Artykuły

Słupsk. Na gołych pensjach, ale aktywni w sieci

Dwa słupskie teatry z powodu epidemii koronawirusa zostały pozbawione wpływów z biletów. Co oznacza skromniejszy budżet, a co za tym idzie, niższe wynagrodzenia, gdyż część z nich pracownicy otrzymują, za zagrane spektakle.

W biurze Nowego Teatru w Słupsku pracują, z zachowaniem względów bezpieczeństwa, tylko dyrektor Dominik Nowak, księgowość i kadry.

- Zdalnie nie możemy, bo pracujemy na programach z chronionymi danymi i to jest możliwe tylko na miejscu - mówi Dominik Nowak.

Poprosił część pracowników, aby teraz brała urlopy, bo spodziewa się, że dopiero w okresie letnich wakacji będą mogli pracować nad przedstawieniami. - Próby czworga aktorów do spektaklu "Wzór na pole trójkąta" prowadziliśmy dosyć długo, bo przy tak małym składzie było to bezpieczne, ale musieliśmy je przerwać na etapie, kiedy trzeba by było zaangażować także ekipę techniczną - mówi dyrektor Nowak.

Premiera "Wzoru" miała odbyć się 3 kwietnia w Słupsku, a 5 kwietnia w Warszawie. Zostały oczywiście odwołane. Nie zaczęły się także kwietniowe próby do przedstawienia "Stolp. Dzień Kobiet" - dla młodzieży, finansowanego z pomocą Fundacji Polsko-Niemieckiej. Te dwa spektakle zostaną przesunięte na jesień. Teatr ma zamiar zrealizować także "Szewców" Witkacego - spektakl zaplanowany na otwarcie nowej siedziby, której budowa szybko postępuje. Z repertuaru wypadną natomiast "Opowieści wigilijne", które miały mieć premierę w grudniu.

- Nie damy rady wszystkiego zrealizować w sytuacji, gdy z pracy wypadnie nam co najmniej kwartał - mówi Dominik Nowak.

Budżet Nowego Teatru to dotacja od miasta i prawie tak samo wysokie wpływy z biletów, które teraz przepadają.

- Mimo to mamy płynność finansową - zaznacza dyrektor.

Wynagrodzenia części pracowników są zależne od liczby zagranych spektakli. Kiedy te nie są wystawiane, pracownicy działu artystycznego, czyli aktorzy plus inspicjenci, otrzymują minimalną płacę krajową.

Artyści przeszli ze sceny do internetowej sieci.

- Reakcja publiczności na naszą aktywność internetową pozytywnie mnie zaskoczyła - mówi Dominik Nowak. - Pierwszą bajkę dla dzieci w ramach akcji "Czytamy z dobrą energią" obejrzało 20 tysięcy widzów, dużą oglądalność miały sfilmowane spektakle "Tlen" i "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" [na zdjęciu]. Cały czas pracujemy nad nowymi rzeczami, które będziemy wrzucać do sieci, bo chcemy w taki chociaż sposób kontaktować się z publicznością.

Podobną sytuację ma Teatr Lalki "Tęcza" w Słupsku - teraz musi się utrzymywać jedynie z miejskiej dotacji. Jednak dyrektor Michał Tramer nie narzeka, bo starcza na wypłaty pensji. Oczywiście, z powodu braku spektakli, tak jak w Nowym Teatrze, okrojone i wynoszące niewiele więcej niż najniższa krajowa.

- Modlić się tylko, żebyśmy nie mieli jakichś niespodziewanych wydatków - mówi Tramer i dodaje, że najważniejszym problemem na dziś są zobowiązania finansowe za premierę "Niesamowitych przygód niesamowitych skarpetek".

- Była prawie że dopięta na ostatni guzik - tłumaczy dyrektor. - Kompozytor, scenografka, reżyser wykonali pracę, a my nie mamy z czego im zapłacić. Będziemy coś z tym robić, może wypłacimy należność w ratach.

Kto może, pracuje zdalnie, ale w siedzibie "Tęczy" nie zapadła martwa cisza. Trwają naprawy, malowanie, drobne remonty, na które wcześniej nigdy nie było czasu. W pracowni krawieckiej powstają maseczki dla wolontariuszy szpitalnych, kostiumolożka Ola Chrzan uszyła je także dla pracowników teatru. Natomiast zespół artystyczny tworzy rzeczy online - jak czytanie fragmentów książek albo filmiki w ramach akcji "Wyrolowani na święta", przygotowywane przez Pracownię Edukacji Teatralnej.

Obecnie "Tęcza" zamierza ubiegać się o pieniądze w ramach programu "Kultura w sieci", przygotowanego przez Narodowe Centrum Kultury specjalnie na czas odwołania imprez kulturalnych. Ma to być musical "Śnieżka", który i tak był zaplanowany w repertuarze. Oczywiście nie w wersji na scenę, ale jako połączenie musicalu i komiksu. Akurat dobrze się składa, że reżyser "Śnieżki" Tomasz Man tworzy także słuchowiska radiowe i spektakle teatru telewizji.

- Jeżeli ktoś myślał, że w związku z zawieszeniem spektakli pracy będzie mniej niż zwykle, to się raczej pomylił. Ja na nadmiar czasu wolnego nie narzekam - śmieje się Michał Tramer.

Niedawno przystąpił do konkursu na dyrektora "Tęczy", który miasto ogłosiło na jego prośbę. Wtedy był zdecydowany odejść ze stanowiska po pierwszej kadencji, ale potem zmienił zdanie, między innymi dlatego, że - jak mówi - po reakcjach na swoją decyzję uzmysłowił sobie, jak wielkiej grupie ludzi podobało się to, co zdziałał w "Tęczy". - Konkurs jednak jest potrzebny, także i mnie - mówi. - To motywujące do rozwoju i niepozwalające osiąść na laurach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji