Artykuły

Nawet po płytkiej sadzawce można popłynąć

"Związek otwarty" Dario Fo i Franci Rame pod opieką artyst. Roberta Czechowskiego w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Piszą Klaudiusz Mirek i Patrycja Żejmo.

Pierwszą myślą, która nasuwa się po spektaklu Związek otwarty, jest farsa, choć może nie w takim sensie, jakiego byśmy tego oczekiwali po dziele Dario Fo i Franci Rame. Sprint przez sztukę, która mogłaby doskonale bawić, pozostawia niesmak żenujących żartów i ciągłej psychozy. O ile idea gotowania na scenie, czyli przedstawienia związku jako łączenia różnych składników w całość jest dość czytelna, o tyle pozostaje pytanie, czy proporcje są dobre, przez co dzieło staje się zdatne do spożycia.

To historia małżeństwa z kryzysem wieku średniego w tle - Ona, niedoszła, wielokrotna samobójczyni, stojąca na granicy załamania psychicznego oraz On, notorycznie szukający nowej okazji do zaspokojenia potrzeb seksualnych. Najprostszy sposób do katastrofy życiowej, ale również scenicznej. Choć na początku pada stwierdzenie, że ten związek da się uratować, niestety sztuki uratować się nie dało.

Osadzając utwór Fo i Rame w realiach czasowych należy pamiętać, że powstał w tradycji włoskiej, która pierwotnie nie dopuszczała rozwodów - tylko śmierć mogła zakończyć związek. Tu można byłoby doszukiwać się nawiązań do wielokrotnych prób samobójczych postaci granej przez Romanę Filipowską, która rozgoryczona zdradami męża, próbuje w jedyny możliwy sposób zakończyć to nieudolne małżeństwo. W bohaterce zachodzi jednak zmiana. Przeobraża się z typowej znudzonej gospodyni, w kobietę wyzwoloną, choć to może za mocne słowo. Po zmianie kostiumu można by oczekiwać i zmiany gry aktorskiej, przemiany z rozhisteryzowanej, zakompleksionej żony w atrakcyjną i pewną siebie femme fatale. Niestety postać przez całą sztukę jest tak samo mdła. Choć aktorzy dwoją się i troją, żeby jak najbardziej uatrakcyjnić sztukę, to mamy tu do czynienia z przerostem formy, która doprowadza odbiorcę do niejasnego wrażenia, że zarówno opiekun artystyczny projektu (Robert Czechowski) jak i aktorzy mają go za idiotę z trudem mogącego usiedzieć godzinę w jednym miejscu.

Na rozwiązanie kryzysu w małżeństwie On (w tej roli Wojciech Romańczyk) proponuje, w swoim mniemaniu, lekarstwo idealne czyli tytułowy związek otwarty. Wszystko jest w porządku - do sceny, w której okazuje się, że Ona również ma kochanków, co więcej, mówi o tym, że się zakochała. W tym momencie sztuka zamienia się w plątaninę zazdrości, niestety w szowinistycznym stylu. Stąd trafna diagnoza, że "jeśli otwarty związek dwóch osób ma funkcjonować, może być otwarty tylko z jednej strony - po stronie mężczyzny! Bo jak się związek otworzy z obu stron, to powstaje przeciąg!" Niestety, choć sztuka powinna skłaniać do przemyśleń i wpisywać się w nurt dyskusji o roli kobiet, to jedyne w co się wpisuje to w festiwal puent najgorszych kabaretów ostatnich 10 lat. Fakt, jest to sztuka włoska i pewne przerysowanie oraz nadmierna emocjonalność są niejako w nią wpisane, jednak nie można pozbyć się wrażenia, że aktorzy, od których pomysł na utwór wypłynął, mieli na celu zainteresowanie młodszego pokolenia odwołując się do najniższych pokładów popkultury, co może i powoduje, że sztuka jest hitem kasowym. Ale jednokrotnym. I skutecznie gorszącym częstszych bywalców.

Jedyną zaletą okazało się zbawienne zapomnienie tekstu przez aktora. Udowodniło, że istnieją jeszcze dialogi, które choć improwizowane, potrafią być autentycznie zabawne. I to niestety tyle. Oklepana scenografia, minimalistyczna i będąca zwykle doskonałym kontrapunktem w dramatach tutaj jest zwyczajnie pretensjonalna. Reklama na stronie teatru: "Zapraszamy Was na przeciąg małżeński. Nie, nie bójcie się - nie przewieje Was. Raczej prześmieje. Już my o to zadbamy" jest tak mylna, że można nawet powiedzieć: pomylona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji