Artykuły

O sile marzeń

"Człowiek z La Manchy" Dale'a Wassermana w reż. Anny Wieczur-Bluszcz w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Jeden z najsłynniejszych musicali opartych na powieści Miguela de Cervantesa "Człowiek z La Manchy", broadwayowski hit w reżyserii Anny Wieczur-Bluszcz ostatnio miał premierę na scenie warszawskiego Teatru Dramatycznego. Premierę artystycznie udaną.

Każde wystawienie "Don Kichota" skłania do zadania pytania: czy ten siedemnastowieczny bohater jest tylko szaleńcem walczącym z wiatrakami, czy marzycielem wypowiadającym walkę zdemoralizowanemu światu o przywrócenie wartości podstawowych, a więc sprawiedliwości, prawdy, pięknej, szlachetnej miłości, szacunku człowieka do człowieka. Jego wielce humorystyczna i symboliczna walka z wiatrakami, będąca jednym z głównych znaków rozpoznawczych bohatera Cervantesa, przez ponad czterysta lat niesie wciąż to samo uniwersalne przesłanie: każe zajrzeć do naszej duszy i serca. Tam poszukać tego, co w życiu człowieka jest najistotniejsze, i odważnie domagać się zachowania owej istoty człowieczeństwa, nie poddawać się, nawet gdy wróg przewyższa nas siłą, sprytem i liczebnością. Być odważnym, gotowym nawet na śmierć w imię wyższych celów, tak jak to czyni Don Kichot. Zobaczywszy w wiatrakach olbrzyma, a w stadzie owiec wyimaginowaną armię wroga, nie wycofuje się, jest gotów walczyć, jak przystało na średniowiecznego rycerza zachowującego odwagę, godność. Wszak Don Kichot wierzy, iż jest rycerzem. A jako rycerz musi mieć swoją damę serca, której honoru będzie zawsze bronił, więc nasz bohater obiera sobie na takową posługującą w karczmie Aldonzę, nadając jej imię Dulcynea (w tej roli świetna Anna Gajewska) itd., itd. Oczywiście, Cervantes przy całej sympatii, jaką darzy swego bohatera, potraktował go komicznie w owym zapatrzeniu się na średniowiecznego rycerza. Ale to nie jest dyskredytacja mitu rycerskiego, tylko spojrzenie z dystansu i z humorem na tzw. romans rycerski, gatunek literacki bardzo popularny wśród czytelników, prezentujący postaci bohaterów-marzycieli oddalonych od realiów zwykłej codzienności, w zderzeniu z którą ich idealistyczna postawa przegrywa. A Don Kichot, pragnący naprawiać urojone krzywdy wyrządzone osobom spotkanym po drodze i walczyć z wyobrażonymi wrogami, jest personifikacją takiego idealizmu oderwanego od realnej rzeczywistości. Tak to widział Cervantes.

Broadwayowski hit już od 55 lat grany jest na musicalowych scenach świata i cieszy się powodzeniem. Autorzy musicalu, Dale Wasserman (libretto), Mitch Leigh (muzyka) i Joe Darion (teksty piosenek), skroili swoje dzieło nieco w stylu hollywoodzkim, o czym świadczy przede wszystkim muzyka, bardzo melodyjna, łatwo zapadająca w ucho, świetnie napisane dialogi i songi, znakomicie skonstruowani bohaterowie. I tak "rycerz smętnego oblicza", jak określa go Sancho Pansa, wędruje ze swoim giermkiem, przemierzając ziemię hiszpańską i raz po raz przeżywając rozmaite przygody, jak na rycerza przystało. Napotkanym po drodze i potrzebującym chciałby pomóc, obdarzyć radością i pięknem przeżywania życia.

Wszystko to widzimy na scenie Teatru Dramatycznego w znakomicie pomyślanej i zrealizowanej inscenizacji Anny Wieczur-Bluszcz, z doskonałą i ogromnie zabawną scenografią wykorzystującą multimedia, z dobrą choreografią podnoszącą dramaturgię spektaklu, ze świetnie poprowadzoną orkiestrą przez Adama Sztabę.

Na koniec zostawiłam zespół aktorski. Doskonały. Wszystkie role. Właśnie w tym spektaklu widać, jak ważna jest zespołowość gry aktorskiej. Niestety, dzisiaj to już rzadkość. No i dwie najważniejsze role, jak na skrzydłach unoszące spektakl. To tytułowy Don Kichot, czyli człowiek z La Manchy Modesta Rucińskiego i Sancho Pansa Krzysztofa Szczepaniaka. Doskonały arcyduet aktorsko-choreograficzno-wokalny. Modest Ruciński o wspaniałej barwie i sile (wręcz operowej) głosu w tonacji naprzemienno barytonowej i basowej, wspaniale upozowany na błędnego rycerza, zarówno w wizerunku, jak i w sposobie poruszania się, oraz równie doskonały Krzysztof Szczepaniak, którego wszędzie pełno, jest jak dynamit, który za chwilę wybuchnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji