Artykuły

Gdańsk. Filip Bajon o książkach w NCKu

W ramach cyklu spotkań literackich "Moja biblioteka" w Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku odbyło się wczoraj spotkanie z Filipem Bajonem.

O własnej bibliotece, a także jego pierwszej bibliotece, należącej do rodziców, o kupowaniu i czytaniu książek, prozie i poezji, ulubionym miejscu do czytania, o tym, jakie lektury lubi, o fascynacji pisarzami - Dostojewskim, Mannem czy Żeromskim, o adaptacjach powieści i pisaniu scenariuszy, o swoim stosunku do historii, a także o filmach, w tym o jego ostatnim obrazie "Kamerdyner" - między innymi opowiadał wczoraj, we wtorek, 12 marca na spotkaniu w NCK-u reżyser i literat - Filip Bajon.

Spotkanie z Filipem Bajonem odbyło się w ramach cyklu spotkań literackich "Moja biblioteka" w Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku i poprowadził je Adam Kamiński. Głównym tematem rozmowy była literatura i prywatna biblioteka zaproszonego gościa, ponieważ - jak się okazało - ten jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów filmowych i teatralnych jest nie tylko autorem, ale i miłośnikiem książek.

Można było się spodziewać, że spotkanie zdominuje ostatni obraz reżysera pt. "Kamerdyner", którego akcja osadzona jest na Pomorzu. Film ten otwierał 43. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i uhonorowany został Srebrnymi Lwami. To wyjątkowo ważna produkcja dla mieszkańców Trójmiasta i Kaszub - zwłaszcza ze względu na swoją tematykę, ponieważ dotychczas nie powstał film tak szeroko traktujący o kaszubskiej historii i kulturze. Nic dziwnego więc, że "Kamerdyner" jest dziełem ważnym w naszym regionie. Zdjęcia do filmu ponadto kręcone były m.in. w Gdańsku - w tym jedna ze scen właśnie w Ratuszu Staromiejskim. Jednakże jakby wbrew oczekiwaniom rozmowę z artystą zdominowała literatura. Zgromadzona publiczność, wśród której przeważali seniorzy, była ukontentowana takim przebiegiem zdarzeń.

Reżyser zaczął od wspomnień swojej pierwszej biblioteki, z jaką miał do czynienia, a była to biblioteka jego rodziców w domu rodzinnym w Poznaniu. Zaczytywał się więc w tamtych dziełach na czele z Balzakiem i Mannem, choć nie wszystko jeszcze wówczas rozumiał. Potem kupowanie książek weszło mu w nawyk, stało się - jak sam twierdzi - czymś na kształt kolekcjonowania znaczków. Początkowo starał się porządkować zbiory, układać według jakichś kluczy, a potem sobie dał spokój. Funkcje półek przejęły też stoły, jednak - jak mówi - nie jest tak źle jak u Adama Michnika, którego odwiedziwszy, wciąż potykał się o jakieś woluminy, poustawiane w słupy na podłodze.

Jak przyznał - czyta dużo, zwykle kilka książek jednocześnie, zależnie od humoru i nastroju. Ceni sobie zwłaszcza prozę, choć miał także okresy fascynacji dziennikami i biografiami. Przygodę z literaturą zaczynał zaczytując się w Conradzie, Balzaku, "Rękopisie znalezionym w Saragossie", Brechcie, Witkacym, a następnie przeżył fascynację literaturą amerykańską, której nie było w biblioteczce rodziców oraz literaturą iberoamerykańską na czele ze "Sto lat samotności" czy "Grą w klasy", a także bardzo popularną w czasach jego młodości literaturą polską (Dygat, Brandys, Hłasko, Andrzejewski). Następnie przyszła u niego pora na literaturę rosyjską z "całym Dostojewskim obowiązkowo" oraz europejską: Kafka, Musil, Sartre, Camus.

Zapytany o to, kiedy znajduje czas, żeby to wszystko czytać, artysta odpowiedział, że jak nie kręci filmów, nie podróżuje i nie wykłada na filmówce, to wtedy czyta. Jego ulubionym miejscem do lektury są "fotele dziadka, gdzie czuje się najbezpieczniej". Jednak zwykle czyta najwięcej w trakcie podróży. Na pytanie o wyjątkowe egzemplarze, stwierdził, że nie posiada takowych, nie jest kolekcjonerem, choć pieczołowicie gromadzi albumy malarskie.

Spora część rozmowy dotyczyła adaptacji - czym wyróżnia się dobra adaptacja, jakie książki nadają się do sfilmowania, jakie warunki musi spełniać udana adaptacja itd. Bajon stwierdził, że "Przedwiośnie" to ten typ powieści, która jest tak napisana, że tylko "stawia się kamerę i się kręci". Żeromski według niego zasłużył na Nobla zdecydowanie, był pisarzem wybitnym, a w "Przedwiośniu" udało mu się "uchwycić ducha narodu".

Twórca zdradził również widowni swój sekret na udane adaptacje. Stwierdził, że jego kluczem jest poszukiwanie w prozie zapisanych tam obrazów. Reżyser lub scenarzysta powinien je odnaleźć, ale nie adaptować ich potem wiernie, bo to się wtedy nie uda. Trzeba szukać w książce tajemnicy. Według reżysera pisanie adaptacji jest bardzo przyjemne, bo nie trzeba samemu wymyślać światów, gdyż one tam już są, ukryte, wystarczy je odkryć i zdecydować, który chcemy w filmie pokazać.

O "Kamerdynerze" Bajon opowiadał w kontekście swoich zainteresowań tematyką Prus Wschodnich i tego, że sam pisał scenariusz o podobnej problematyce, gdy zgłosili się do niego scenarzyści tego filmu. Okazuje się, że to pierwszy obraz reżysera nakręcony według nieswojego scenariusza. Według artysty polska historia jest nieopowiedziana, cyzelujemy ją jedynie, dlatego warto robić takie filmy.

Reżyser przedstawił również wiele ciekawostek z planu filmowego, tj. to, że: zdjęcia trwały jedynie 56 dni, choć z przerwami kręcono trzy lata, wiele scen nie zostało zrealizowanych ze względu na ograniczony budżet, w tym scena budowy portu w Gdyni, czas akcji filmu obejmował 45 lat, od 1900 do 1945 roku, podobnie jak we wcześniejszym dziele Bajona - filmie "Magnat", druga ekipa kręciła z dronów, ujęcia z góry, plenery, przejazdy powozów, dzięki czemu zyskano na czasie, na planie pracowali synowie reżysera, itd. Bajon mówił też o tym, że zawsze chciał zrobić epicki film, a nigdy do końca mu się to nie udawało, że przyjaźni się z Kaszubami i chciał o nich opowiedzieć, bo - jak twierdzi twórca - "Kaszub milczy i ja nie wiem, co to znaczy".

---

Filip Bajon to urodzony w 1947 roku w Poznaniu reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta, prozaik oraz producent filmowy, a także dyrektor Studia Filmowego Kadr. Jest absolwentem prawa oraz reżyserii. W swoim dorobku filmowym ma takie słynne obrazy jak: "Aria dla atlety", "Magnat", "Poznań 56", "Przedwiośnie", "Kamerdyner" i wiele innych. Oprócz kina zajmuje się literaturą - jest autorem kilku powieści i opowiadań. W 1971 r. Bajon zadebiutował powieścią "Białe niedźwiedzie nie lubią słonecznej pogody". W latach późniejszych ukazały się jego opowiadania "Proszę ze mną na górę" (1979), powieści "Serial pod tytułem" i "Podsłuch" (1994) oraz powieść autobiograficzna "Cień po dniu" (2008).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji