Artykuły

Widziane z pierwszego rzędu. Po premierze "Foczki akrobatki"

"Foczka akrobatka" to spektakl dla dzieci. Tyle, że dorośli też mogą mieć powód, by na niego się wybrać

"Foczka akrobatka" to spektakl dla dzieci. Tyle że dorośli też mogą mieć powód, by na niego się wybrać.

To historia z morałem. Chcesz coś osiągnąć, musisz pracować. Nie krytykuj innych, póki sam nie dorównasz im swymi umiejętnościami.

Krytykanctwo i lenistwo jest przywarą tytułowej foczki, która by zmyć plamę na honorze i ratować skompromitowaną twarz, haruje niczym wół, by stać się cyrkową artystką. I oczywiście osiąga sukces.

Sztukę napisał i wyreżyserował Waldemar Kotas, który wspólnie z jego pozostałymi twórcami prowadzi ją w naznaczonym radością tempie i bez dydaktycznego zadęcia. Mali widzowie dają się porwać zabawie, a ci z bujną wyobraźnią na pewno nie wiedzą już, czy są w teatrze czy w prawdziwym cyrku. To spektakl na wskroś dla dzieci, szczególnie starszych, bo maluchy pewnie nie rozumieją klaunich dowcipów, może być też dla nich za głośno. Dorośli zaś mogą znaleźć kilka powodów, by nań się wybrać. Pierwszy - oczywisty - to wszak przyjemność widzieć, jak dziecko daje się oczarować teatralnej rzeczywistości. A drugi? - to ciekawe doświadczenie spojrzeć i na aktorów, którzy prawdziwie dają siebie swoim widzom. Trudno grać błaznów, bo czasami granica między aktorstwem a błazenadą jest bardzo płynna. Wystarczy fałszywa nuta, by ją przekroczyć. W tym spektaklu nie zabrzmiała, choć trzeba przyznać, że muzyka nie jest z gatunku tej, którą w domu można zanucić ze swoim dzieckiem.

Ale za to kostiumy jak z bajki. Panie wyglądają w nich oszałamiająco.

***

Mówi odtwórczyni tytułowej roli

Czułam szczęście i strach

Dorota Wodecka-Lasota: Rolą foczki zadebiutowała Pani w naszym teatrze. Co Pani czuła, kiedy wraz ze swoim profesjonalnym debiutem spełniały się Pani marzenia o aktorstwie?

Grażyna Kopeć: Myślałam o tych marzeniach, czułam szczęście wymieszane ze strachem. Wszystko się stało tak szybko. Jeszcze przeprowadzka z Warszawy do Opola zabrała mi część energii, ale nie na tyle, by zdominowała moje aktorstwo i debiut.

W czym jeszcze Panią będziemy oglądać?

- Na razie dyrektor trzyma to przede mną w tajemnicy, ale powiedział, że w tym sezonie będę miała jeszcze dwie, trzy propozycje. Teraz urządzam mieszkanie, na tym się skupiam. I oczywiście poznaję Opole. Po premierze kolega zawiózł mnie do Mosznej. Niesamowite. Disneyland.

Marzy Pani o jakiejś roli?

- Nie mam marzeń z tym związanych. Bardziej z ludźmi, z którymi gram, i z reżyserami, z jakimi pracuję. Chciałabym móc spotkać się z takimi jak Ola Konieczna, z którą pracowałam przy "Tlenie" w Teatrze Rozmaitości. Robiłam wprawdzie zastępstwo, ale było super.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji