Artykuły

Obława Nowary. Białostocko-rzeszowski mariaż teatralny

"Obława" wg scenar. Jana Nowary i Jagody Skowron w reż. Jana Obary z Teatru im. Węgierki w Białymstoku, gościnnie w Rzeszowie. Pisze Ryszard Zatorski w miesięczniku Nasz Dom Rzeszów.

Widowisko "Obława" Jana Nowary, według scenariusza napisanego przezeń wspólnie z Jagodą Skowron, zostało przygotowane przez Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku rok temu, a powtórzone premierowo na rzeszowskiej scenie Teatru im. W. Siemaszkowej 1 marca br. oraz jeszcze dzień później dla uczniów szkół rzeszowskich. Chciałoby się rzec, że oglądało się je niczym teatralizowaną akademię w określonym dniu i z okazji czczonego od niedawna w Polsce Dnia Żołnierzy Wyklętych. Zwłaszcza że towarzyszyła mu tematyczna wystawa przygotowana przez IPN, a przed i po spektaklu nie brakło akcentów oficjalnych - podniosłych, odnoszonych do uroczystości tego dnia.

W spektaklu zaś krok po kroku obserwowaliśmy, jak ilustracyjnie, z drobiazgową wręcz projekcją sceniczną przypominane są wydarzenia zapisanych w różnych dokumentach, a dotyczące obławy na partyzantów z oddziałów AK w rejonie Augustowa i Suwałk w lipcu 1945 roku. Do dziś nieznane są dalsze losy ani miejsca pochówku około sześciuset osób, pojmanych wtedy przez radzieckie oddziały wspomagane przez funkcjonariuszy polskiego UB.

Bardzo realistycznie przedstawione są na scenie wydarzenia końcowe - brutalnego przesłuchania i egzekucji. Takie echa pojawiają się dziesiątki razy w widowisku, chociażby w tych smutnych opowieściach kobiet, które wspominają ostatnie chwile, gdy zabierano ich bliskich, mężów czy braci. Ale Obława Nowary nie jest li tylko ilustracją sceniczną przywołanych na wstępie wydarzeń. Reżyser buduje spektakl, posiłkując się tworzywem literackim zaczerpniętym z Mickiewicza, tudzież i Herberta oraz Różewicza. Od wstępu po finał obcujemy nie tylko z bohaterami III części "Dziadów", ale zaplatają się te postaci z carskiej rzeczywistości, jak choćby w scenie matki Pani Rollison błagającej Senatora o widzenie z uwięzionym synem, która ten ból splata z bolejącą matką jednego z pojmanych w obławie augustowskiej. Takie sploty metaforyczne. Podobnie bardzo interesująco organizują dramatyczne napięcia i punktują owe utwory umieszczonego w scenicznej przestrzeni zespołu muzycznego i te ballady, mocne brzmieniowo i w treści. Nastrój budowany jest i sterowany poetyką "Dziadów" - zarówno w warstwie scenograficznej i plastycznych znaków, jak i ideowej widowiska niczym misterium obrzędowego, aby - jak chcą twórcy scenariusza - wywołać po Mickiewiczowsku duchy zaginionych bez wieści i poprowadzić je do spotkania z ich bliskimi. Z symbolicznym, muzycznym i emocjonalnie wzruszającym akcentem śpiewanym w finale, jakim jest Biały krzyż, skomponowany przez Krzysztofa Klenczona do słów Janusza Kondratowicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji