Artykuły

Z operą jak z cukierkami - człowiek raz spróbuje i potem ciągle mu mało

Mieszkaniec DPS bywa zajęty. Między posiłki, rozmowy, odwiedziny i codzienne zajęcia, musi zmieścić próby do opery. I to nie byle jakiej: "Szukając króla", opartej na tekstach Szekspira i Słowackiego, w reżyserii Michała Znanieckiego - pisze Aleksandra Suława w Dzienniku Polskim.

Irenka stopy w góralskich bamboszach ułożyła równiutko, jedna przy drugiej. Dłonie zacisnęła na oparciach wózka inwalidzkiego. Łokcie przy ciele. Plecy do przodu. Krótko ostrzyżona głowa schowana w ramionach. Wargi ściągnięte, oczy przymrużone. Zwarta, gotowa. - Spluwa! - Irenka strzela z kciuka i palca wskazującego, a siła zmyślonego wystrzału odrzuca ją do tyłu razem z wózkiem. Drobi nóżkami, podjeżdża do przodu i wypuszcza następną salwę. - Spluwa! I jeszcze raz. - Spluwa! Z każdym wystrzałem ogniki w oczach płoną mocniej. Kolejnej salwy już nie wypuszcza, bo na linii strzału staje Kamil Baron - aktor, pedagog i głos rozsądku w jednym.

- Irenko, nie teraz. Jak ktoś śpiewa to nie krzyczymy. Pamiętasz? Irenko? Irenko?! No, nie ma się co obrażać. To jest spektakl, tu są zasady...

Całe życie w solówce

Trzeba sporej fantazji, żeby we wnętrzu domu pomocy społecznej wyobrazić sobie szekspirowskie pole bitwy. Nie pomaga ani wyłożona kolorowymi kafelkami podłoga, ani zawieszone pod sufitem papierowe motyle, ani kolorowe krzesła. Nie pomagają też gazetki ścienne, wystawki zdjęć i przytulne sofki. Na sofce siedzi Maria i mówi, że kiedy pierwszy raz usłyszała o tym, że w DPS trwają próby do opery, to myślała, że robią sobie z niej żarty. Ale poszła.

- Kazali krótko opowiedzieć o wojnie. Oj, myślę, krótko nie będzie. Jak w kilka minut całe życie opowiedzieć? Najpierw Wołyń, potem front na Wiśle, ucieczka do Lublina i już nam się wydawało, że jesteśmy w zalążku wolnej Polski, a tu nie Polska tylko PKWN... - opowiada płynnie, chociaż twierdzi, że kiedy pierwszy raz mówiła grupie tę historię, głos jej się łamał. - I nagle pan Kamil pyta: Rany boskie, skąd się pani tu wzięła? Pani będzie miała solówkę!

I mam solówkę...

Solówkę ma też Gosia. Na próbach wystrojona: bluzka koronkowa, balerinki pod kolor bluzki, włosy ułożone. Opowiada, jak to w czasie burzy rodzice postawili w oknie obraz Matki Boskiej, zapalili pod nim świece, chwycili za ręce i zaczęli się modlić, "a ta burza tak powoli odchodziła i odchodziła".

Burza pewnie kiedyś szalała naprawdę, bo zgodnie z koncepcją reżysera - Michała Znanieckiego, mieszkańcy DPS do tekstów "Króla Leara" i "Króla-Ducha" wplatać mają autentyczne historie ze swojego życia. Większość tekstu jest improwizowana, amatorom - występującym w roli chóru - mówi się tylko, jaki charakter ma mieć dana scena i jaki jest ich stosunek do poszczególnych bohaterów.

Z jednej strony stoi za tym idea: chodzi o możliwość ekspresji, wyrażenie nierzadko latami tłumionych emocji. Z drugiej praktyka: dla mieszkańców DPS, borykających się z zaburzeniami fizycznymi i psychicznymi, pamięciowe opanowanie tekstu byłoby zbyt dużym wyzwaniem. Zresztą, jak mówi Gosia, nawet bez tekstu bywa ciężko:

- Ja bym wolała nie operę, ale jakieś luźne rzeczy grać. Tutaj trzeba myśleć, skupić się...

- Ale tak jest w każdym spektaklu, nieważne, czy to teatr, czy opera, czy operetka... - Kamil, ten głos rozsądku, ściąga Gosię na ziemię.

- O Boże... To nie dla mnie - najpierw się smuci, ale zaraz przypomina sobie o innej roli.

- Ale kiedyś wystawialiśmy na Dzień Dziecka "Kopciuszka" i grałam zołzowatą siostrę. Oj to uwielbiałam - oczy jej się mrużą z zadowolenia. - A tu, w operze, najbardziej podoba mi się, że nie ma sztywnego programu, mogę być sobą, mówić, co chcę. Najtrudniej jest zaraz przed występem, bo ja jestem nerwicowa kobieta, ale jak tylko wyjdę na scenę, to wszystkie nerwy opadają. Krzyczę, biegam, rzucam papierkami, zdjęciami... I teraz jeszcze jestem tą... inspicjentką!

- I masz więcej odpowiedzialności,

- Dlaczego?!

- Bo musisz reagować, jeśli koledzy o czymś zapomną.

- Eee... bez przesady, to nic takiego przecież.

Nic takiego, ale Marta, terapeutka zajęciowa w DPS, przyznaje, że czasem musieli wymieniać obsadę w ostatnim momencie, bo ktoś nie wytrzymał presji i powiedział, że na scenę nie wyjdzie.

U profesjonalnych aktorów i solistów też spokojnie nie jest. - Mam ponad dwadzieścia lat doświadczenia na scenie, ale kiedy pani Irenka złapała mnie przed spektaklem za rękę i powiedziała: dzisiaj cię zaskoczę, to mnie zimny pot oblał. Przecież ona może na tej scenie wszystko... - mówi solistka, Karin Wiktor-Kałucka. - Spektakl niby ma scenariusz, amatorzy niby wiedzą co i kiedy robić, ale w praktyce to jest żywioł. Oni angażują się na sto procent, nie grają smutku, radości, strachu tylko naprawdę je przeżywają. Jak płaczą, to lecą im łzy, jak biją, to z pełną siłą, kiedy mają ochotę coś powiedzieć, to mówią, a gdy nie mają, to milczą. A wie pani, co w tym jest najciekawsze? Że mimo tego nieokiełznania publiczność nie zauważa pomyłek. Może dlatego, że w prawdzie nie da się pomylić?

A kiedy już zejdą ze sceny, podchodzą do aktorów i mówią: Ale ty wiesz, że to tylko gra? Że my cię tak naprawdę lubimy... - Czuję się wtedy jak amatorka, jakby to mnie trzeba było uczyć, że to, co dzieje się na scenie, to nie jest prawdziwe życie - mówi Wiktor-Kałucka.

Pełna mobilizacja

Jest w tym i druga magia, ta poza sceną. Warsztaty, prowadzone przez aktorów o pedagogicznym i psychologicznym przygotowaniu, trwają od dwunastu miesięcy do dwóch lat. Założenie jest takie, żeby nie traktować projektu jako kolejnej terapii zajęciowej, tylko jak zadanie do wykonania: przygotowanie spektaklu, który zostanie pokazany na jednej z najważniejszych scen operowych w kraju. Nawet jeśli nikt nigdzie nie grał, ma problemy z pamięcią, chodzeniem, koncentracją, trzeba to zadanie wykonać najlepiej jak można. - To niesamowicie mobilizuje - mówi Marta. - Ja ich nawet nie muszę pilnować, sami wiedzą, o której jest próba i grzecznie czekają na nią przed salą. Mają świadomość, że należy dopasować do niej plan dnia, nawet jeśli w tym planie jest tylko sprzątanie i jedzenie. I że trzeba się ubrać, uczesać, bo będzie wyjście "do ludzi". - Nie doceniamy tego, jak ważna dla starszych ludzi jest świadomość, że są jeszcze komuś i do czegoś potrzebni. W ten sposób skazujemy ich na intelektualny i fizyczny niebyt - mówi profesor Jerzy Artysz, który wciela się w rolę Króla Leara. - W tym spektaklu niewykorzystany potencjał uruchamia się na nowo, ludzie wracają do świata, który wydawał się na zawsze dla nich zamknięty.

Kraków to kolejne miasto, w którym wystawiany jest spektakl. Wcześniej były m.in. Wrocław, Sewilla, Lwów, Buenos Aires. I tak: w Sewilli Jose z afazją, po udarze, próby zaczynał na wózku, a skończył wkraczając na scenę na własnych nogach, we Wrocławiu Zbyszek - milczący, cierpiący na depresję, stał się koordynatorem grupy, w Szczecinie pani Sybiraczka, postanowiła wydać książkę...

- W czasie prób mieszkańcy DPS-ów, domów dziecka i hospicjów przestają brać leki, wstają z łóżek, z powrotem uczą się chodzić. Ich dzieci przyjeżdżają na premiery i mówią: mamo? To ty jeszcze chodzisz?! To ty jeszcze żyjesz? - opowiada Michał Znaniecki.

- Te projekty zwykle są kontynuowane przez lokalne fundacje. I bardzo dobrze, bo seniorzy często mówią nam: nie wyjeżdżajcie, bo co my będziemy bez was robić? Umierać?

W Krakowie nikt tak nie dramatyzuje. Chociaż chętnie jeszcze by zagrali, owszem. - Rodzina się śmieje, że mam 88 lat i debiutuję w operze. A ja im mówię, że Kraków to rozgrzewka, bo tak naprawdę to marzę o La Scali - mruga okiem Maria, a siedząca obok Lucyna wchodzi jej w słowo. - Bo z operą to jest tak jak z cukierkami - raz człowiek spróbuje i potem chce znowu. Wciąga.

---

"SZUKAJĄC KRÓLA"

Przedstawienie oparte jest na tekstach dramatów "Król Lear" Williama Shakespeare'a oraz "Króla ducha" Juliusza Słowackiego. Dzięki takiemu połączeniu staje się ono uniwersalną opowieścią o władzy, przemijaniu i miłości, a także o niepodległości i tożsamości. Tekst dopełnia muzyka Giuseppe Verdiego, który całe życie marzył o skomponowaniu utworów do dramatu Shakespeare'a. Spektakl można zobaczyć w Operze Krakowskiej w sobotę, o godz. 18.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji