Artykuły

"Sługa dwóch panów"

Na sztukach tego typu co komedie Goldoniego zazwyczaj z początku trudno usiedzieć. Myślimy: szarzyzna, zabytkowy tekst. Ale w miarę upływu czasu akcja wciąga nas w przedziwny krąg kolorowych i nieskomplikowanych bohaterów, zaczynamy patrzyć z zainteresowaniem, a kiedy już po raz ostatni spadnie kurtyna robi się żal, że to wszystko się już skończyło. Podobnie było i na "Słudze dwóch panów" w Teatrze Ludowym. Z początku zdawało się, że trudno będzie uratować sztukę dla widza nawet przy pomocy neonów i lampek-kul, które znamy z przychodni lekarskich, a na koniec rozstanie z sympatycznym Truffaldinem wydało się bardzo przykrą koniecznością. Czy to (brak tekstu) że sztuka jest zła? Absolutnie, chodzi przecież po prostu o jej aurę, o biegłość czasową, która przecież głęboko zaciążyła na jej kształcie artystycznym i której nie da się przeskoczyć ciągu minuty.

Widz zresztą zawsze z sympatią, a nawet z sentymentem patrzy na te sztuki o wesołych i obrotnych parweniuszach, o ich zabawnych przygodach, zaprawionych zawsze odrobiną choćby sentymentalnej miłości, "mrożących krew w żyłach" niespodziewanymi opresjami, z których zresztą - wiemy - bohater zawsze potrafi się wybawić. I wszystko jedno czy to będzie Szekspir, Molier, Goldoni czy Beaumarchais - zawsze przygoda, miłość, perfidne intrygi i szlachetna przedsiębiorczość zdobędą widza nawet w drugiej połowie XX wieku, Tylko warunek: prawda o świecie i ludziach, nieodłączny atrybut prawdziwej sztuki. Już od pierwszej chwili widać oczywisty wysiłek teatru do przybliżenia sztuki do widza i to wszelkimi możliwymi sposobami: od zacierania granic pomiędzy sceną a widownią, od tradycyjnego już chwytu z wbieganiem aktorów między widzów aż do "uwspółcześniania" sztuki będącego już trwałą pozycją w dorobku artystycznym naszego teatru. Czy wysiłki te spełniły swój cel? Oczywiście można dyskutować. Z jednej strony łączą one przecież ze świadomą rezygnacją z jednolitości stylistycznej przedstawienia, z drugiej strony wyobcowując nieco akcję z kontekstu epoki obniżają jednocześnie barierę oddzielającą dzieło od widza. Zresztą samo żądanie jednolitości stylowej jest być może bezcelowe gdy chodzi o teatr, który nie stawia sobie założeń akademickiego "ukazywania" sztuk. Dla teatru w swoich najgłębszych tendencjach współczesnego, szukającego nowych środków oddziaływań a, skuteczniejszych i odkrywczych, prezentującego teatr w pełni ideowy nie jest rzeczą najważniejszą uzgadnianie w sposób tradycyjny poszczególnych elementów. Rzeczą pierwszorzędnej wagi jest natomiast taki dobór różnorakich bodźców i środków ekspresji, by dzieło nabrała wymowy współczesnej, by znalazło punkty styczne z problemami żywymi. Jeśli tak wyjaśnić dążenia inscenizatorów, to dojdziemy do wniosku, że wyboru dokonywano według właściwego klucza.

Trzeba zresztą przyznać, że te tendencje reżyserskie nie są eksponowane zbyt natrętnie, z wyjątkiem może dowcipów dekoracyjnych, które być może nie zawsze zostaną właściwie zrozumiane. Obrany kierunek jest zupełnie wyraźny: tendencje do uproszczenia, ułatwienia, przeciwko przeładowywaniu sztuki zapudrowanymi perukami i kunsztownymi ukłonami, w sprawie których reżyser konsultuje się z profesorami historii z uniwersytetu. Tak więc nie przesadzajmy może z tym filozofowaniem o nowoczesności, nowatorstwie i różnych "izmach": te środki sceniczne po prostu, posłużyły reżyserce przedstawienia KRYSTYNIE SKUSZANCE do znalezienia wspólnego języka z widownią. Tym razem aktorsko przedstawienie było mocno nierówne. Oczywiście zacząć wypada od najlepszych. Truffaldino znajduje się wprawdzie przy końcu wykazu postaci sztuki, ale należy mu się omówienie na początku nie tylko dlatego, że jest tym właśnie tytułowym "sługą dwóch panów", ale przede wszystkim z racji poziomu aktorstwa WOJCIECHA RAJEWSKIEGO. Ten aktor charakterystyczny nie byt dotychczas w Teatrze Ludowym wykorzystywany. Pamiętamy go tylko z paru skeczów w pierwszym programie "Oseska" (A propos: co słychać z zapowiadanym od dawna drugim, lepszym programem?). Wojciech Rajewski dysponuje dużą skalą własnych środków aktorskich, i być może wbrew pozorom - talentem nie tylko komicznym. Oczywiście w "Słudze dwóch panów" ujawnił on przede wszystkim właśnie umiejętności aktora komediowego, Pełnego werwy i optymizmu. Rola spryciarza i wydrwigrosza, będącego jednocześnie poczciwcem jakich mało świetnie odpowiada warunkom zewnętrznym tego aktora. Trzeba zresztą przyznać, że równie interesujące jak jego zabiegi wokół obu panów były również sceny - jeśli je można tak nazwać - refleksyjne i liryczne. W sumie postać stworzona przez Rajewskiego była bardzo konsekwentna i co ważne a rzadkie - miała jakieś własne oblicze. Szkoda tylko, że zarówno w jego grze jak i w grze innych aktorów niepokojąco częste były potknięcia dykcyjne.

W roli Pantalona wystąpił, jak można było przewidzieć już przed premierą, EDWARD RĄCZKOWSKI. Aktor ten, popularny w Nowel Hucie stworzył przy pomocy znanych już środków swojska postać domowego Totumfackiego. Jako jego córka, Klaryssa wystąpiła WANDA SWARYCZEWSKA a jej narzeczonym był LECH KOMARNICKI, (Sylwiusz), który potraktował swą rolę trochę zbyt serio, choć zapewne nie z własnej winy. Rolę Beatrycze z Turynu powierzono WANDZIE UZIEMBŁO, która oparła ją na przyjętej w teatrze konwencji: tak właśnie traktuje się zwykle postać energicznej i nieco zabytkowej dziewicy, która porywa się na rzeczy tak niezwykłe jak podróż do obcego miasta w poszukiwaniu ukochanego... Wanda Uziembło punktowała swoją rolę bardzo wyraziście stawiając za każdym razem kropkę nad "i" i komentując sytuacje gestem lub mimiką. Rola pokojówki Smeraldiny zarysowana została przez MARIĘ GDOWSKĄ również w sposób bardzo wyrazisty i soczysty. Na zakończenie warto jeszcze zwrócić uwagę na bardzo interesującą oprawę muzyczną JÓZEFA BOKA, umiejętnie wykorzystującą rytmikę całych elementów muzycznych i łączącą się z nią choreografię HENRYKA DUDY. Dziełem tej dwójki w dużym stopniu było interesujące wprowadzenie o charakterze pantomimicznym. Scenografia LILIANY JANKOWSKIEJ i ANTONIEGO TOŚTY nie wyróżniła się niczym szczególnym poza zawsze godną pochwały prostotą linii i wyrazu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji