Artykuły

"Pan Damazy"

Drogi Jurku, kochany Tadziu! Obejrzałem "Pana Damazego" JÓZEFA BLIŹIŃSKIEGO w Waszym wykonaniu, to jest śledziłem Twoją Jurku reżyserię i Twoją Tadziu interpretację bohatera tytułowego. Zdajecie sobie o baj sprawę, że nie mogę dzisiaj tak mówić o tej konkursowej komedyji - z takim zapałem - jak to zrobił Józef Ignacy Kraszewski w "Liście z zakątka" skierowanym do "Biesiady Literackiej". Ja znam dzieło nie tylko z czytania, ale i z Waszej roboty na scenie. Poza tym wtedy był rok 1877, a teraz mamy 1983. Bagatela, tylko 106 lat różnicy, lecz dodajcie do tego to wszystko, co zmieniło się no świecie, w ludziach i w teatrze. Obaj znacie mnie i wiecie, te nie umiem owijać swoich odczuć w dyplomatyczną elegancie. Toteż mówię Wam prosto z mostu, że odebrałem ten Wasz popis twórczy jako rzecz mało spolegliwą. Twoje Jurku nie bardzo przylega do Tadziowego. inaczej - oglądałem "dwa teatry" i oba bardzo dobre, ale i oba bardzo różne. Niespolegliwe.

TADZIO GWIAZDOWSKI - benefisant - dał miarę wspaniałego aktorstwa, w tym znaczeniu jakiego domagał się od nas ojciec nasz - Wojciech Bogusławski, a dziś żąda tego Kazimierz Dejmek. Zawierzył staremu Blizińskiemu i dawnej tradycji - tradycji dyrektora Doroszyńskiego i wielkiego Żółkowskiego. Ty, Jurku przypomniałeś mi nasze młode lata, w których cieszył i bawił publikę cyrk rodziny AFANASJEWÓW - "Cyrk Tralabomba". Rejent Bajdalski (pan Sakowicz) - ta jego pląsawica, ta wielka definowska gra z stołową zastawą, włażenie pod stół podczas rozmowy z synalkiem (pan Igor Mielczarek na początku z nogą w wiadrze) - to śmieszy j rozwesela, wierz mi! I więcej powiem - to nadaje tej ramotce tempa i wyposaża ją w łut gryzącej ironii. Zresztą po zostali aktorzy dobrze się z tych zadań, które na nich nałożyłeś, wywiązali. Może najlepiej Lokaj przerobiony przez Ciebie na Pierrota (pan Jerzy Nowacki), przebiegający natrętnie scenę z fikusem w doniczce i prześmiewający wszystkie postacie; łącznie z przygłuchą Tykalską, zaplątaną w świat wełny (pani Halina Stażewska). Chłopcy - amanci: Seweryn (pan Jan Sieradziński) i Antoni (pan Jan Konieczny) - też udani! Trochę z Witkacego (scena łapania much) i bardzo z komedii dell'arte. W sumie z Twojego teatru.

Co do pań! Nie zdziwicie się, jeśli Wam wyznam, że zachwyciła mnie urodą i minkami pani Beata Pożniak-Helenka. Zaraz po niej całuję w oba policzki - Lucynę Legut, przezabawną Żegocinę. Mańka Joanny Bogackiej przypominała mi - może aż zanadto - wdowę z ożałobionym czołem. Ale to wina Aliny Ronczewskiej - Afanasjew. Czemu ją tak smutno ubrała? Kłaniajcie się jej ode mnie I powiedzcie, że scenografię chwalę, bo i kolory odpowiednie i meble wygodne i w ogóle jak trzeba. Także te proscenia z symbolami teatru mundi!

Tadziu Kochany! W programie zrobionym pod "Przegląd Tygodniowy" wyliczają - o czym zapewne wiesz - Twoje ważniejsze role grane no scenach Teatru "Wybrzeże". Zapomnieli skromnisie przypomnieć, jak prawdziwie I wzruszająco grałeś żołnierza legionistę w maciejówce w "Kwiatach polskich" Juliana Tuwima. Nie wiem, Tadziu, czy to był Twój stan kameralny, intymny, czy wybiegałeś wtedy poza własne sceniczne ja - jak pisze nasz znajomy krytyk Andrzej Żurowski - ale la Ci tej kreacji nie zapomnę. Nie zapomnę gestu zdejmowania czapki, tego jak ją kładłeś na małym, kawiarnianym stoliku i tego skupienia na Twojej twarzy. Nic przecież w tej scenie nie mówiłeś. Siedziałeś sam w smudze jasnego reflektora. Tadziu, zagrałeś tak wzruszająco i prawdziwie i w "Damazym". Jest to ta scena, w której Antoni podpowiada, żebyś posłuchał serca, a nie prawa, bo ono - serce - w ludzkich sprawach lepiej doradza!

Jeśli coś istotnego pominąłem - wybaczcie! Aha, uwaga - Twoja Jurku - którą wypowiada przebrany za widza z epoki adept Studia Aktorskiego, chyba niepotrzebna. Publiczność bawi się i śmieje. Po co więc jej zawracać głowę asekuranckim zdaniem w rodzaju: "To oburzające! Tak grać poważną komedie!" Za to w antraktach tocząca się po bruku bryka, gdakanie kur, świergot ptaszków - trafne. To zderzenie prawie już nie znanej nam wiejskości autentyczne) (z taśmy, z taśmy) z miejskością, która się odebrała i udaje - dotrze robi.

Ściskam Was chłopcy życząc śmiechu i długich braw no każdym przedstawieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji