Artykuły

Anioł dla artystki niepokornej. Spotkanie z Mają Ostaszewską

Maję Ostaszewską ostatnio można oglądać na wstrząsających banerach w ramach akcji Otwartych klatek. Aktywistyczna działalność nie przeszkadza jej w karierze aktorskiej. O obu mówiła podczas spotkania z widzami w ramach festiwalu Tofifest - pisze Zuzanna Kuffel, uczennica Liceum Akademickiego w Toruniu.

Spotkanie poprzedziła projekcja filmu "Ja teraz kłamię", o którego kulisach i problematyce aktorka opowiedziała widzom. To wyjątkowa produkcja, która zarówno dla obsady, co podkreślała Ostaszewska, jak i dla widza, stanowi coś nowego. - Paweł Borowski to czarodziej słowa. Roztacza fantastyczną, niespotykaną wizję - mówiła o reżyserze filmu odtwórczyni jednej z głównych ról. I dodała: - Mało jest w Polsce kina opartego na obrazie.

Kto tu kłamie

Przepiękną scenografię do filmu przygotowali młodzi architekci z matematyczną dokładnością. Aktorzy i aktorki byli elementami obrazu. By wzmocnić efekt wizualny, zastosowano tradycyjne metody postprodukcji.

"Ja teraz kłamię" pozostawia widza z licznymi niedopowiedzeniami. Nic dziwnego, bo jak przyznała sama aktorka, po pierwszym czytaniu scenariusza każdy z odtwórców czterech głównych ról zrozumiał go inaczej. Pewnie dlatego, że to metaforyczna produkcja, która mówi o manipulacji i o tym, że przez emocje kreujemy fakty, np. tworząc swój wizerunek w mediach społecznościowych. "Ja teraz kłamię" to także krytyka reality show. Ostaszewska przekonuje, że film w szerokim ujęciu mówi o względności i wymyka się łatkom.

Ta metaforyczna produkcja była jednym z wielu aktorskich wyzwań, jakie dotychczas obrała Ostaszewska. Na spotkaniu zarysowała trochę swój aktorski portret. - Lubię komedie, śmiech to wentyl naszych smutków - przyznaje. Stara się pielęgnować dostrzeganie piękna w świecie i w ludziach. Na spotkaniu Ostaszewska mówiła widzom o produkcjach, w których zagrała oraz reżyserach, z którymi pracowała, m.in. o Andrzeju Wajdzie. W jej wypowiedziach wybrzmiewał ogromny szacunek dla innych osób z branży. Wspominała jedną ze swoich najnowszych postaci - umęczoną Matkę Polkę w "Nieznajomych" Tadeusza Śliwy - filmie, który przedstawia kompleksy i niepokoje klasy średniej. Podkreśla też, że nie ma problemu z graniem mniejszych ról w świetnych produkcjach, a także, że lubi zmiany i ich potrzebuje.

Głos w ważnej sprawie

Aktorka zdradza też, że ma ciągoty reżyserskie, ale obficie spływające propozycje filmowe, macierzyństwo i występy teatralne na razie nie pozwalają jej podjąć się tego nowego wyzwania. Znaczną część swojego czasu poświęca też działalności społecznej.

- Uważam, że twórcy powinni zabierać głos w ważnych sprawach. Mamy wielki prezent, jakim jest słuchanie tego, co mamy do powiedzenia - mówi Ostaszewska. Przed toruńskim Złotym Aniołem odebrała już wiele innych nagród. W 2017 - Nagrodę Newsweeka im. Teresy Torańskiej w kategorii działalność publiczna. W tym samym roku wyróżniono ją też "Okularami równości", które przyznaje się osobom, organizacjom i instytucjom wyróżniającym się szczególną aktywnością w ochronie praw człowieka i przeciwdziałaniu dyskryminacji.

Trudno, żeby spotkanie z tak zaangażowaną społecznie aktorką obyło się bez pytań światopoglądowych. Ten temat pojawiał się i na Tofifeście w pytaniu "Gdzie jest ograniczana wolność artystów?". Ostaszewska z pełnym spokojem odpowiadała, tłumaczyła, argumentowała. - To, że mi jest dobrze, nie znaczy, że nie widzę tego, że innym jest źle - mówiła. Dała poznać, że jej aktywizm jest zbudowany na gruntownym zrozumieniu problemów społeczno-politycznych. Mówiła o radykalizacji, którą zauważa, a także o próbach wykluczania drugiego człowieka. Przywoływała bezprawne zwolnienia w Telewizji Polskiej, zmiany na stanowiskach dyrektorów teatrów. Zachęcała, by wspierać organizacje pozarządowe. Wyznała, że jest wegetarianką od urodzenia, mówiła o ubraniach fair trade, ekologii, ale także polityce (bez przypisywanego jej przez media radykalizmu), a konkretnie 500+. - Znam rodziny, którym 500+ uratowało życie - przyznała. - Jednak nie może być tak, że ktoś daje nam prezenty, a w zamian za to odbiera nam wolności.

Ostaszewska otrzymała Złotego Anioła za niepokorność twórczą, którą zdefiniowała dla toruńskich widzów. - Pokora to piękna cecha w życiu. Niepokorność to z kolei nieokiełznanie, rodzaj wierności sobie, zadawania niewygodnych pytań, podważanie swojej wizji świata - mówi. - W sztuce ważna jest niepokorność, ale pycha już nie. Aktor głuchy na krytykę się nie rozwija.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji