Artykuły

TEATR LETNI: "Familijka", komedja w 8-ch aktach

Eugeniusza Heltaya. Przekład Niny Niovilll Reżyserował M. Trapszo.

Nie ma co mówić: ładne sobie urządziła życie wdowa Steinerowa - ładne, i wygodne. Po nieboszczyku mężu, jakimś widocznie ognistym węgrze, otrzymała w dziedzictwie cztery córki goluteńkie, jak święte tureckie: Boryskę, Olgę, Mancikę i Lctlę. wszystkie dorodne i godne najświetniejszego losu. Trzeba im tylko taki los zgotować, ale w jaki sposób i Boryska jest najpiękniejsza, wice na nią spadł ciężki obowiązek, zwłaszcza, że jest również najstarszą z sióstr, o młodszych, tedy musi pamiętać. Poszło to jej łatwo i gładko. Wpadła w oko "starszemu wiekiem" baronowi i, nia namyślając się długo, znalazła u niego utrzymanie. Baron był dobry i przywiązał się do Boryski, która opiekuna wprowadziła pod swą rodzinną strzechę, ku wielki t-m u zadowoleniu zacnej mateczki i /.budowaniu drogich siostrzyczek: cała "familijka" jest uszczęśliwiona.

Czci najgodniejsza...familijka"

Najmłodsza Steinerówna, Lotta, w naiwnej swej dojrzałości, jest rozrzewniającą, szczerze zabawną. Poplątała i popsuła wszystko. Sauka najstarszej siostry nie poszła w las. Lotka, widząc, że jej miłość do poety me da się urzeczywistnić, wobec jego uczucia względem Boryski i jej względem niego, postanowiła się poświęcić i pójść na utrzymanie do barona, aby ją od "familijki" nie puścić.

Ale się przerachowała z siłami. W krytycznym momencie nie mogła się zdobyć na bezwzględny cynizm. Serduszko w ostatniej chwili zadrżało, upominając się o własno prawa, instynkt dziewczęcy przemówił dobitnie - ł Lotka chłodem odpowiada n& zapały barona, który się cola w porę od niewczesnych zamiarów. Przez ten czas jednak sprawa się wyjaśnia. Okazuje się, ze właściwie poeta kocha goręcej Lotkę, niż Boryskę i woli ożenić się z pierwszą, druga zaś z sercem zranionem powraca na dawną "posadę" do wyrozumiałego i wypróbowanego w dobroci i niewyczerpanego w szczodrobliwości barona.

Los "familijki" jest uratowany: zacna mateczka nie będzie zmuszona ograniczać swych wydatków, ani brać malutkiego mieszkanka, a siostrzyczki w każdej potrzebie mogą liczyć na "oszczędności" Boryski.

Historja, jakich wiele. Akcja toczy się w Peszcie, ale znana liczno takie wypadki i w innych miastach na szerokim świecie. Autor podpatrzył naturę, zdjął z niej doskonałą fotografię, z talentem wybitnym zdjęcie wyretuszował i firmę puścił w ruch, dając wierny obraz tragifarsy życia.

Smutny to obraz w wesołej i lekkiej formie. Kształt artystyczny nierządu rodziny, zgangrenowanej moralnie. Tolerancja bezwstydu. Ale to wszystko, ujęto jest w ramy delikatnie cięte. Sentymentalne zwroty, przy ogólnym tonio żartobliwego cynizmu, wytwarzają znamienne kontrasty, ożywiające treść ciekawą w swym biegu.

Publiczność przez cały wieczór bawiła się doskonale, a śmiech towarzyszył bez przerwy "Familijce" od pierwszej do ostatniej sceny i z góry stwierdził jej długotrwałe niewątpliwie powodzenie.

Artyści krotochwili przedzierzgnęli ię w grono artystów komedji i świetnie zagrali poszczególne role. Nie było tu żadnej fałszywej Intonacji P. Leszczyńska, nadała wyborną charakterystykę postaci matki, która w otoczeniu córek wyglądała naprawdę, jakby była dostojną matroną... "familijki". Na wskroś szlachetna, pięknie wykreśloną była linja gry p. Renardówny, której artystyczne walory osiągają ustawiczną zwyżkę na giełdzie teatralnej. Jej wczorajsza Boryska miała cechę wyższego komediowego stylu zarówno w goście, w wytwornym smaku eleganckich kostiumów, jak i w obejściu i subtelnie prowadzonym djalogu. Miłą niespodziankę zrobiła nam p. Zarembianka, której praca wydaje jaknajlepsze wyniki, a wczorajsza, pierwsza "duża" rola Lotki, dała sposobność młodziutkiej artystce do uwydatnienia głębszych zasobów talentu i techniki. W mimice było znać wielką ruchliwość, a w grze oczu wielkie ożywienie. W rozmowach z baronem zarysowały się błyski szczerego temperamentu i prawdziwa inteligencja.

Doskonałe sylwetki dwóch pozostałych siostrzyczek dały pp.: Belina i Micińska. Komiczną postać "mani-kury" stworzyła p. Baumanowa. Styl komedjowy i grę wytworną rozwinął świetnie E. Jarszewski w roli barona, wznawiając czasy, kiedy był koncertmistrzem w orkiestrze trzeciej sceny. Popis wypadł Wybornie.

Z dosadną i wielce zabawną ekwilibrystyką rolę fechmistrza wykonał p. Grabowski, a rolę koehanka-poety sentymentalizował bardzo ładnie p. Pawłowski. Nader udatną parą służących byli p. Adwentowiczowa i p. Korski. Sztukę wyreżyserował bez zarzutu p, M. Trapszo. Przekład p, Niny Niovelli nie pozostawia nic do życzenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji