Artykuły

Z Teatru

TEATR NOWOCZESNY: "Opiekuj się. Amelią!". farsa w 4 aktach Jerzego Feydeau.

Farsy są raczej do kobiet, niż do wina podobne. Czas im jakoś nie służy i często bardzo najlepszą nawet farsę od przybytku lat "głowa zaboli". A ten "ból głowy" poziewem nudy u widza się objawia... Ba, farsy są w stokroć gorszem od kobiet położeniu, bo kobieta przynajmnie na starość śmieszną być umie, a stara farsa i tego nawet nie potrafi. I w tem tkwi główne jej nieszczęście.

Szczególnie prędko starzeją się t.zw. szufladkowe farsy francuskie, których treść cała opiera się na zawikłanym wielce mechanizmie sytuacyjnym. Baczyć przeto należy, aby po latach kilku chociażby maszynerja nie zardzewiała i aby nie zawiódł mechanizm.

A ponieważ farsy te na jedną modłę przeważnie są pisane, więc komizm, polegający na rzekomo nieoczekiwanym rozwoju sytuacji scenicznej mija się z celem. "Recepta farsopisarska" tak jest w treści swej stereotypowa, że dla widza, obytego z farsą, nie jest na scenie nieoczekiwane to wszystko, co niespodziankę stanowi w stosunku do wszelkiego prawdopodobieństwa życiowego. Przyzwyczaił się już widz przeciętny do tego, że w akcie środkowym farsy w jakiemś mniej, lub więcej określonem miejscu spotkają się trochę może "ni ztąd, ni zowąd" wszystkie figury sztuki, z różnych krańców świata przez autora pościągane. Wobec takich warunków "otrzaskania się" publiczności z "tajnikami" konstrukcji farsowej, nieodzowne jest, aby technika jej stała na wysokości zadania. Od tego losy farsy zależą. Trudno przecież wymagać np. od widza aby na wznowieniu jakiejś farsy "doletniej" śmiał się z sytuacji scenicznej, która śmieszyła go może przed kilku laty szczerze, ale którą od tego czasu nieraz już zapewne w lepszej oprawie teatralnej widział.

Co do mnie -- na wczorajszem wznowienia farsy Feydeau'a "Opiekuj się Amelją!" śmiałem się jednak i nie byłem wyjątkiem, cała sala śmiechem rozbrzmiewała. Shmieliśmy się wszyscy, mimo, że dobrze znane były nam przecież te wszystkie figury z egzotycznym księciem i nieodzownym komisarzem policji paryskiej na czele - mimo, że i sytuacje obce nam nie były. Śmieliśmy się. A z czego właściwie? Czy było z czego rzeczywiście?

Pozwólcie państwo, że uchylę się od dania odpowiedzi na to pytanie, aby uniknąć refleksji. Bo refleksja jest wrogiem śmiechu wypróbowanym. Więc niech wam to przyznanie się moje szczere do winy śmiechu wczorajszego - "mimo wszystko" - wystarczy, tak, jak mnie sam śmiech wczoraj wystarczyć musiał.

Cały zespół teatru Nowoczesnego składnie grał z dyr. Gasińskim i p. Gryficz-Mielewską na czele, choć nie umiano jakoś ustrzedz się zbytniej hałaśliwości w akcji scenicznej i niepotrzebnego zgoła akcentowania pewnych trywialności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji