Artykuły

Legenda o mocnych chłopakach

To przedstawienie trzeba zobaczyć. Nawet jeśli jego reżyseria pozostawia nieco do życzenia, nawet jeśli jego problematyka jeszcze nie jest naszą bolączką.

Intrygująca sztuka Manfreda Karge opowiada o pokoleniu "młodych gniewnych", o ludziach bez pracy, żyjących na bezrobociu. Codziennie powracają z gorzkim poczuciem ironii losu z "pośredniaka", gdzie znów nie dostali żadnego zajęcia. Żyją z zasiłku, który pozwala wegetować, a zarazem skazuje ich na egzystencję na marginesie społecznym i na samotność. Na kameralnej scenie Teatru Powszechnego w Warszawie ta opowieść ożyła. Gra młodych aktorów z zespołu "Montownia" (Adam Krawczuk, Marcin Perchuć, Rafał Rutkowski, Maciej Wierzbicki) znakomicie oddaje nastrój beznadziejności i autoironii pokolenia, które nie ma nic do powiedzenia, nie potrafi też ułożyć sobie własnego losu. Spektakl otwiera trochę melodramatyczna scena samobójstwa Seiferta, którego chłopaki zdejmują (i to dosłownie) ze sznura. Wspólnie powędrują "rozerwać się", czyli pograć na fliperach, łyknąć gorzały. Wodzem tej grupy kloszardów jest Slupianek (świetna rola Adama Krawczuka). To on wymyśla grę życia, namawia ich, by "śnili na jawie". Zamiast lamentów i degeneracji bezrobotni młodzieńcy postanawiają przeciwstawić się losowi i "zdobyć biegun". Tak jak członkowie wyprawy Amundsena wędrują kilometrami wśród śniegu po strychu domu Braukmannowej (Dorota Landowska). Ich zabawa ma cechy terapii. Leczy i uczy nadziei. W ukradzionych ze sklepu puchowych kurtkach recytują opisy heroicznych wyczynów ich poprzedników. Rozgrywkę przerywa samo życie; Braukmannowa spodziewa się dziecka (czyjego? - to jeszcze jedno pytanie), jej mąż dostaje pracę i musi sprostać "dorosłym" obowiązkom. Powoli ferajna się rozpada. Jeden z nich wyjeżdża do Kanady, inny znajduje pracę. Spotykają się jeszcze tylko raz -na urodzinach Braukmannowej. Spotykają nowobogackich, dochodzi do sprzeczki i rękoczynów. Pozostają sami i wtedy na przekór wszystkiemu jeszcze wyruszają w podróż. Ten bunt pozwala im zdobyć wyśniony biegun. Ta żałosna historia o autsajderach, a może raczej opowieść o końcu marzeń i o tym, że życie jest okrutne, brzmi w Powszechnym prawdziwie. Nie jest sentymentalna, raczej gorzka i pełna ironii. Trochę jak szanty albo jak doświadczona pieśń starego wilka morskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji