Artykuły

Tylko mi nie wychodzić z domu!

"Moskwin" Jarosława Murawskiego w reż. Leny Frankiewicz we Wrocławskim Teatrze Lalek. Pisze Jarosław Klebaniuk w Teatrze dla Wszystkich.

Transgresje przybierają różne formy, a to co dla jednych jest nieszkodliwym dziwactwem, dla innych stanowi poważne złamanie norm moralnych. Postępowanie Anatolija Moskwina nagłówki w mediach nazywały obrzydliwym, zaś jego samego określały mianem zwyrodnialca i psychopaty. Odwołując się do teorii fundamentów moralnych Jonathana Haidta możemy uznać, że naruszył kod świętości, natomiast nie zrobił nikomu krzywdy ani nie postąpił niesprawiedliwie. We wczesnych badaniach dotyczących różnic w poziomie moralnego oburzenia proszono o określenie, na ile dobre czy złe jest na przykład obcowanie seksualne, w samotności, bez epatowania tym bliźnich, z tuszą kurczaka. Studenci o liberalnych poglądach doświadczali na myśl o takim zdarzeniu mniej dyskomfortu niż ci o poglądach konserwatywnych. Potępienie czynów nieszkodliwych jest jednak powszechne, zwłaszcza w społeczeństwach, w których fundamenty świętości, lojalności czy autorytetu są równie ważne, jak sprawiedliwość i troska. To właśnie świętość/czystość została zbrukana, gdy zwłoki dzieci były wykorzystywane przez lingwistę i historyka do urządzenia niezwykłego domowego ogniska. Ta niesamowita historia, jakkolwiek ją oceniać, na szczęście zainspirowała nie tylko brukowce, lecz i twórców. Wrocławski Teatr Lalek przygotował oryginalne przedstawienie, ukazujące pośmiertne "życie" wygrzebanych.

W rolę Moskwina wcielił się Tomasz Maśląkowski. Miał trudne zadanie aktorskie: mówił niewiele i bez reakcji ze strony interlokutorów, natomiast na niewielkiej przestrzeni musiał poruszać się bardzo uważnie, by przez półtorej godziny prowadzić rodzinne życie z kilkorgiem unikalnych "domowników" (pierwowzór miał ich 28). Dziewczynki i młode kobiety, "obsadzone" przez lalki różnej wielkości, rodzaju i o specyficznych możliwościach były przez niego karmione, podcierane w toalecie, myte w wannie, dyscyplinowane, układane do snu, lecz także uczone historii i niemieckiego, a nawet baletowego tańca. Telewizory wyświetlały im bajki, ale też korespondujące ze scenicznym dzianiem się pokazy taneczne czy fragmenty horrorów. Spektaklowy Moskwin postępował ze swoimi "zaadoptowanymi" z cmentarza dziećmi z wielką uważnością i troską. Nowo pozyskanej dziewczynie urządził nawet urodziny, z tortem i świeczkami, śpiewając "K sażalieniu dień rażdienia tolka raz w gadu".

Rekwizytów niczym z prawdziwego mieszkania w spektaklu nie zabrakło. Byliśmy świadkami gotowania na prawdziwej elektrycznej kuchence, wody lejącej się z kranu, lądującej na podłodze tacy z naczyniami, sznura na bieliznę, dziecięcego kojca i całego zestawu mebli. Zadbano o kulturowy realizm: w kreskówce wystąpił znany wilk, lekcja historii dotyczyła Gagarina i Błochina, a opakowania produktów żywnościowych miały napisy po rosyjsku. Scenograf (Mirek Kaczmarek) zatroszczył się nawet o to, aby powierzchnie reprezentujące różne części mieszkania wyłożone były odpowiednio: kafelkami, parkietem, dywanem. Wokół mieliśmy parcele pulchnej ziemi, które tylko na początku kojarzyły się z przydomowym ogródkiem. Podczas nocnej wyprawy główny bohater wyraziście zademonstrował, czym były naprawdę. Podobnie jak prawdziwy Moskwin kładł się na grobach, tutaj symbolizowanych przez sypki grunt.

Niemal cała ta scenografia została w zaawansowanej części spektaklu sprawnie zwinięta i wyniesiona przez kilkoro postaci w czerni, z czołowymi lampami. Z fabuły wynikało, że raczej nie byli to włamywacze, a finałowe sceny przekonały nas, że przestrzeń została przygotowana do dziwacznego rytuału z udziałem zdeklarowanego znawcy kultury celtyckiej i syberyjskich ceremoniałów związanych ze zmarłymi. Ten ekspresywny, nie pozbawiony seksualnego aspektu performans stał się zrozumiały dopiero w kontekście "zeznań" emitowanych z offu. Choć składający je samotnik miał poczucie dokonywanej transgresji, porównywał awersywną reakcję na nią do niegdysiejszego (oj, dzisiejszego czasem też!) sprzeciwu przeciwko badaniom genetycznym czy zapłodnieniu pozaustrojowemu. Cóż, aby porozumiewać się z duchami trzeba mieć silne przekonanie o ich istnieniu. Z perspektywy współczesnej nauki raczej trudno dostrzec w takich zabiegach jakiś postęp czy drogę rozwoju ludzkości. Moskwin z pewnością nie zostanie uznany za prekursora czy wynalazcę. Jednak anatema, która go spotkała niestety nie wynika z tryumfu racjonalizmu, lecz raczej z poruszenia wspomnianej wcześniej specyficznej sfery moralności.

Sam spektakl na szczęście nie dawał jakiejś etycznej wykładni. Odebrałem go jako próbę odtworzenia świata wykreowanego przez skrajnego dziwaka, jeśli nie zrozumienia jego psychiki. Zważywszy ten ogrom potępienia, na jaki się naraził, przedstawienie było wręcz swoistym uznaniem jego człowieczeństwa i pewnej czystości motywów. Któż z nas nie pragnie bliskości z innymi ludźmi czy bycia dla nich ważnym? No, dobrze, raczej nikt nie realizuje tych potrzeb w taki sposób, nie odkopujemy, nie mumifikujemy, nie animujemy... Jednak ludzie uciekają się do innych rodzajów irracjonalności, aby zbliżyć się do wybranych żywych. Kto postępuje gorzej: wydobywca zwłok czy stalker, nękający żywy obiekt uczuć?

"Moskwin" stanowi historię, która sama się broni swoją niezwykłością. Jednak artyści z Wrocławskiego Teatru Lalek sięgnęli po środki artystyczne wykraczające poza samą opowieść. Warto podkreślić obecność muzyki na żywo i charakterystycznego śpiewu (Barbara Wilińska) czy dopracowanej i dobrze, w tempie zrealizowanej choreografii (Filip Szatarski). Nie można nie docenić zróżnicowania gry aktorskiej, świetnego wyczucia przestrzeni i ekspresywnej fizyczności Tomasza Maśląkowskiego. Pochwała należy się także twórcom lalek. Upiorna animacja niektórych z nich - kręcenie głowami, korpusem, poruszanie się po scenie, wiotkość, kościstość, wszystko to przyczyniło się do niezwykłej atmosfery.

Niektóre pomysły, jak teatr cieni, czy tańczenie niejako będąc samą lalką, wydały się szczególnie ciekawe. Wspomniana już rewolucyjna zmiana przestrzeni stanowiła zaskakujący zwrot scenograficzny, otwierający nowe możliwości. Nie zabrakło jednak kontrowersyjnych rozwiązań. Za takie można uznać brak miejsc siedzących, co przy zupełnie otwartej scenie (raczej zaadoptowana została nań widownia), w ciasnym, jak na teatr, pomieszczeniu, stwarzało dyskomfort. Sugestia, aby nieliczne miejsca siedzące były rotacyjne, okazała się nierealizowalna. Parokrotnie próbowałem stojącym wokół paniom odstąpić moje krzesło, ale bez skutku. W końcu usiadłem zrezygnowany i winny.

Pomimo dynamicznego rozwoju wydarzeń na scenie, zdarzały się dłuższe chwile ciszy, nie-dziania, a może raczej pół-dziania, co przy obecności tylko jednego aktora na scenie wystawiało cierpliwość widzów na próbę. W dodatku z różnych perspektyw widoczność była odmienna. Nam udało się usiąść w dobrym miejscu, bo przy kuchni. Niemal na wyciągnięcie ręki miałem świeżo usmażony naleśnik i kawę. Także lalki widziałem doskonale. Zastanawiam się jednak, co widziały osoby siedzące lub stojące po drugiej stronie sceny.

Eli przeszkadzała nadmierna, jej zdaniem, dosłowność inscenizacji. Oczekiwałaby większego artystycznego przetworzenia historii rosyjskiego nauczyciela. Ja jednak - choć także zapewne nie w pełni doceniam wyrafinowanie tej lalkarskiej produkcji - sądzę, że należało pokazać to właśnie możliwie najbliżej prawdy. Nie odczuwałem niesmaku, więc jakąś złagodzoną wersję tych odrzucających zdarzeń, które miały miejsce do 2011 roku w Niżnym Nowogrodzie, artystom udało się zaproponować. Czy było to atrakcyjne? Czy było to piękne? Czy poruszające? Będziecie musieli ocenić sami.

---

Jarosław Klebaniuk - psycholog społeczny, adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego, członek redakcji czasopisma naukowego "Social Psychological Bulletin (Psychologia Społeczna)". Prozę publikował w: "Akcencie", "Frazie", "Kresach" i "Lampie". Recenzje teatralne pisze od 2010 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji