Artykuły

Teatr był wspólnotą i ratunkiem

- To był dla nas szok cywilizacyjny. Nie wierzyliśmy, że o 2 w nocy miasto może być rozświetlone, bary otwarte, a na ulicach roześmiana młodzież może pić piwo. Z tego wrażenia zaczęliśmy bić im brawo, że istnieje inny świat - wspomina jedną z zagranicznych podróży Jacek Brzeziński, aktor Teatru Provisorium. Wyjazdy opisał w "Nieregularnym dzienniku z podróży".

Jacek Brzeziński to dziś jedna z najważniejszych postaci lubelskiego teatru Provisorium. Gdy dołączał do niego w 1975 r., sądził, że to tylko krótka przygoda na czas studiów. Wszystko zmieniło się, gdy rok później w zespole pojawił się kolega z liceum, Janusz Opryński. - Inspirowaliśmy się wzajemnie, żeby trwać i powiedzieć coś od siebie o otaczającej rzeczywistości. A teatr był naszą trybuną osobistą. Wspólnota ocaliła nas przed tym, co było trudne. Wydawało mi się, że zabierze mnie stąd rodzina, ale okazało się, że wtedy zacząłem robić najlepsze role. Dojrzałość dała mi siłę do ich dźwigania - tłumaczy Brzeziński.

"Miny nam zrzedły"

Aktor od lat archiwizuje wszystko, co związane z teatrem, swoje przemyślenia spisuje też w dzienniku. - To mój prywatny dziennik, w którym notuję wszystko, co w moim życiu ważne. Opowiadam sobie pewne rzeczy, by przetrawić rzeczywistość - niekiedy trudną, niekiedy zbyt zagęszczoną wydarzeniami - wyjaśnia. Podkreśla przy tym, że dziennik, który powstał jako książka, to wybór z wielu tomów zapisanych ręką przez wiele lat. - Odbyliśmy ok. 80 zagranicznych podróży. Zebrałem wszystko to, co ciekawe i warte wspomnienia - dodaje.

Zagraniczna przygoda teatru Provisorium rozpoczęła się równo 40 lat temu na włoskim festiwalu teatralnym w L'Aquili. Aktorzy pojechali tam ze spektaklem "W połowie drogi", czyli pierwszą adaptacją "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza. Do Włoch udało się dotrzeć dopiero za drugim razem. Pierwsza próba była falstartem, bo z powodu problemów finansowych organizator odwołał przyjazd niemal w ostatniej chwili.

Brzeziński wspomina w książce: "Miny nam zrzedły. Tak bardzo każdy cieszył się, że to pierwszy wyjazd zagraniczny, że na Zachód, że to takie wyróżnienie dla nas - młodego teatru, a tu wszystko spełzło na niczym. Tyle starań i walki o paszporty, wizy, wszelkie formalności... i trzeba zawrócić do Lublina. A nadzieję na wyjazd w maju - raczej płonne, skoro w grudniu się nie udało".

W rozmowie z "Wyborczą" dodaje: - I tak skończyła się nasza radość z wyjazdu na zachód Europy. Nagle okazało się, że zamiast lecieć samolotem do Włoch, wracamy osobowym do Lublina. Na szczęście ostatecznie udało się nam tam wystąpić - mówi aktor.

"Teatr nas ratował"

Wyjazdy w tamtym czasie miały dla alternatywnych teatrów ogromne znaczenie. Jeszcze w tym samym, 1979 r., grupa wyruszyła na dwutygodniowe warsztaty do Republiki Federalnej Niemiec. - Dwa tygodnie pracy w międzynarodowym środowisku dały nam poczucie, że jesteśmy coś warci - wspomina Brzeziński. Dodaje też, że wtedy trudno było nie zachwycić się Zachodem. - Przełom lat 70. i 80. to przecież w Polsce ekonomiczna masakra. Miasta tonęły w ciemności, kolejki do sklepów po wszystko, reglamentacja towaru, kartki - to było upokarzające życie. Nas ratował ten teatr jako miejsce, gdzie czytaliśmy właściwą literaturę i przekazywaliśmy sobie właściwe idee - mówi.

Podobne odczucia wzbudził w aktorach trwający cztery i pół miesiąca wyjazd do Wielkiej Brytanii, RFN i Szwecji w 1986 r. - Wjeżdżaliśmy do Bremy o drugiej w nocy. Własnym oczom nie mogliśmy uwierzyć, że miasto może być rozświetlone, bary otwarte, a na ulicach roześmiana młodzież może pić piwo. Z tego wrażenia zaczęliśmy bić im brawo, że istnieje inny świat, gdzie ludzie normalnie żyją i palą dobre papierosy. Zachód uwodził nas dobrobytem, dostępnością i normalnością - tłumaczy Brzeziński.

Huragan braw

Ostatnią zagraniczną podróż aktorzy odbyli sześć lat temu do Tbilisi, gdzie zamierzali wystawić "Braci Karamazow". Tydzień wcześniej do stolicy Gruzji wyjechała już scenografia - wraz z kostiumami i rekwizytami. Miała dotrzeć na miejsce lądem i Morzem Czarnym. Ale od kilku dni z technikami nie było kontaktu, bo na morzu zabrakło zasięgu. Wiadomo jednak, że przez potężne sztormy mieli kilkudniowe opóźnienie. - Wreszcie kolega odzywa się, że właśnie dotarli do Batumi, na miejsce dotrą za sześć godzin, na montaż dekoracji potrzebują kolejnych dwunastu. Problem tylko w tym, że my gramy za trzy godziny - wspomina aktor. Provisorium złożyło organizatorom propozycję - albo zagrają w improwizowanym sztafażu, albo wcale. Wygrała pierwsza propozycja.

Kilka rekwizytów udało się przynieść z miejscowego teatru, aktorzy zagrali w T-shirtach i jeansach. Zamierzali kontynuować spektakl tak długo, dopóki będzie to miało sens bez scenografii. - Dwie trzecie przedstawienia poszło z tłumaczeniem na język gruziński i angielski. Musieliśmy włożyć więcej emocji niż zazwyczaj. Po zakończeniu zrywa się wypełniony po brzegi teatr, dostajemy huragan braw na stojąco. Takie brawa rzadko się zdarzają. Oddali nam w dwójnasób to, co myśmy dla nich zrobili. Kobiety rzucały się na Łukasza Lewandowskiego, bo poszedł brawurowo z rolą Iwana - przypomina autor dziennika.

W tym roku Jacek Brzeziński będzie świętował 45-lecie działalności w lubelskim teatrze. Zagrał we wszystkich przedstawieniach, przygotowywanych przez Provisorium, a potem skonsolidowanych sił Provisorium - Kompania Teatr. W "Braciach Karamazow" z 2011 r. stanął na scenie obok Adam Woronowicza i Łukasza Lewandowskiego. Obecnie przygotowuje się do kolejnej premiery. - Czas płynie, a ten teatralny jest nieprzewidywalny. Teraz będziemy pracować z Januszem [Opryńskim] nad "Biesami" Fiodora Dostojewskiego. Co przyniesie spektakl, trudno dziś powiedzieć - puentuje aktor.

O książce "Provisorium. Nieregularny dziennik z podróży" Jacek Brzeziński opowie podczas poniedziałkowego spotkania w Centrum Kultury. Początek o godz. 17. Wstęp wolny.

***

Jacek Brzeziński*

Urodził się w 1954 r. w Lublinie. Chodził do VIII Liceum Ogólnokształcącego na Podwalu, gdzie należał do koła teatralnego prowadzonego przez polonistkę Elżbietę Żwirkowską. Jako pierwszy wstąpił do założonej w 1971 r. przez starszych kolegów z wydziału humanistycznego (Marian Aleksandrowicz, Wiesław Kaczkowski, Jan Twardowski) grupy teatralnej Provisorium. Od tamtego czasu nieprzerwanie do dziś jest jego członkiem. Od 1977 r. Jacek Brzeziński pracuje też jako nauczyciel akademicki w Centrum Kultury i Języka Polskiego dla Polonii i Cudzoziemców UMCS. Nie tylko uczy języka, ale także prowadzi z nimi Teatr Ponad Granicami. Laureat licznych nagród, m.in. Fringe First w Edynburgu, Grand Prix Festiwalu Teatralnego "Klasyka Polska" czy Nagrody Specjalnej Ministra Kultury i Sztuki z 2010 r.

* (za leksykonem Teatru NN)

***

Na zdjęciu: Jacek Brzeziński podczas realizacji spektaklu "Bracia Karamazow" Fiodora Dostojewskiego w reż. Janusza Opryńskiego, dla TVP Kultura, 2012.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji