Artykuły

Hamlet z ADHD

"Hamlet" Williama Shakespeare'a/Stanisława Wyspiańskiego w reż. Bartosza Szydłowskiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Gonitwa myśli i pomysłów rozsadziła tego "Hamleta". Szczątki, które oglądamy przez dwie godziny, bywają efektowne, ale też niedomyślone i wiodące donikąd.

Nie mam pretensji do Bartosza Szydłowskiego o to, że nie zrobił "Hamleta" po bożemu, co często sprowadza się do mniej lub bardziej udanego streszczenia dramatu. Tu nie chodziło o sprawne opowiedzenie historii księcia duńskiego, ale o pokazanie w serii obrazów świata, który jest "kością wyłamaną w stawie". Naszego oczywiście świata, bo, jak pisał Wyspiański, "Hamlet" jest o tym, co dziś w Polsce - do myślenia". Nawiasem mówiąc, choć na afiszu obok Szekspira widnieje Wyspiański, w spektaklu jego rozważania o "Hamlecie" istnieją szczątkowo.

Duch Ojca w stroju szeryfa

Jak wygląda owo polskie "tu i teraz"? Sprowadza się w gruncie rzeczy do haseł i obrazów, które mają nam coś odkryć, udowodnić, nami wstrząsnąć. Poloniusz (Tomasz Międzik) jest niemiłym duchownym, przed którym trzeba zginać kolano i całować go w rękę. Jego syn Laertes (Tomasz Augustynowicz) też nosi koloratkę, a ambicje polityczne przejawia, namawiając widzów do skandowania "być" i "nie być". Cyniczny Klaudiusz (Wojciech Skibiński) przyznaje się do zbrodni w telewizyjnym programie, pewnie w nadziei, że podniesie mu to słupki poparcia, bo lud ceni szczerość, jakakolwiek byłaby. Duch Ojca jest chłopczykiem w stroju szeryfa (z plakatu wyborów z 1989 roku). Tyle że pokazanie przez moment władzy mediów (i władzy polityków nad mediami) czy wpływu kleru na politykę nie ma mocy odkrycia: wiemy o tym i bez "Hamleta".

Polityka jest brudna i dotyka wszystkich. U Szekspira też tak jest, ale to dotknięcie jest, by tak rzec, bardziej zróżnicowane. W spektaklu Szydłowskiego wszyscy mają ten sam, cyniczno-ironiczny grymas na twarzach i dystans w głosie, a od czasu do czasu łączą się w choreograficznych gestach i wygibasach.

Ofelia nie chwyta za broń

Ciekawym pomysłem jest uczynienie z Hamleta i Ofelii pary związanej nie tylko miłością, ale i intelektem. Reżyser zapowiadał odejście od stereotypu Ofelii ofiary. I rzeczywiście, Ofelia jest dziewczyną energiczną, oczytaną (zanim spektakl się zacznie, oglądamy wyświetlany na kurtynie obraz Hamleta i Ofelii - leżą, on może rozmyśla, może drzemie, a ona wertuje papiery i książki), podpowiada Hamletowi myśli, można powiedzieć, że organizuje jego i swoje wystąpienia. W scenie "pułapki na myszy" to ona gra główną rolę, przejmując kwestie Hamleta. Agnieszka Judycka jest w tej roli przekonująca (ona i Marcin Kalisz jako Hamlet to najlepsze role w spektaklu), ale ten tak wyraziście zapowiadający się wątek więdnie i znika. Ofelia tradycyjnie się topi, choć można byłoby się raczej spodziewać, że chwyci za broń i załatwi całe elsynorskie towarzystwo.

Niezałatwione sprawy

Nie tylko ten wątek więdnie i znika - reżyser zlikwidował cały finał "Hamleta". Pozostajemy ze słowami Klaudiusza i Laertesa, że załatwią sprawę, i z roztapiającym się w mroku Duchem Ojca. Można założyć, że widzowie wiedzą mniej więcej, jak kończy się dramat, więc tyle wystarczy. Sprawa załatwiona, pamiętajmy tylko o Duchu, czyli wyborach z 1989 roku. Ale jest w spektaklu wiele innych spraw niezałatwionych - pojawiają się w nim postaci, które reżyser niekonwencjonalnie zinterpretował (Rosencrantz i Guildenstern zachowujący się jak brygada antyterrorystyczna) albo zostawił widzów w niepewności (Horacy - przyjaciel czy donosiciel?), a nie wiemy, w jakim celu to zrobił. Nie wiemy też, kim są ci ludzie i co się z nimi stało. Szydłowski może i nie chciał opowiadać historii Hamleta, starał się ją rozbić czy rozszczelnić, idzie jednak mimo wszystko za nią. A w takim podejściu nie wystarczą chwilowe interpretacyjne odkrycia i mocne w założeniu znaki.

Teatr im. Słowackiego. William Szekspir/Stanisław Wyspiański, "Hamlet", scenariusz: Piotr Augustyniak, Bartosz Szydłowski, reżyseria: Bartosz Szydłowski, scenografia i kostiumy: Małgorzata Szydłowska, dramaturgia: Piotr Augustyniak, muzyka: Dominik Strycharski, choreografia: Dominika Knapik, reżyseria światła: Marcin Chlanda, multimedia: Dawid Kozłowski, premiera 9 listopada 2019.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji