Artykuły

Goethe, intelekt i seks

Kilka lat temu zmarł wielki polski aktor, Tadeusz Łomnicki. Była to śmierć dramatyczna, teatralna, ponieważ zgon nastąpił w czasie, kiedy Łomnicki czekał na wejście na scenę, żeby zagrać rolę swego życia - Króla Leara. Jego imieniem został nazwany Teatr na Woli w Warszawie, który on założył.

Teatr ten został ostatnio przebudowany. W taki sposób, że możliwe jest, by aktor otoczony był publicznością ze wszystkich stron. Jest to potrzebne dla sztuk Jednego Aktora i oto pod koniec września, wystąpiła na tej scenie wielka aktorka krakowska i ogólnopolska - Teresa Budzisz-Krzyżanowska. Sztukę napisał dramaturg niemiecki Peter Hacks, a nosi ona długi tytuł: "Rozmowa w domu państwa Stein o nieobecnym panu von Goethe". Sztukę, z maestrią,wyreżyserował Bogdan Augustyniak.

Sam autor - to człowiek zaskakujący. Urodził się w 1942 roku we Wrocławiu, wówczas Breslau. Studiował w Monachium, a więc w Niemczech Zachodnich. Ale w 1955 roku przeniósł się do Berlina Wschodniego. Wzbudziło to wielką sensację, bo wówczas Niemcy przechodzili z Niemiec Wschodnich do Zachodnich, a nie odwrotnie (muru berlińskiego jeszcze nie było - powstał dopiero w sierpniu 1961 roku). Mówiono, że Peter Hacks poszedł na Wschód dlatego, iż dostał tam posadę kierownika literackiego Deutsches Theater -Teatru Niemieckiego, bardzo szanowanego również w Niemczech Zachodnich.

Sztuka Hacksa jest monologiem, który trwa ponad półtorej godziny. Teresa Budzisz-Krzyżanowska stoi samiuteńka otoczona widzami ze wszystkich stron. I przez półtorej godziny mówi, gra. I odnosi triumf. Jeden z najlepszych polskich krytyków teatralnych, Tomasz Miłkowski, zatytułował swoją recenzję w "Trybunie" tylko dwoma słowami: "Bez podpórki". I tak rzeczywiście było.

Ale i sztuka Hacksa jest interesująca, nawet intrygująca, również dlatego, iż pośredniej związana jest z Alfredem Noblem. Charlotta von Stein była żoną Wielkiego Koniuszego księcia Karola Augusta w Weimarze w osiemnastym wieku. Kochał się w niej Goethe, ona kochała się w nim, ale platonicznie, praktycznie tylko poprzez listy; jej mąż o tym wiedział, ale nie interweniował. A ponadto wciąż był w drodze, bo kupował coraz to nowe konie dla księcia Karola Augusta. Wreszcie umarł na paranoję. Ale w tzw. międzyczasie Charlotta przeżyła tragedię. Goethe pojechał do Włoch. Co tydzień pisał do niej listy. Ale kiedy wrócił, to wziął do domu prostą dziewczynę, Christianę Vulpius, która w 1791 roku urodziła mu syna, i z którą w 1806 roku się ożenił. Charlotta nie mogła tego przeboleć do końca życia.

I to wziął na warsztat Peter Hacks. Monolog Charlotty skierowany jest do jej już nieżyjącego męża. Zawarła w nim wszystkie swoje uczucia: miłość, uniesienia, desperację, żal, gniew, gorycz, a zwłaszcza urażoną dumę. I to wszystko wyraziła Teresa Budzisz-Krzyżanowska obserwowana bez przerwy ze wszystkich stron przez widzów.

Ale co to ma wspólnego z Noblem ? Otóż to, że Nobel kochał się w zubożałej i inteligentnej hrabiance Bercie von Kinsky. Ale ona od niego uciekła. A więc Nobel związał się z prostą kwiaciarką z wiedeńskiego Prateru, Sophie Hess, z którą utrzymywał stosunki przez 17 lat.

A więc i Goethe i Nobel szukali nie tylko uczucia, szukali także seksu. Ta dziewczyna, z którą się Goethe ożenił, musiała mieć fantastyczny temperament i wielką przebiegłość. Symbolicznie - to chyba nic dziwnego. Bo chociaż była prosta, nosiła nazwisko pochodzenia nie niemieckiego, ale łacińskiego, czyli "lepszego". Przypomnijmy. że nazywała się Vulpius, przez "v". A to pochodzi od łacińskiego słowa "vulpes", co znaczy "lis". Przebiegłość lisa w połączeniu z seksem okazała się silniejsza, niż wyrafinowany intelekt jednej z wielkich dam przełomu XVIII i XIX wieku w Europie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji