Artykuły

TEATR. "ŚWIĘTY GAJ" (Teatr Narodowy)

Widz, który w upalny, lipcowy wieczór znalazł się w cienistym chłodzie "świętego gaju" ma trudny problemat do rozwiązania. Walczą w nim dwa poglądy. Pamięta, że znajduje się w "Teatrze Narodowym" i że ma prawo do wymagań a przy tym jednocześnie bawi się bez zastrzeżeń, bez omówień i prograniowych pretensji. Dlatego może publiczność inna spektaklu składa się w połowie z malkontentów i w połowie ze szczerze rozbawionych i śmiejących się ludzi. Malkontenci pomrukują w antrakcie: hm, Teatr Narodowy, pierwsza scena polska i taka komedyjka, prawie skecz z nadscenki. Zadowoleni powtarzają powiedzenie o "urzędowej kopercie, która wygląda niepoważnie" i cieszą się ze sprawy zapomnianych sześciu Muz w ministerstwie kultury i sztuki. Istotnie, nie należy wybierać się na "Święty Gaj" z wysokimi wymaganiami. Trzeba sobie powiedzieć, że lipiec to lipiec, że wolno sobie pozwolić na zabawę, na dobrze żarty, warte niejednego tynfa, na śmiech. A jest sporo przyczyn, dla których dyskretny i mniej dyskretny śmiech rozlega się na widowni Teatru Narodowego.

Wyobraźmy sobie bowiem kobietę literatkę, której ambicje wprowadzają w ruch cały światek: małżonka, idealnego małżonka, ministra, panią ministrową, zakochanego ramola-arystokratę itd. Wszystko to krąży dokoła zagadnienia wawrzynu akademickiego, tj. przepraszam, wstążeczki Legii Honorowej. Rzecz się bowiem dzieje we Francji. Dlaczegóż więc nie śmiać się z calego serca, kiedy przypadek, znalezienie listu, wtajemnicza literatkę w prywatne życie pani ministrowej, kiedy rywalka do odznaczenia, literatka z prowincji, okazuje się starszym panem, który zdobył sekret powodzenia - damski pseudonim. Jak nie współczuć zakochanemu baronowi, który robi wszystko na złość damie swego serca... mimo woli? A wreszcie to ministerstwo sztuki i kulisy zdobywania wyróżnień. A jeżeli kogoś razić może anachronizm farsowej postaci Rosjanina, to niech sobie przypomnieć raczy, że "Święty Gaj" liczy sobie przeszło trzydzieści lat. Napisany został w okresie gdy balety rosyjskie zdobywały Paryż i trzeba było na gwałt wyzyskać kapitalny motyw rosyjskich mecenasów sztuki.

Ale autorowie "Świętego Gaju" znali rzemiosło teatralne jak mało kto, więc też ta ich komedia, choć nie najpierwszej klasy, szkicując tylko i nie mając większych ambicji, daje pole do wygrania się artystom, którzy istotnie bawią się chyba nie gorzej od widowni. Panie: Gorczyńska i Żeliska, kontrastowe w typie urody i gry, są filarami komedii, stanowiąc o jej wdzięku i lekkości. Pp. Łuszczewski, Chodecki, Solarski i Łapiński - nie zdobywają dzięki "Świętemu Gajowi" nowych, ważnych pozycji w swym bogatym dorobku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji