Artykuły

Nieudany dramat szkolny

"Klub Winowajców" wg filmu "The Breakfast Club" Johna Hughesa w reż. Agnieszki Czekierdy w Teatrze WARSawy. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.

W ramach Społecznej Sceny Debiutów Agnieszka Czekierda wyreżyserowała w Teatrze WARSawy "Klub Winowajców". Spektakl o grupie licealistów, inspirowany kultowym filmem z lat 80., jest chlubną próbą wypełnienia luki, bo na polskich scenach wciąż nie mamy przedstawień przeznaczonych dla nastoletniego odbiorcy. Dobre chęci tym razem jednak nie wystarczyły. Scenografia zgrzebnie imituje szkolną bibliotekę, w której grupa niesfornych bohaterów pod czujnym okiem sfrustrowanego Dyrektora odsiaduje wyrok. Musieli zostać po lekcjach, żeby przemyśleć swoje szkolne wybryki, plany na przyszłość i w ogóle sens życia, a potem napisać o tym esej.

Mamy na scenie piątkę stereotypowych nastolatków. Jest piękna, bogata i popularna dziewczyna oraz sportowiec, kujon, milcząca dziwaczka i zbuntowany rozrabiaka. Przez półtorej godziny oglądamy rodzajowe scenki przeplatane monologami bohaterów odkrywających przed publicznością problemy okresu dojrzewania. Przedstawieniu brakuje dramaturgii. Kolejne sceny zmontowane ze sobą za pomocą muzycznych przerywników albo siermiężnych zmian światła ciągną się niemiłosiernie. Młodzi aktorzy zmuszeni grać nastolatków robią, co mogą, żeby z tych płaskich postaci i miałkich dialogów zbudować jakieś role. Niestety, efekt jest dość mizerny.

Z "Klubu Winowajców" płynie jedna istotna nauka dla twórców teatru. To, co sprawdza się na filmowym ekranie, niekoniecznie sprawdzi się w teatrze, zwłaszcza przeniesione jeden do jednego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji