Artykuły

Kiepski orzeł. Teatr Na Woli schlebia niskim gustom

Przed premierą "Niektórych gatunków orłów" Olaf Lubaszenko zapewniał: "Postaramy się, by była to rozrywka w dobrym guście". Okazało się, że ta deklaracja była obłudą.

Doman Nowakowski odniósł sukces sprawnie napisanymi sztukami "Ketchup Schroedera", "Usta Micka Jaggera". Sukces Teatru Telewizji - to jednak brzmi dziś nieco archaicznie. Co innego sukces telewizyjnych pereł, jak "Miodowe lata" czy daru niebios - "Kasi i Tomka". Scenarzystą wyżej wymienionych seriali jest Nowakowski, a jego najnowsza sztuka to znakomity przykład, jak ze zdolnego dramaturga ostaje się jedynie cyniczny sitcomiarz. Musi on być zresztą tego świadomy, skoro "Niektóre gatunki..." to, przynajmniej w założeniu, krytyka telewizyjnej machiny, pokazująca, jak medium to wysysa i wypluwa wrażliwe jednostki oraz ogłupia masy. Można by więc przypuszczać, że autor chce się z nami podzielić swym życiowym dramatem wypaleńca. Tymczasem trudno o większą obłudę niż przedstawienie, które weszło właśnie na afisz Teatru Na Woli. Tekst jest mizerny, o aktorstwie w przypadku Mariusza Czajki trudno się w ogóle wypowiadać, tezy stawiane przez autora brzmią fałszywie, ale są pewne smaczki i chwyty, które wyga Nowakowski umie wykorzystać.

Bohaterami sztuki są Kuku i Pepe. Kuku (grany przez Mariusza Czajkę) to wiejski prostaczek, który za wszelką cenę chce się dostać do reality show. Pepe (grany przez Olafa Lubaszenkę) to inteligent; humanista, który zbłądził kiedyś przed kamery. Doświadczył sławy, pieniędzy, pożądania ze strony pięknych kobiet. Kiedy zrozumiał, że to wszystko syf? Uwaga - kiedy na bankiecie, na którym pogryzał kanapki z Czesławem Miłoszem, to do niego, a nie do Miłosza podeszły dwie panienki po autograf.Zdruzgotany tym faktem Pepe, porównuje się nawet do prezerwatywy, jaką jest przy poecie-nobliście, ale głupek Kuku zrozumiał, że to Miłosz jest prezerwatywą i już mamy ryk śmiechu na widowni. Na tym ubaw się nie kończy. Kuku stawia ważką kwestię, dlaczego skoro po autograf podeszły dwie, to Pepe się z poetą nie podzielił? - Myślisz, że on nie dupczy? - pyta i po chwili odpowiada sam sobie, że na pewno Miłoszowi jeszcze staje, bo pozwala na to dzisiejsza medycyna. Widownia, wypomadowany kwiat warszawki, skręca się ze śmiechu. Są jednak w tym spektaklu chwyty zabawniejsze, niż wycieranie sobie gęby wielkim nazwiskiem. Choćby ten, kiedy Pepe, pozbawiony sensu życia, postanawia wyskoczyć przez okno. - A pamiętasz World Trade Center? - pyta idiotę Kuku - Jak oni lecieli!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji