Artykuły

Sztuka może być ukojeniem

Monika Wachowicz, aktorka Teatru A Part, została niedawno prezeską Fundacji Sztuka dla Życia im. Marty Paradeckiej. Artystka opowiada nam o fundacji, jej patronce i monodramie „W zawieszeniu", który wkrótce będzie można zobaczyć m.in, podczas festiwalu Retroperspektywy w Łodzi oraz w internecie.



Marta Odziomek: Jaka jest historia fundacji, nad którą czuwasz?


Monika Wachowicz: - Fundację założyła nieżyjąca już Marta Paradecka w Kołobrzegu, w 2016 r. Zrealizowała poprzez nią kilka projektów, m.in. cykl „Sztuka w Służbie Ducha i Ciała", w którym stworzyła miejsce do rozwoju twórczych pasji i talentów. Był adresowany do osób, które walczą zarówno z chorobą onkologiczną, jak i wykluczeniem społecznym. Działania artystyczne były rodzajem terapii przez sztukę, skłoniły chorych do wyjścia z domu, miały na celu podnieść ich jakość życia, wiarę w siebie i własne talenty, dać poczucie wspólnoty i wsparcia oraz rozbudzić uczestnictwo w kulturze. Końcowym efektem projektu był wernisaż prac artystycznych uczestników zajęć (prace rękodzielnicze, wystawa fotografii), prezentacja kalendarza na 2018 r. oraz pokaz mojego autorskiego projektu solowego „V".


Jak się poznałyście?


- Poznałyśmy się z Martą w 2004 r., kiedy dołączyłam do zespołu Teatru A Part w Katowicach, którego twórcą jest Marcin Herich. Połączył nas teatr, miłość do sztuki i pracy twórczej. Potem Marta wyjechała na Pomorze, tam działała teatralnie, pracowała z młodzieżą, rozwijała się artystycznie oraz ułożyła sobie życie rodzinne. Mimo odległości geograficznej byłyśmy zawsze blisko siebie. Marta kochała teatr bezgranicznie i bezwarunkowo. Zorganizowała świetny festiwal teatralny w Połczynie-Zdroju - Połczyńskie Impresje Teatralne. Pomysł na to wydarzenie, jak sama mówiła, wziął się z jej głowy i serca. W Połczynie prowadziła też szkółkę szczudlarstwa, teatr młodzieżowy i dziecięcy. W Kołobrzegu natomiast założyła Teatr Kontakt, z którym zrealizowała m.in, eksperymentalną formę teatralną - Szczudłodram.
Od kilku lat Marta zmagała się z chorobą onkologiczną. W 2015 r. spotkałyśmy się podczas Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych A Part w Katowicach, świętowaliśmy wtedy 15-lecie teatru. Wtedy właśnie opowiedziała mi o monodramie, który chciała wyreżyserować, a który dotykałby problemu choroby onkologicznej. Z moim udziałem.


Zgodziłaś się. Jak wyglądała praca nad jego powstaniem?


- Marta chciała opowiedzieć za pomocą sztuki o temacie tabu. jakim jest choroba onkologiczna. W trakcie własnych doświadczeń z tą chorobą pisała dziennik, który stał się również inspiracją do spektaklu. Nasze spotkanie utwierdziło nas w przekonaniu, że zrobimy go razem, a jednocześnie damy sobie czas na moment, kiedy zabierzemy się do pracy. Czas płynął dość szybko, a my ciągle odkładałyśmy termin realizacji monodramu. Niestety, u Marty stwierdzono nawrót choroby.
Spotkałyśmy się w maju 2017 r. w Katowicach, długo rozmawiałyśmy o życiu, teatrze i śmierci. Wyznała mi, że chciałaby jeszcze - zanim odejdzie z tego świata - dokonać trzech rzeczy: pojechać na Sycylię, dokończyć swój projekt „Sztuka w Służbie Ducha i Ciała" i wyreżyserować nasz monodram. Wtedy zaczęłyśmy działać. Dzieliła nas odległość, ale cały czas byłyśmy w kontakcie. Teraz, kiedy o tym myślę, to żałuję, że nie nagrywałyśmy naszych rozmów. Marta chciała mi przesłać swój dziennik, miała go przepisać na nowo, abym - jak sama mówiła - mogła porządnie go przeczytać. Ostatecznie, nigdy nie doszło do naszego spotkania na scenie, nie zdążyłyśmy. 12 stycznia 2018 r. Marta odeszła. Ale swoje trzy życzenia zrealizowała!


Choć monodramu już nie obejrzała.


- Marta obawiała się w trakcie pracy, że może czas nie będzie dla niej łaskawy... Zapytała mnie wprost: „Moni, co jeśli nie zdążymy?". Odpowiedziałam: „Mati, ten projekt powstanie, daję ci słowo". Po kilku tygodniach od śmierci Marty zabrałam się do pracy, dałam słowo! Wiedziałam jednak, że nie zrealizuję go sama i zaprosiłam do współpracy Artiego Grabowskiego, zaprzyjaźnionego aktora, performera, reżysera. Arti zgodził się błyskawicznie. Dzięki pomocy Fundacji Teatr IOTA dostaliśmy dofinansowanie z budżetu Samorządu Województwa Śląskiego. Przez kilka miesięcy opracowywaliśmy dziennik Marty, który udostępnił nam jej mąż Tomasz Paradecki. Scenariusz pisaliśmy - można powiedzieć - na scenie. Złożyły się na niego też nasze refleksje, wspomnienia o Marcie i moich rozmów z nią. Mogliśmy pracować w katowickim studiu Teatru A Part, w Teatrze im. Witkacego w Zakopanem oraz w Bytomskim Teatrze Tańca i Ruchu ROZBARK. Premiera odbyła się 5 stycznia 2019 r.
Monodram zatytułowaliśmy „W zawieszeniu", zgodnie z propozycją Marty. Podczas prób - można w to wierzyć lub nie - cały czas towarzyszyła nam Marta, jej energia. Ten spektakl to ogromny dar od Marty, dziękuję jej za to.
W niedzielę, 23 sierpnia, pokażemy go podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Retroperspektywy 2020 w zrewitalizowanych budynkach Fabryki Sztuki w Łodzi. W poniedziałek, 24 sierpnia „W zawieszeniu" zostanie zaprezentowane online, o godz. 19. Zapraszam do oglądania.


A dlaczego postanowiłaś poprowadzić fundację?


- Po śmierci Marty jej rodzina zaproponowała mi przejęcie fundacji. Życie Marty się skończyło, ale fundacja przecież może istnieć dalej! Marta bardzo dużo pracy włożyła w jej stworzenie. Szkoda by było tak po prostu zakończyć to wszystko. A dzięki jej projektom, pamięć o Marcie będzie nadal żywa. Z ogromna radością zgodziłam się więc kontynuować działalność fundacji, we wrześniu przeniosłam ją do Katowic, a do grupy zaprosiłam przyjaciół, najbliższe mi kobiety oraz przedstawiciela męskiej energii - Tomka, męża Marty, który od początku działał w fundacji.
To był dobry moment na taką decyzję. Szukałam kolejnego pola aktywności dla siebie, dzięki któremu mogłabym realizować nowe projekty i współpracować z jeszcze innymi artystami. Wspaniale jest się rozwijać, poznawać ludzi, stawiać sobie nowe wyzwania i móc je realizować.


Co dalej? Jakie fundacja ma plany?


- Postanowiłam, że zacznę od stworzenia strony internetowej fundacji. Przyznano nam nagrodę w ramach programu Lokata w Kulturę, którego organizatorem jest instytucja Katowice Miasto Ogrodów na projekt „Sztuka Dla Życia". Niedawno powstała więc strona fundacji (sztuka-dlazycia.pl) oraz wirtualna galeria zdjęć Artura Turka ze spektaklu „W zawieszeniu".
Ważne jest także to, że strona oraz galeria zdjęć dostosowane są do osób słabowidzących i niesłyszących. Naszą misją jest działanie wokół kultury i sztuki, która jest - w naszym odczuciu - wartością nadającą głębszy sens ludzkiemu życiu. Bardzo chciałabym kontynuować cykl „Sztuka w Służbie Ducha i Ciała". Czy jesienią uda mi się zaprosić osoby poszkodowane onkologicznie i ich rodziny do udział w tym projekcie, zobaczymy.


Jak się komunikować z osobami, które ciężko chorują?


- Marta mówiła mi, że trudno jest wejść w środowisko osób chorych, a następnie zaangażować ich w proponowane działanie. Ale jak już się tam dotrze, to trzeba walczyć o ich obecność, motywować, działać i nie odpuszczać. Trzeba wyjść do człowieka, spotkać się z nim, wysłuchać go. Ludzie w chorobie, cierpieniu uciekają w jakąś krainę nieistnienia, chowają się w klatkach samotności. Ja wierzę, że sztuka może być dla nich ukojeniem, zapomnieniem o tym, co trudne, z pozoru niemożliwe. Wiem to również od Marty.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji