Artykuły

Podróż na Księżyc za jeden uśmiech

VI Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu w Warszawie. Pisze Katarzyna K. Gardzina w Życiu Warszawy.

Szósta edycja festiwalu zorganizowana przez Teatr Na Woli pokazała, jak współczesna sztuka mimu przebojem zdobywa nowe obszary i wyobraźnię widza. - Teraz oczy świata są zwrócone na Polskę - mówił podczas otwarcia imprezy wybitny mim Amerykanin Gregg Goldston [na zdjęciu]. Uczeń Marcela Marceau twierdził, że najciekawsze rzeczy w sztuce mimu dzieją się obecnie dzięki Polakom, między innymi za sprawą Międzynarodowemu Festiwalowi Sztuki Mimu.

Dziś mim to nie tylko aktor z pobieloną twarzą, porozumiewający się z publicznością bez słów za pomocą wysublimowanego gestu. W arsenale środków wyrazu, po które sięgali artyści w Teatrze Na Woli, równie ważne były ruch z pogranicza tańca współczesnego i akrobatyki, projekcje, operowanie rekwizytami, maskami, kostiumem, muzyką, śpiewem i... mową. To mowa daje czasami zaskakujący efekt, kiedy jest potraktowana subtelnie, z aptekarską ostrożnością. Albo zupełnie osłabia wrażenie, kiedy spektakl mimiczny staje się przegadany.

Tak było w przypadku skądinąd pięknego przedstawienia "Marelle" hiszpańskiego Teatru Moveo. Na drugim biegunie stało znakomite "Only You" polskiego Teatru Formy. W krótkim spektaklu udało się opowiedzieć śmieszno-gorzką historię pary, która buduje szczęście w czasach socjalizmu, przeżywa zmienne koleje losu i miłości. Podobny temat poruszyli "Monsieur et Madame O" z Francji. Groteskowa para nieudaczników, zagubionych singli, usiłuje znaleźć miłość, ale na przeszkodzie stają im własne lęki i zahamowania. Brawurowe!

Innym nurtem w sztuce mimu jest teatralna abstrakcja, która jedynie poprzez symbol przekazuje ukryte treści - problemy samotności, mechanizacji świata, szaleństwa. Doskonały spektakl tego rodzaju pokazał zespół Black Sky White.

Podobnego efektu nie udało się osiągnąć podczas dwóch wieczorów solowych: Tanya Khabarova z rosyjskiej grupy Derevo i solistka Teatra Novogo Fronta z Czech nie potrafiły przez godzinę przykuć uwagi widza.

Na szczęście na deser pozostawiono widzom rozkoszne dwie godziny z zespołem "Licedei" z Rosji. Groteskowa clownada, zaskakujące pomysły inscenizacyjne, gra z widzem. "Licedei" udowodnili, że nawet na niewielkiej scenie można odbyć pasjonującą podróż na Księżyc, bawiąc się przy tym do łez.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji