Artykuły

Szczepan OK

"Paw królowej" wg Doroty Masłowskiej w reż. Pawła Świątka w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński.

Loga za tę rolę zarobił doktorat, bo tak się robi stopnie naukowe w sztuce: pierdząc pachą na przykład. Oczywiście spłycam, bo on pierdzi pachą w sposób metodyczny, w tym pierdzeniu jest metoda, jakaś tam amerykańska odrośl post-Stanisławskiego, co to ja już nawet nie wiem, jak to się nazywa. Loga wiele umie i jest perfekcyjny w pracy, ale teraz gra w teatrze, gdzie nie wiem, po co aktorom tak zwane umiejętności. Poglądy i mikroporty nie wystarczą?

Chodzi o rolę Mariusza, który "z zawodu jest masażystą i chciałby cię masować po wszystkim, i czy masz coś przeciwko", czyli o rolę w "Pawiu królowej". Teatry, jak cmentarze, pełne są ludzi niezastąpionych. To była rola Wiktora Logi, on ją wykreował, ale kto inny ją teraz eksploatuje, i to już kolejny inny. Rola była Logi, ale już nie jest, to znaczy bywa (ma pod koniec czerwca zagrać), a spektakl nie umarł. Z graniem Mariusza jest jak z nauczaniem obrony przed czarną magią w "Harrym Potterze": co sezon ktoś nowy.

Lodze mógłby Heiner Müller zadedykować jakiś nowy dramat pod starym tytułem, na przykład "Loga maszyna". Wiktor Loga jest maszyną i to jest komplement, bo jest najprecyzyjniejszym aktorem scen polskich. Perfekcjonista, jak już była mowa. Bielenia był mniej dokładny, kiedy grał Mariusza, ale lepiej robił downa, bardziej wiarygodnie. Konikiem Szczepana, czyli Łukasza Szczepanowskiego, który przejął pałę po Bartku Bieleni, jest rola gejaszka. Parosekundowa, ale zawsze. Z trzech odtwórców roli on geja robi najlepiej, w pełni swobodnie, bez lęku o homofobię. Menedżera odtwarza, łapiąc się za jaja i bijąc po cycach. Jego Mariusz zaciąga, jakby był z "Do DNA". Ma skalę od basu do sopranu lirycznego, jak Mariah Carey.

"Paw królowej", późny Grabol, zrobił ze mnie widza, jest moją pierwszą miłością i nie wstydzę się przyznać, choć to taki głupi spektakl. Nie osiągnąłem jeszcze masy krytycznej, widziałem go ze czterdzieści razy (no joke) i mnie nie dał rady zmęczyć. Wznowił się ostatnio, bo w Słowaku wybuchł hit siostrzany: "Wojna polsko-ruska" w tej samej reżyserii, w tym samym autorstwie.

Narybek Starego z czasów bezkrólewia, czy sam nie wiem, jak to nazwać, może bezhołowia? - w każdym razie nowi to często ludzie z przypadku, przepraszam: za szkoły. Takie artychy się tam pojawiły, że byście nie uwierzyli, ale że przestaliście chodzić na spektakle do Starego, to i się nie przekonacie. Szczepan do nich nie należy, bo choć też jest jeszcze kotem, to kotem z talentem. Widziałem go w dwóch zastępstwach: za Szymona Czackiego w "nie-boskiej komedii" i obok Czackiego w "Pawiu królowej", obie duże role, i co mogę Wam powiedzieć, to że Szczepanowski jest po prostu dobry... Nie sugerowałbym się "Królestwem" Brzyka, bo co to za rola, być przedmiotem trepanacji, ofiarą kolegów z pracy. Dał czadu w "Pawiu". Daję akcepta lub w języku mego hobby, czyli katolickim: błogosławieństwo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji