Karolina Sofulak: Temat "Fausta" chodzi za mną całe życie
- Zaczynamy w momencie narodzin humanizmu, wszak Faust był renesansowym humanistą. Natomiast nasz Mefisto jest trochę diabłem podróżnikiem, a trochę diabłem na rozdrożu, w duchu Bułhakowa. Zabiera go w podróż w czasie i przestrzeni, do dnia dzisiejszego. W spektaklu dużo mówimy o kryzysie humanizmu - z reżyserką Karoliną Sofulak o "Fauście" Charlesa Gounoda w poznańskim Teatrze Wielkim rozmawia Marek Zaradniak w Polsce Głosie Wielkopolskim.
z reżyserką Karoliną Sofulak o sobotniej premierze opery "Faust" Charlesa Gounoda w poznańskim Teatrze Wielkim.
W Teatrze Wielkim w Poznaniu przygotowała pani premierę opery pod tytułem "Faust" autorstwa Charlesa Gounoda. Jaka jest Pani koncepcja?
- Będzie częściowo historyczny, a częściowo współczesny. Zaczynamy od renesansu, a więc od czasów, z których legenda o "Fauście" pochodzi. To legenda o pierwszym człowieku, który rzuca wyzwanie porządkowi teologicznemu i stara się przekroczyć swoje człowieczeństwo. Próbuje osiągnąć więcej niż wydaje mu się być dane. Zaczynamy w momencie narodzin humanizmu, wszak Faust był renesansowym humanistą. Natomiast nasz Mefisto jest trochę diabłem podróżnikiem, a trochę diabłem na rozdrożu, w duchu Bułhakowa. Zabiera go w podróż w czasie i przestrzeni, do dnia dzisiejszego. W spektaklu dużo mówimy o kryzysie humanizmu.
Które elementy będą współczesne?
- Wszystko co dzieje się poza gabinetem Fausta, dzieje się współcześnie. Naukowiec, humanista, zostaje żywcem przeniesiony w dzisiejsze czasy i zagubiony. Patrzymy na świat z perspektywy jego optyki. Ten świat jest trochę groteskowy, trochę przerysowany, bo wszystko, co dotyczy dnia dzisiejszego, jemu wydaje się bardzo chaotyczne, przytłaczające, pełne podziałów. A to nie łączy się z ideami, nad którymi pracował. To trochę taki humanista, który zapomniał o ludziach. Zamknął się w tej swojej "twierdzy wyższości intelektualnej" i zapomniał o drugim człowieku. Zaproszenie przez Mefista to druga szansa na poznanie humanizmu przez człowieka.
Jakie jest miejsce tego spektaklu w Pani twórczości?
- Motywy faustystyczne chodzą za mną całe życie i były moim pierwszym doświadczeniem teatralnym. Kiedy byłam nastolatką, poproszono mnie o zrobienie jasełek w harcerstwie. Teraz mam okazję wrócić do tematu diabła, którego przytłacza zło ludzkie, który widzi, że jego jakiekolwiek złe podszepty to nic w porównaniu z inwencją oraz fantazją ludzką we wzajemnym czynieniu sobie zła. Poza tym, to jest mój pierwszy poważny, samodzielny spektakl, jaki zrobiłam w Polsce.