Artykuły

Kraków. Carmina'06 i Marillion

Blisko 150 tysięcy osób zgromadziło się w sobotę wieczorem w Krakowie na bulwarach wiślanych, aby wysłuchać koncertu brytyjskiej grupy rockowej Marillion i obejrzeć widowisko Carmina '06. Imprezę pod Wawelem, przygotowaną przez Krakowskie Biuro Festiwalowe, zakończył 9-minutowy pokaz sztucznych ogni.

Nim jednak na scenie pojawili się słynni Brytyjczycy, w radosny nastrój publiczność wprowadził Lech Janerka, muzyk rockowy, kompozytor, basista i autor tekstów, przedstawiając wybór swoich najpopularniejszych utworów.

Wieczór należał Jednak niewątpliwie do grupy Marillion. Brytyjczycy, którzy właśnie nagrywają płytę, zdecydowali się w tym roku tylko na jeden koncert: w Krakowie, na wiankach. Pewnie dlatego na ich występ zjechali fani nie tylko z Polski, ale także m.in. z Czech, Słowacji oraz... Maroka.

Przeboje gwiazd progresywnego rocka porwały publiczność. Wiele osób śpiewało wraz z zespołem, kołysząc się w rytm utworów. Między piosenkami - jak choćby Beautiful, Between You and Me, Fantastic Place czy Easter - oprócz braw dało się słyszeć skandowanie: Marillion, Marillion. A kiedy wokalista zespołu Steve Hogarth przebrał się - zmieniając białą koszulę na czerwony podkoszulek z białym orłem oraz szalik z napisem Polska - pod Wawelem zapanował entuzjazm. Brytyjczycy, by opuścić scenę, musieli dwukrotnie bisować.

Punktem kulminacyjnym wianków było widowisko plenerowe Carmina '06. Na trzech scenach - wzniesionych naprzeciwko Wawelu - tańczyli ubrani na czerwono tancerze, skacząc m.in. na batutach lub wisząc nad sceną na żelaznych łańcuchach. Reżyser widowiska Maciej Sobociński zapowiadał, że spektakl będzie opowieścią rozgrywającą się między jawą a snem, opowiadającą o idealnej miłości, o poszukiwaniu mężczyzny przez kobietę i kobiety przez mężczyznę. Niestety, treść spektaklu nie była zbyt czytelna. Nie pomogły nawet dwa olbrzymie telebimy, które pokazywały w zbliżeniach tancerzy.

Opowieść rozpoczęła się od "stworzenia" świata. Pięć planet - balonów wynurzyło się z odmętów Wisły (wzburzonej przez kilkanaście skuterów). Po chwili z wody wyjechały dwa duże czerwone fortepiany (szkoda, że tak słabo oświetlone) i zawisły w powietrzu. Zasiadły przy nich białe postaci.

Spektakl rozgrywał się do muzyki, słynnego utworu Carla Orffa "Carmina burana". Kompozycja ta, Oparta na dawnych pieśniach ludowych związanych z obrzędami, należy do powszechnie znanych i lubianych. Prof. Jan Pilch, perkusista, pedagog krakowskiej Akademii Muzycznej, z kompozytorskiej kameralnej wersji utworu na dwa fortepiany i perkusję skompilował suitę opracowaną współczesnymi metodami. Suita okazała się ciekawa, dynamiczna, dobrze brzmiąca (w muzykę zostały wplecione odgłosy miasta), a jednocześnie zachowująca najsłynniejsze tematy z utworu. Muzyczny lifting znacznie odświeżył Carminę Orffa, dodając tajemniczości znanemu.

Obok ciekawej muzyki mocnym punktem tego widowiska były również efekty pirotechniczne. Płonący brzeg pod Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha" czy utrzymujące się długo na wodzie setki czerwonych lub niebieskich świateł mogły zachwycać. Podobały się także - co zostało przyjęte oklaskami - maszyny pirotechniczne: wielkie płonące i kręcące się koło c/.y mniejsze już tryskające złotem młyny i wahadła.

Bardzo piękny okazał się także finał spektaklu, czyli pokaz sztucznych ogni. Pewnie nikt nie zwracał uwagi na akcję widowiska, obumarcie kosmosu i zatopienie fortepianów, bo na niebie pojawiły się wielokolorowe ogniowe obrazy. W tym roku dominowały cztery barwy: zieleń, błękit, purpura i złoto. A wśród wielu kształtów i form najczęściej rozbłyskały gwiazdy i rozgwiazdy. Pokaz - o czym zapewniał reżyser fajerwerków Paweł Zyguła, współwłaściciel firmy Forteca - miał swoją dramaturgię. Na początku wystrzeliwane były mniejsze kompozycje ogniowe, po to, by w finale złoto i błękit wypełniły niebo nad Wawelem.

***

W sobotę po południu rozstrzygnięty został także konkurs na najpiękniejszy wianek. W tym roku zainteresowanie konkursem było dużo większe niż w roku ubiegłym, a jurorzy oceniali 21 wianków.

- Cieszy nas, że coraz więcej osób bierze udział w konkursie. Ta zabawa ma przecież na celu podtrzymanie tradycji robienia wianków - mówi Iwona Sulik, jurorka. - W tym roku wiele było ciekawych pomysłów. Przeważały jednak wianki tradycyjne, plecione ze zbóż, ziół lub polnych kwiatów. Ale pojawił się także wianek papierowy. Pierwszą nagrodę przyznaliśmy bardzo interesującej kompozycji, przedstawiającej smoka z ogonem, zrobionego z siana, ozdobionego kwiatami polskimi.

Zwycięzcą okazała się Bożena Góralczyk z Krakowa, II miejsce otrzymała Renata Socha z Międrzechowa, zaś III miejsce zdobył wianek wspólnie zrobiony przez panie: Małgorzatę Tokarz i Grażynę Jantos z Krakowa. W nagrodę zwycięzcy otrzymali m.in. zaproszenie na obiad do restauracji Paese oraz karnety i wejściówki do Parku Wodnego w Krakowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji