Teatr zszedł do kawiarni
W poniedziałek 3 lutego br. przy ul. Chmielnej 30 w Warszawie, w kawiarence o wiele mówiącej nazwie "Między słowami", prowadzonej przez absolwenta warszawskiej Szkoły Teatralnej, o godzinie 19.00, miałem przyjemność oglądać znakomity spektakl pod tytułem: "Jeszcze w zielone gramy" - pisze Ryszard Jabłoński.
Teatr kawiarniany. Rzecz dzieje się w kawiarence w której jeden ze stolików jest miejscem akcji. Tutaj spotykają się postaci dramatu i prowadzą rozmowy na tematy istotne, ważne dla ludzi i świata. Robią to w sposób dowcipny, mądry, profesjonalny, ciekawy i, co bardzo istotne, lekki oraz bezpretensjonalny.
Kobieta, [postać kreowana przez panią Ewę Lorską, znakomicie z lekkością, poczuciem humoru i przyrodzoną, niektórym uzdolnionym aktorkom swadą], młoda i piękna, jest tutaj najważniejsza.
Cała "intryga" jest o niej ale - przez nich i dla nich - czyli Wojciecha Duriasza i Stanisława Banasiuka, brawurowo przedstawiających dwóch "stetryczałych ramoli", aktorów i jednocześnie stuprocentowych mężczyzn, co w tym środowisku staje się coraz częściej rzadkością.
Aktorstwo pierwszej próby. Wszyscy mówią wyraźnie. Rozumieją co mówią, bo ja rozumiem o czym do mnie mówią i co chcą mi zakomunikować. Tyle z mojej strony. Trzeba przyjść i zobaczyć.
Słowo jest najważniejsze, a w kawiarence "Między słowami" stwierdzenie to nabiera szczególnego znaczenia.
Autorowi (pan Jerzy Szczudlik), należą się gratulacje i prośba o jeszcze. Trzeba robić to co się lubi i umie, wtedy wszyscy są zadowoleni, a szczególnie teatr. "Labirynt zwany Teatr"- (S. Wyspiański).
Opieką reżyserską objął przedstawienie Józef Skwark starszym widzom znany jako "Szatan z siódmej klasy" w filmie Marii Kaniewskiej. Ja miałem szczęście i przyjemność oglądać Go w roli Kaliguli na deskach Teatru Kameralnego we Wrocławiu, połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
W porównaniu z teatrami państwowymi i miejskimi tego rodzaju przedsięwzięcia artystyczne są, opuszczone, zapomniane, nie zauważane.
Mam wiele na powyższy temat do powiedzenia. Mam kilka pomysłów, ale odpowiedzialność za kondycję Teatrów, autorów, aktorów ponoszą osoby, które z racji demokratycznych decyzji obywateli zostali powołani na stanowiska "opiekunów" sztuk wszelakich.
Teatr "Między słowami" to piękna i godna pochwały inicjatywa. To dowód na żywotność teatru. Znak, że ludzie kochający teatr, będą go tworzyć i rozwijać w każdych warunkach, natomiast porządni gospodarze powinni stwarzać ludziom z inicjatywą przyzwoite, godne warunki do pracy, twórczości i życia.
W nadchodzący poniedziałek, 10 lutego o godzinie 19.00, W kawiarni Między słowami wystąpi Ewa Dec i Wojciech Duriasz w sztuce "Napoleonka" Jerzego Szczudlika.
Zbudowany i zachęcony tym co zobaczyłem przed tygodniem z największą przyjemnością spędzę wieczór w dobrym towarzystwie, znakomitym klimacie a co najważniejsze znakomicie, profesjonalnie podanym słowie. Było ono jest i pozostanie podstawowym elementem tworzącym dobry teatr.