie "Strzały w Stonygates"; widzowie chichotali zamiast wczuwać się w śledztwo. Plantacja Teatru Realistycznego ze Skierniewic zniszczyła telewizor bejzbolową pałą; aktorzy sięgnęli po radykalne środki, by wywołać w widzu poczucie zagrożenia. ŁóPTA ma charakter otwarty, co skutkuje niesłychaną różnorodnością prezentacji. Na przykład Teatr Puck pokazał widowisko plenerowe "Coś" w sali. Maski i lalki, które pod gołym niebem decydują o czytelności spektaklu, pod dachem nużyły. A Teresa Stokowska-Gajda wyreżyserowała w Studiu Piosenki Forum "Dwoje ludzieńków" wg Bolesława Leśmiana. Rzecz można by taktownie określić wieczorkiem słowno-muzycznym. Choć ubolewam nad kolejnymi ramotami firmowanymi przez Stokowską-Gajdę, to żal jeszcze bardziej, że w Łodzi nie ma dla jej produkcji alternatywy.

Konkurs wygrały dwa przedsięwzięcia dojrzałe. "Przysypane" Teatru "Łysi i Przyjaciele" z Piotrkowa Trybunalskiego w reżyserii Magdaleny Kociołek to poetyckie przedstawienie wywiedzione z tomiku wierszy Dariusza Suski "Cała w piachu". Liryka Suski zaklina dziecięce zabawy w dorosłej poezji; wpisuje w słowa naiwnych wierszyków doświadczenie śmierci. Młodzi aktorzy z precyzją zestawili młodzieńcze dokazywanie i wybryki ze światem dorosłych - sygnalizowanym przy pomocy muzyki i gry oświetlenia - który zabija niewinność.

Ale to o "Grze w ułoma" Teatru Klasy B Marian Glinkowski, gospodarz przeglądu powiedział, że to jedno z najważniejszych wystąpień w łódzkim teatrze offowym od kilku lat. A Ireneusz Czop, aktor Teatru Jaracza, doddał: - We wszystkich łódzkich teatrach.

Anna Ciszowska w "Grze..." wyreżyserowała historię licealisty, który spędza życie zalegając w fotelu. Rusza tylko palcem, którym za pomocą pilota zmienia kanały telewizora. Świat przychodzi do niego: dziewczyna tupta z torcikiem na urodziny. Siostra idzie po zakupy. Matka drepcze z kanapkami. Ojciec wynosi słoiki do piwnicy. Zespół mnoży style wypowiedzi, przedstawienie zamyka etiuda wyżynania rodziny żywcem wyjęta z pokręconych filmów Quentina Tarantino. Migawkowe sceny następują po sobie w tempie zmienianych pilotem kanałów telewizora. Kilka z nich to majstersztyki teatralnego piętrzenia znaczeń. Jak scena, w której Ułom bije siostrę: najpierw po twarzy, potem kilkakrotnie uderza jej głową o podłogę. Towarzyszy temu brzęk tłuczonego szkła - to słoiki, które ojciec nosi do piwnicy i z powrotem. Trudno o dobitniejszą metaforę przemocy, która dokonuje się przy pełnej wiedzy rodziców.

Zwycięskie spektakle zobaczymy podczas Łódzkich Spotkań Teatralnych w grudniu. Szkoda, że taki jest los teatrów offowych w Łodzi´ grających tylko od przeglądu do przeglądu. Może salę teatralną Ośrodka Teatralnego Łódzkiego Domu Kultury, gospodarza ŁóPTA i ŁST, da radę otworzyć dla wieczornych spektakli zespołów bez siedziby. Na początek choćby raz w tygodniu. Tłum widzów kibicujących konkursowym zmaganiom pozwala wierzyć, że widownia nie będzie świecić pustkami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji