Artykuły

Toruń. "Plaża" na początek sezonu u Horzycy

W sobotę rusza nowy sezon w Teatrze Horzycy. Na inaugurację obejrzymy "Plażę" w reżyserii Iwony Kempy.

Grzegorz Giedrys: Na toruńskiej scenie zrealizowała pani ostatnio "Niebieski, niebieski, niebieski" Zoltana Egressy'ego - spektakl, który przypomina widowisko cyrkowe. "Plaża" Duńczyka Petera Asmussena to sztuka kameralna. Jak się pracuje nad tekstem, który nie potrzebuje rozmachu inscenizacyjnego?

Iwona Kempa [na zdjęciu]: Zupełnie inaczej niż przy wielkim widowisku. Lubię intymną atmosferę małej sceny, bo wymaga innego rodzaju skupienia nad tekstem i spektaklem. Nie lubię dużych widowisk. "Niebieski, niebieski, niebieski" był wyjątkiem w mojej pracy. "Plaża" Asmussena domaga się bliskości widza. Nie może ukrywać się pod pomysłem inscenizatorskim reżysera i dekoracjami. Nie może ukrywać się przed publicznością. Głos w spektaklu oddałam autorowi sztuki i aktorom.

Asmussen pisze przede wszystkim o miłości. A raczej o jej braku.

- "Plaża" jest tego dowodem. To sztuka o tym, jak rozpaczliwie potrzebujemy drugiego człowieka i jak ta potrzeba pozostaje bezustannie niezaspokojona. Asmussen mówi, że chcemy być kochani, beznadziejnie nie potrafiąc kochać. Bohaterowie tęsknią do bliskości z drugim człowiekiem, do przekroczenia własnej samotności, do przekroczenia samotności własnego ciała. Ale zbliżenie okazuje się pozorne, bo sprawia, że coraz bardziej się od siebie oddalają.

"Plaża" jest polską prapremierą. Czy myśl, że wystawia się dramat po raz pierwszy, nie paraliżuje pani? W końcu następni realizatorzy będą musieli się odnieść do pani wersji "Plaży".

- Nie. Bardzo lubię pewność, że nikt wcześniej nie wystawiał tekstu na scenie. Kilkakrotnie zdarzyło mi się przygotowywać prapremierowe spektakle. Ale nie zastanawiam się, jakie będą losy innych inscenizacji tej sztuki na polskich scenach.

Na scenie Teatru Horzycy debiutowała pani 10 lat temu. Z toruńskimi aktorami pracowała pani przy siedmiu spektaklach. Z tej perspektywy doskonale widać zmiany, jakie przeszedł nasz zespół...

- Tak. Pierwszy spektakl zrealizowałam jeszcze wtedy, gdy teatr prowadziła Krystyna Meissner. Od mojego debiutu toruńska scena bardzo się zmieniła. Nie ukrywam, że to zespół szczególnie mi bliski. Bacznie mu się przyglądam nie tylko w pracy przy własnych spektaklach, ale także wtedy, gdy zajmuje się nim reżyser, który ma zupełnie inne wymagania.

Czy coś panią zaskoczyło w czasie realizacji "Plaży"?

- Dla mnie największym odkryciem tego spektaklu jest Mirosława Sobik - aktorka młoda, absolwentka krakowskiej szkoły teatralnej. Pracowałam z nią po raz pierwszy. Ponowne spotkanie z Jolantą Teską, Tomaszem Mycanem i Sławomirem Maciejewskim również było miłym zaskoczeniem. Praca reżysera z aktorem polega właśnie na bezustannym i wzajemnym zaskakiwaniu się. Każda postać, którą przynoszę z nowym tekstem, musi ujawnić w artyście nowe i nieznane możliwości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji