Artykuły

Dwugodzinna nuda piosenek o miłości

"Pamiętajcie o ogrodach, czyli rozważania na dworcu" w reż. Julii Wernio w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Jaki może być spektakl rozpoczynany przez "poetę" w wymiętolonym płaszczu, który, leżąc na ławce, mamrocze? Przedstawienie według piosenek do słów Jonasza Kofty nie zaskakuje odpowiedzią: jest nudne

"Pamiętajcie o ogrodach, czyli rozważania na dworcu" widziałem już w czerwcu na pokazach przedpremierowych. Od tego czasu zmieniło się jedno: Masza Bogucka występuje bez peruki. Dobre i to. Poza tym reżyserka Julia Wernio nadal podkreśla, że poezja Jonasza Kofty jest poetycka, a sentymenty - sentymentalne. Scenografka Elżbieta Wernio udanie przerobiła foyer Powszechnego na peron. Poza detalami: zegar dworcowy nie chodzi, bo na poetycką modlę "czas nie płynie". A z sufitu zwisają modele samolotów. By zwiększyć poetyckość?

Podtytuł spektaklu mógłby równie dobrze brzmieć "rozważania na poczcie". Z dworca, poza hiperbanalną metaforą, że życie to czekanie na pociąg, wzięte zostały kolejarskie przebrania muzyków. Można by chociaż dzwonki przed spektaklem zastąpić komunikatem z megafonu "spektakl podstawia się na tor pierwszy przy peronie pierwszym". Tylko po co mącić poetycką zadumę... A widzowie jak gdyby na przekór, najlepiej bawili się właśnie przy komunikatach o rosnącym opóźnieniu pociągu.

Inscenizacja Wernio jest z burleski rodem: każda z postaci ma atrybut. Justyna Kołodziej piastuje bukiecik kwiatków. Maciejowi Więckowskiemu przeszkadza rower, z którym się nie rozstaje. Masza Bogucka taszczy w górę i w dół czerwone nesesery. Aktorzy gmerają przy rekwizytach z poświęceniem godnym lepszej sprawy. Przez długie dwie godziny. Po czym następuje zmiana: dziewczynka okazuje się baletnicą, chłopiec - aniołem, kobieta w sztywnym kostiumie - damą na urlopie. Aż nagle wszyscy okazują się manekinami. Trudno o dobitniejszy przykład na bezradność reżysera.

Trzeba nie mieć wyobraźni by włączyć do programu piosenkę "Śpiewać każdy może", jeśli nie może jej wykonać Jerzy Stuhr. Wernio włączyła. Nie jest winą Jana Wojciecha Poradowskiego, że nawet jako Ehris nie bawi. Nie do przyjęcia jest za to Artur Zawadzki. Aktor wymyślił, że będzie poetyczny i artystowski - tymczasem po prostu mówi niewyraźnie. Wymyślił też, że będzie grał Pierrota, a wyszedł pajac, który ciska się po scenie, wykonując patetyczne gesty.

Poza tym niby wszystko w porządku. Niezłe piosenki, aranżacje Piotra Salabera, wykonania. Tylko ta dwugodzinna nuda piosenek o miłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji