Artykuły

Idźcie na Zimińską!

"M. Zimińska" Leny Szatkowskiej i Marty Kunavar w reż. Karola Suszki w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku. Pisze (m.a) w Tygodniku Płockim.

Tym razem premierowa, zazwyczaj chłodna widownia poderwała się z miejsc i nagrodziła wykonawców owacją na stojąco. Również podczas spektaklu nie brakowało braw. Oklaskiwano prawie każdą piosenkę, a prawdziwy aplauz wzbudziły dowcipna "Krzyżówka" i męsko-damskie perypetie opowiedziane w "Nie ma mowy". Piosenki Miry Zimińskiej w interpretacji Magdaleny Tomaszewskiej zabrzmiały wspaniale. A opowiedziane raz wzruszająco, raz z przymrużeniem oka historie z długiego życia gwiazdy międzywojnia i najsłynniejszej dyrektorki wśród dyrektorów złożyły się na atrakcyjny spektakl. Każdy, nie tylko płocczanin, powinien go obejrzeć.

Reżyserem muzycznego monodramu jest Karol Suszka. Już w poprzednich realizacjach udowodnił, że umie pracować z aktorem. Wspólnie z nim poszukuje i tworzy postać. Zadanie, które postawił Magdalenie Tomaszewskiej, należało do najtrudniejszych. Aktorka musiała dobrze interpretować piosenki, prowadzić dialog z widownią, różnicować nastroje, nawet odtańczyć pasodoble z partnerem. Słowem - powtórzyć wszystko, co niegdyś tak doskonale robiła Zimińska w kabarecie, teatrze i rewii. Czy się jej udało? Tak. Ale zawiedzie się ten, kto oczekuje portretu diwy w skali jeden do jednego. Tomaszewska dodała postaci swój temperament i wrażliwość. Współczesny portret Miry jest bez wątpienia ciekawy. Przez ponad godzinę zwiedzamy świat Zimińskiej - gwiazdy Qui Pro Quo, muzy autorów, przyjaciółki Hemara, świetnej charakterystycznej aktorki, która po wojnie rzuciła teatr i razem z Tadeuszem Sygietyńskim zajęła się tworzeniem zespołu ludowego. A przede wszystkim - Mani Burzyńskiej, która urodziła się i debiutowała w Płocku. Wielokrotnie do niego wracała, a potem została Honorowym Obywatelem Miasta.

- Mira Zimińska doskonale czuła się w repertuarze rewiowym i rolach dramatycznych. Jej grą zachwycali się Boy-Żeleński i Słonimski. Urzekła nawet Marię Dąbrowską, która dostrzegła w niej nie tylko ambicje teatralne, takie dużą inteligencję. Zimińska uchodziła za jedną z najinteligentniejszych aktorek. Gombrowicz dał jej do recenzji "Iwonę, Księżniczkę Burgunda" - mówiła przed premierą Lena Szatkowska, razem z Martą Kunavar - autorki tekstu.

Do przedstawienia reżyser zaproponował zespół, który gra muzykę na żywo. Edward Bogdan (aranżacje, pianino), Tomasz Krawczyk (kontrabas) i Jakub Krawczyk (perkusja) wprowadzają fantastyczny klimat. Edward Bogdan nie tylko świetnie gra na instrumencie, ale również bawi w duetach z Mirą (scena przesłuchania i "Chcesz to mnie bierz" z panną Łodzią). Prostą i czytelną scenografię zaprojektowała Dorota Cempura. Podzielona na trzy przestrzeń sceny pomaga wykonawcom i nie nuży widza. Autorem wizualizacji, które od czasu do czasu pojawiają się na ekranie z tyłu sceny, jest Mariusz Pogonowski. Widzimy m.in. czarno-białe kadry z Płocka i fragment koncertu "Mazowsza".

W programie do "M. Zimińskiej" znajduje się adresowany do publiczności "Podręcznik do eksploatacji bisów". Składa się z dziewięciu tytułów. Jedną gwiazdką zaznaczono piosenki, które Mira lubiła śpiewać. Dwiema te, które kochała. Jeśli nie zaopatrzymy się w program, nie dostaniemy prawa wyboru bisowanego numeru. Uwaga! Mira-Magda to sprawdzi: wypomni, skarci albo nagrodzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji