Artykuły

- Zaczęło się od rozmów ze znajomymi lekarzami. Dowiedziałem się, że maseczek używają tylko do zabiegów, bo do przyjmowania pacjentów już ich nie wystarcza. Zadzwoniłem do zaprzyjaźnionej szwalni, która zgodziła się uszyć pierwsze 2 tys. maseczek - mówi uczestnik akcji "Łódź szyje dla medyków".

- Dołączamy do akcji wsparcia dla najbardziej potrzebujących w związku z koronawirusem. Mamy świetnie wyposażone pracownie krawieckie, pracownice są chętne do pomocy. Działamy! - mówi Bartosz Jakóbczak z Teatru Wielkiego w Łodzi.

Krawcowe nie zdążyły odpocząć po uszyciu kostiumów do baletu "Grek Zorba". Teraz czeka je kolejne zadanie - będą robić maseczki, które wolontariusze zawiozą do szpitali. A pomoc jest potrzebna, bo szpitale kierują dramatyczne apele o środki ochrony dla personelu w związku z epidemią koronawirusa.

- To nie jest tak, że maseczek nie ma już dziś. Dziś mamy. Jutro też będą. Ale to zapasy na nie więcej niż kilka dni - mówił na łamach "Wyborczej" prof. Wojciech Młynarski ze szpitala przy ul. Spornej, szef Kliniki Pediatrii, Onkologii, Hematologii i Diabetologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Bartosz Jakóbczak: - Zdezynfekowany materiał już jest, jutro kupujemy gumki i ruszamy z produkcją. Mamy dwie pracownie, męską i damską.

Niestety, po wprowadzeniu nowych przepisów w jednym pomieszczeniu będą mogły przebywać tylko dwie osoby. Na zmianie od jutra będą cztery krawcowe i dwie panie do krojenia i wycinania.

Maseczki łatwiej uszyć niż kostiumy operowe

Za maszyną do szycia usiądzie jutro Marzena Szkobel. - To zupełnie inny typ produkcji. Maseczki łatwiej uszyć niż kostiumy operowe, ale nie mamy na przykład lamowników, żeby robić troki. Jutro uruchamiamy próbną partię, dostaliśmy pokrojoną tkaninę na maseczki działające na zasadzie kieszonek na filtr. Zastanawiamy się teraz z dyrektorem, czy nie przestawić się na fartuchy dla lekarzy do zakładania pod kombinezony. Jest nas 15, będziemy szyć rotacyjnie. Oczywiście w jednorazowych rękawiczkach i maseczkach.

Maseczki szyją też Teatr Modrzejewskiej w Legnicy, Opera na Zamku w Szczecinie, Opera i Filharmonia Podlaska w Białymstoku.

Pierwsze tkaniny dojechały do Teatru Wielkiego ze Rzgowa. Pomóc postanowiła Sara Barna, właścicielka firmy odzieżowej Blue Shadow. - Na co dzień szyjemy ubrania, mamy więc sporo kontaktów w branży. Z Facebooka dowiedziałam się, że Teatr Wielki chce szyć maseczki.

Koronawirus i szycie jak na wojnie

Barna zawiozła teatrowi 200 metrów tkaniny bawełnianej, białej i pomarańczowej. - Na 4 tys. maseczek powinno wystarczyć - mówi. - Teraz pracuję nad formą na kombinezony i fartuchy.

Lekarze z Barlickiego mają notoryczne braki, muszą gotować fartuchy w domu, żeby dezynfekować. Jak na wojnie! Nigdy nie szyliśmy ubiorów medycznych, ale skoro jest taka potrzeba, podejmiemy wyzwanie.

Do akcji Teatru Wielkiego w Łodzi włączył się też łodzianin Szymon Stankiewicz.

- Zaczęło się od rozmów ze znajomymi lekarzami. Dowiedziałem się, że maseczek używają tylko do zabiegów, bo do przyjmowania pacjentów już ich nie wystarcza. Pomyślałem, że coś z tym trzeba zrobić. Zadzwoniłem do zaprzyjaźnionej szwalni, która zgodziła się uszyć pierwsze 2 tys. maseczek - opowiada.

- Ktoś podrzucił mi informację o Teatrze Wielkim, dziś zawiozłem im pocięty materiał z krojowni firmy Biliński z Konstantynowa. Całe Łódzkie jest zaangażowane w pomoc, na Facebooku prężnie działa akcja "Łódź szyje dla medyków". Szwalnie mają przestoje, pracownicy nie mają co robić, więc pomagają. Dobrych ludzi jest dużo.

Chętni do pomocy organizują się właśnie na Facebooku. "Kończymy krojenie... Około 7500 sztuk + dodatki 1000 mb gumy. Proszę o informację, jakie duże paczki szykować dla chętnych do szycia..." to tylko jeden z wpisów na grupie "Łódź szyje dla medyków". Inny wpis: "Jakby ktoś szukał jeszcze maszyny, to piszcie na priv". Albo: "Zgłaszam się do szycia. Mam maszynę i samochód, ale potrzebuję materiałów. Łódź Dąbrowa".