Artykuły

Piotr Biedroń: Nie mam dużego talentu do malowania, ale sprawia mi to radość

- Myślę, że po pandemii docenimy to, że możemy przyjść do teatru, że pokochamy go jeszcze bardziej. Teatr przetrwa, bo ludzie go potrzebują - mówi Piotr Biedroń, aktor Teatru Wybrzeże w Gdańsku.

PRZEMYSŁAW GULDA: Jak wygląda twój dzień w czasach pandemii?

PIOTR BIEDROŃ: Wstaję ok. 8 rano i wychodzę z psem na spacer. Zacząłem biegać, chciałbym do tego wrócić, kilka lat temu trenowałem do triathlonu w Gdyni i może uda mi się to kiedyś powtórzyć, skoro teraz mam więcej czasu. Po spacerze - śniadanie, przegląd porannych wiadomości i prasówka. Każdego dnia dużo gotuję, nawet chleb robię sam: żytni na zakwasie. Powiedziałbym wręcz, że gotowanie bardzo mnie pochłania. Ale nadrabiam też zaległości filmowe i serialowe. Dwa razy w tygodniu rozwożę wolontaryjnie obiady seniorom w Gdańsku. W poniedziałki i czwartki "spotykam się" przez internet ze studentami ze Studium Wokalno-Aktorskiego im. Baduszkowej w Gdyni, prowadzę tam zajęcia z prozy. To mnie bardzo trzyma przy życiu: kontakt z młodymi, pełnymi energii i pasji ludźmi. Wieczorem zerkam na "Fakty" i odcinek "Twin Peaks" - oglądam ten serial po raz drugi. Zdarza mi się amatorsko malować, biorę się za to kilka razy w tygodniu. Zaraz po ogłoszeniu kwarantanny kupiłem sztalugi i farby olejne. Chyba nie mam ogromnego talentu, ale sprawia mi to radość i... jest czasochłonne! A potem, około północy idę spać.

Nie nudzisz się. To dużo aktywności. Opowiedz o obiadach dla seniorów. Jak się w to wciągnąłeś?

- Wciągnęła mnie Justyna Bartoszewicz, aktorka Teatru Wybrzeże. Robiła to od początku pandemii. W pewnym momencie okazało się, że brakuje wolontariuszy, więc poprosiła mnie o pomoc. Ja z kolei wciągnąłem jeszcze Grzegorza Otrębskiego, innego aktora z Wybrzeża. I tak w trójkę i jeszcze z kilkoma osobami spoza teatru regularnie dowozimy ciepłe obiady.

Jak to wygląda?

- Oczywiście wszystko odbywa się z zachowaniem ostrożności: maseczki, rękawiczki, płyn do dezynfekcji. Podjeżdżamy pod restauracje, obiady czekają w pudełkach, pakujemy je do samochodów i ruszamy. "Moje" dzielnice to Chełm i Ujeścisko. Mam już 11 stałych "klientów". Trochę taki Uber Eats.

Czemu zdecydowałeś się to robić?

- Chyba z poczucia obowiązku, społecznej odpowiedzialności za innych, poza tym ci seniorzy są bardzo wdzięczni: już dawno nie słyszałem tylu dobrych słów i nie widziałem tyle uśmiechu, ile dostajemy od nich.

Kurier przynoszący jedzenie. To dla ciebie nowa rola. Równie ciekawe i jeszcze bardziej zaskakujące wydaje się to malowanie. Skąd się to wzięło? Próbowałeś już sił w sztukach plastycznych?

- No właśnie nie, nigdy. To dla mnie totalna nowość i odkrycie. Zaczęło się od spektaklu "Mapa i terytorium" w reżyserii Eweliny Marciniak na podstawie książki Michela Houellebecqa. Grałem tam rolę Jeda Martina, malarza. W książce padają słowa o tym, że czymś, co wyróżnia pracę artysty od innych zawodów, jest intuicja. Artysta zawsze kieruje się intuicją. I to właśnie intuicja podpowiedziała mi, żebym spróbował. Byłem po prostu ciekawy, jak to jest. Zobaczyłem kilka lekcji na YouTube i trochę się w to wkręciłem. Ale intuicja mówi mi też, żebym zarobkowo się tym jednak nie zajmował.

Od roli do życia. Zważywszy na kilka twoich innych kreacji, boję się, co się jeszcze z tobą stanie podczas pandemii. Ale na poważnie: jak się uczy aktorstwa przez internet?

- Najtrudniejszy w prowadzeniu zajęć teatralnych online jest brak kontaktu na żywo z drugim człowiekiem. Nigdy nie uda się przecież wytworzyć atmosfery, która jest możliwa podczas normalnych zajęć. No i oczywiście kłopotliwe są problemy techniczne, które się czasem pojawiają - nie wszyscy mają dobry dostęp do internetu.

Są zawody, w których pracę można wykonywać w domu. Aktorzy i aktorki nie mają na to żadnych szans. Czy próbujesz wykonywać jakieś aktorskie zadania: czytać teksty, rozwijać jakieś zawodowe umiejętności, czy to bez sensu?

- Bardzo ważnym elementem zawodowego rozwoju aktorskiego jest dla mnie także rozwój osobisty, więc staram się dużo czytać i oglądać. Wydaje mi się, że to, jakim jestem człowiekiem, wpływa na postaci, które później gram. Dlatego dbam o takie wewnętrzne i intelektualne "rozgrzanie".

Czy śledzisz próby tworzenia "teatru online"? Co o tym myślisz?

- Dla mnie teatr jest jednak spotkaniem na żywo z widzem i widzką i z partnerem i partnerką. Ta magia, która się w tym momencie wytwarza, jest tym, co czyni spektakl wyjątkowym i niepowtarzalnym. W związku z tym przedstawienia online są dla mnie jednak tylko pewnym substytutem teatru i go nie zastąpią. Ale w obecnej sytuacji to ważna forma działania.

Wróćmy do momentu, kiedy świat się zatrzymał. Gdzie wtedy byłeś? Co robiłeś?

- W sobotę, 25 kwietnia, w Teatrze Wybrzeże miała się odbyć premiera spektaklu o Jarosławie Iwaszkiewiczu w reżyserii Kuby Kowalskiego. Miałem w nim grać, byliśmy już w trakcie prób scenicznych, niestety zostały przerwane przez pandemię. Jest też konkretny moment, który zapamiętałem. To była środa, 11 marca, tuż przed godziną dziesiątą. Wchodziłem do teatru na próbę wznowieniową spektaklu "Kto się boi Wirginii Woolf" z Dorotą Kolak, Mirosławem Baką i Katarzyną Dałek. Wieczorem mieliśmy to zagrać pierwszy raz po dłuższym czasie. Chwilę przed rozpoczęciem próby dowiedzieliśmy się, że spektakl zostaje odwołany, a próba się nie odbędzie. Od tego czasu nie zagrałem żadnego spektaklu. Już mi z tym bardzo smutno, zresztą wszyscy jesteśmy stęsknieni.

Przez tydzień, ostatnie dni przed zamknięciem kin, cała Polska mogła cię zobaczyć w znaczącej, bardzo mocnej roli w filmie Jana Komasy "Sala samobójców. Hejter". Jak trafiłeś do tego projektu?

- Wygrałem casting, ale z Jankiem znaliśmy się już z poprzedniej jego produkcji, filmu "Miasto 44". Zagrałem tam małą rólkę, ale Janek mnie zapamiętał.

To była twoja pierwsza większa rola filmowa i od razu u "oscarowego" reżysera. Czego się spodziewałeś - poza kwestiami artystycznymi - po tym występie? Czy gdyby otworzył on przed tobą szersze możliwości funkcjonowania w filmie, przesunąłbyś się w tym kierunku, nawet kosztem teatru?

- Dla mnie udział w tym filmie był ważny, bo rzeczywiści nie gram za dużo w filmach i serialach. Mogłem się dzięki temu nauczyć wielu nowych rzeczy, gra w filmie, budowanie postaci do filmu, są bardzo pasjonujące. Daje to dużo satysfakcji. Chyba zawsze ma się nadzieję, że udział w jakimś filmie spowoduje, że uda się zagrać w kolejnym. Nie ukrywam: bardzo chciałbym, ale nie spodziewałem się jakiejś lawiny propozycji. Może ktoś się mną zainteresuje. Słyszałem głosy, że to dobra rola, choć ja po obejrzeniu filmu zmieniłbym kilka drobiazgów. Zawsze jestem dość krytyczny w ocenie samego siebie. Wiem, że nie zrezygnowałbym z teatru, a już na pewno nie z Wybrzeża. Teatr kocham i jest dla mnie jak nałóg. Myślę, że praca w filmie i praca w teatrze jest możliwa równocześnie, wielu aktorów tak robi.

Jaki będzie teatr po pandemii?

- Myślę, że po pandemii docenimy to, że możemy przyjść do teatru, że pokochamy go jeszcze bardziej. Teatr przetrwa, bo ludzie go potrzebują. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie ma teatrów.

Czy wyobrażasz sobie tworzenie teatru "na odległość", bez kontaktu między aktorkami i aktorami na scenie, bez bezpośredniego kontaktu z publicznością? Czy taki teatr - monodramy i spektakle rapsodyczne - w ogóle cię interesuje?

- To będzie najkrótsza odpowiedź. Nie wyobrażam sobie teatru na odległość, bez bezpośredniego kontaktu między aktorami i widzem.

Co doświadczenie przymusowej izolacji i odcięcia może dać pozytywnego teatrowi i jego twórcom?

- Myślę, że ta izolacja i brak możliwości pracy spowodują, że teatr poruszy nowe tematy i problemy. Temat człowieczeństwa, temat śmierci i wiele tematów społecznych, które są i będą dla nas ważne. Mam wrażenie, że to wybuchnie jak kwiaty na wiosnę. Mam nadzieję, że teatr poruszy też tematy bardzo ludzkie i przyziemne. Może w "nowym reżimie sanitarnym" pojawią się nowe formy teatralne. Sam jestem ciekaw, jakie. Mam też wrażenie, że ta tęsknota, która jest w nas, twórczyniach i twórcach teatru, spowoduje, że będziemy tworzyć i grać - może to zabrzmi prosto i głupio - piękniej i mądrzej.

***

Piotr Biedroń - aktor teatralny i filmowy, związany z Teatrem Wybrzeże w Gdańsku. Laureat Nagrody Prezydenta Gdańska dla Młodych Twórców w Dziedzinie Kultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji