Artykuły

Ogień namiętności

"Zmierzch bogów" w reż. Hansa-Petera Lehmanna w Operze Wrocławskiej. Pisze Stefan Drajewski w Głosie Wielkopolskim.

W 2003 roku, kiedy Ewa Michnik wystawiła we Wrocławiu pierwszą część "Pierścienia Nibelunga" Wagnera, sceptycy nie wierzyli, że uda się jej zrealizować ten największy dramat operowy XIX stulecia w całości. A jednak udało się. W piątek i w sobotę publiczność usłyszała czwartą część dzieła - "Zmierzch bogów".

W "Zmierzchu bogów" zamyka się epos, a zarazem dramat bogów i ludzi, herosów i nimf zaludniających mityczną Wal-allię. Czy dzisiaj mogą te historie zaciekawić widza? Przykład fascynacji Tolkienem zdaje się podpowiadać, że współczesny świat tęskni do mitycznych opowieści, które w gruncie rzeczy opowiadają ciągle tym samym: o miłości, samotności, walce dobra ze złem...

Reżyser Hans-Peter Lehmann niczego nie udziwniając, nie uwspółcześniając na siłę, pozwala snuć się muzycznej opowieści z całą rozlewnością wagnerowską, dbając jedynie, aby nie zagubić w "gadaniu" namiętności, które targają bohaterami. Sekunduje mu w tym scenograf Waldemar Zawodziński, który korzystając z naturalnej urody Hali Ludowej, wprowadza delikatne rozwiązania przypominające współczesne lofty, czyli mieszkania urządzane w dawnych fabrykach. Jak w tym boskim lofcie żyje się bohaterom? Myślę, że bardzo dobrze, skoro ciągle działają zaklęcia, miłosne napoje, gdzie mieszają się światy, a pożar mitycznej krainy jest porażający.

Ewa Michnik zaprosiła do realizacji "Zmierzchu bogów" artystów z Europy, bo o głosy wagnerowskie bardzo trudno. Dała też szansę swoim śpiewakom, z czego oni skrzętnie skorzystali. Najbardziej Ewa Vesin, młoda i utalentowana sopranistką, która wcieliła się w postać Gutrune. Śpiewaczka dysponuje pięknym głosem i niewiarygodnym wręcz (jak na warunki operowe) talentem aktorskim. W "Zmierzchu bogów" wielką rolę odgrywa Briinnhilde. Ona ostatecznie decyduje o tym, kiedy spłonie boska krainą a sprawiedliwość dosięgnie Votana W tej roli wystąpiła Lada Briucov i stworzyła kreację aktorsko-wokalną. Trudno było nie wierzyć, kiedy zionęła nienawiścią i kiedy kochała. Oglądając i słuchając w rolach rywalek - Vesin i Briucov, każdy wiedział i czuł, że spotkały się dwie sceniczne osobowości.

Chociaż realizacja "Pierścienia Nibelunga" to wielki sukces Opery Wrocławskiej, niemal w każdej części można spotkać akcent poznański. W "Zmierzchu bogów" wystąpił Chór Męski Politechniki Poznańskiej "Cantamus" przygotowany przez Jacka Benna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji