Artykuły

Przegląd teatralny

Teatr Narodowy: "MIESZCZANIN SZLACHCICEM", komedja Moliera

Jeszcze świeżo mamy w pamięci moljerowskie "Szelmostwa Skapena", grane znakomicie przez zespół Komedji Francuskiej. Cóż dziwnego, że nasuwają się porównania. Muszą one wypaść zdecydowanie na niekorzyść ostatniego przedstawienia Moliera w teatrze Narodowym. Naturalnie, że inny rodzaj sztuki Moliera dają owe "Szelmostwa Skapena", a inny nieco "komedja z baletem", "Mieszczanin szlachcicem". Lecz, mimo wszystko, naturalność przedstawienia francuskiego i sztuczność tym razem polskiego, są zbyt jaskrawe, by nie nasuwały refleksyj ogólniej. Układ sceniczny i reżyserja "Mieszczanina szlachcicem" przeładowały tę moljerowską groteskę zbytnio i zbytecznie. Molier gubił się w tem wszystkiem, a teatralny ącompanjament do jego tekstu nie był do tego stopnia frapujący, aby usprawiedliwiał to przesunięcie punktu ciężkości z komedji bądź co bądź na rewjowość widowiska.

Jeśli już jednak rewję chodziło, trzeba było uczynić z niej naprawdę coś barwnego i zajmującego; niestety, nawet jako rewja i właśnie jako rewja przedstawienie udane nie jest. Pan Jourdain, bardzo bogaty snob, usiłujący pieniądzem torować sobie drogę do sfer szlacheckich, które mu nieskończenie imponują, przypomina naturalnie naszego "Geldhaba", lub raczej Geldhab - Jourdaina. Ta komedja Moliera nie należy do najlepszych, zbyt obszernego wymaga komentarza historycznego (a w dużym stopniu także teatrologicznego), aby była zrozumiała na scenie współczesnej. Trzeba tu więcej pisać o Ludwiku XIV i jego upodobaniach teatralnych, baletowo - śpiewaczych, niż o samej komedji. Wszystko jednak, coby się dało powiedzieć o wadze tego utworu w całokształcie twórczości Moliera, choćby najoptymistyczniej, nie usprawiedliwia potrzeby grania właśnie tej komedji obecnie w teatrze Narodowym.

Ogromny aparat teatralny puszczono tu w ruch. Dodatki muzyczne, śpiewne, trochę taneczne (mimo historycznej muzyki I. B. Luby) nie wypadły szczęśliwie; wszystko było przyciężkie, ani wdzięczne, ani zabawne. Sceny zespołowe wyglądały operowo, co nie oznacza tu pochwały. P. Zelwerowicz, reżyser bardzo wytrawny, jako inscenizator skomplikował niepotrzebnie swe zadanie i dlatego sukcesu nie osiągnął. Z aktorów wyróżnić wypada, oprócz Zelwerowicza - Jourdaina, przedewszystkiem pp. Woskowskiego (pyszny nauczyciel filozofji) i Chmielewskiego (najlepszy w stylu moljerowskim - służący Kleonta). Dalej na wymienienie zasługują pp, Żabczyńska (Michasia), Piaskowska (stylowa markiza), Żeliska (Lucylla), Solarski (muzyk). Dekoracyjna oprawa, Daszewskiego, dostosowana do stylizowanej "monumentalności" - zwłaszcza w zakresie rekwizytów b. dowcipna. Przekład, jak wiadomo, niezrównany, bo z ksiąg przekładów Boya - Żeleńskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji