Artykuły

Za wcześnie, Pawle...

PAWEŁ SZOT nie żyje... I znowu trzeba powtórzyć stary, wyświechtany jak ścierka, lament: Dlaczego? Wobec śmierci Pawła, tak przedwczesnej i niepotrzebnej, to pytanie nie brzmi jednak głupio ani naiwnie. Jest osobistym wyznaniem, które boli naprawdę, bo ludzi dobrych i pięknych, jak Paweł, zawsze będzie u nas deficyt. A zatem: Dlaczego, Pawle, dlaczego?

Paweł Szot był gdzieś na obrzeżach mojego dorosłego życia zawsze, odkąd pamiętam. Kiedy, na studiach filmoznawczych, zafascynowany raczej teatrem niż kinem biegałem na wszystkie dyplomy do PWST, Paweł, też chyba jeszcze wtedy na studiach, zapraszał mnie na kolejne premiery. A potem to wszystko poszło już szybko, jak błyskawica, jak życie, jak te nasze marne zawodowe kariery. W jego przypadku to "Teatr Słowackiego", "Salon Poezji" i w końcu "Teatr Stu", w moim - coraz rzadsze pobyty w Krakowie, coraz częstsze, niestety, w Warszawie. Zawsze jednak Paweł o mnie pamiętał: dzwonił, zapraszał, a to na "Wesele" Zadary, a to na monodram Jerzego Treli według Kołakowskiego. Zapraszał jak to on: taktownie, z czarującym uśmiechem. Charakterystycznym, nieśmiałym i jak gdyby niewidocznym. Uśmiechem przypominającym Bustera Keatona. On zapraszał, a ja odmawiałem. Teraz żałuję.

***

Czytam "Traktat o łuskaniu fasoli" Myśliwskiego. Ale jakoś dzisiaj mi ta lektura nie idzie, bo za mną akurat fragment traktatu Myśliwskiego o niepotrzebnej śmierci młodej dziewczyny, pielęgniarki, a nie potrafię teraz czytać o śmierci. Nie potrafię o niej myśleć, bo w głowie mam cały czas odejście tego młodego, strasznie fajnego faceta. Chciałbym w takich sytuacjach być mądry i odważny, nie umiem. Bo zawsze czuje się tylko pusty żal i smutek, i z całą siłą narzucającą się myśl, co tak naprawdę znaczą te wszystkie nasze wysiłki i sukcesy, ciągłe próby sprostania sztuce życia, które wchodzi w ewidentną kolizję z przesłoną śmierci.

Zastanawiam się nawet, skąd ta nagła potrzeba, żeby natychmiast napisać o Pawle. Przecież nie należał do grona moich przyjaciół czy nawet znajomych. Przecież tych kilkanaście wypitych kaw, kilkadziesiąt wspólnych teatralnych premier nic nie znaczyło. A jednak czuję, że powinienem spróbować ocalić, na swój skromny, dziennikarski sposób, jego wyjątkowość. Tym bardziej że była to wyjątkowość cicha i taktowna, ukryta w cieniu innych nazwisk, innych wyjątkowości. To paradoksalne i zasmucające, że dopiero śmierć przypomina nam o niezwykłych postaciach krakowskiego środowiska artystycznego, które - nawet nie bardzo zdając sobie z tego sprawę - dodają nam wszystkim sił, pozwalają działać lepiej i mądrzej. Będziemy pracować dalej, Pawle, bo nie ma innego wyjścia. Ale bez Twojego uśmiechu, taktu i serdeczności na pewno będzie trochę trudniej. Za wcześnie, Pawle, o wiele za wcześnie...

Uroczystości pogrzebowe Pawła Szota rozpoczną się dziś o godz. 13.40 w kaplicy w Grębałowie w Nowej Hucie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji