Artykuły

O leczeniu społecznej amnezji: Akcja T4 w kulturze współczesnej

O Akcji T4, czyli o programie eliminacji osób niepełnosprawnych określanych jako "życie niegodne życia" ("Lebensunwertes Leben"), dowiedziałam się stosunkowo niedawno, kiedy w 2015 roku na konferencję poświęconą kulturowym studiom nad niepełnosprawnością, którą organizowałam wówczas na Uniwersytecie Łódzkim, przyjechała para znanych amerykańskich naukowców - David Mitchell i Sharon Snyder - pisze Katarzyna Ojrzyńska w jednym z rozdziałów książki "Odzyskiwanie obecności. Niepełnosprawność w teatrze i perfromansie".

Oboje od wielu lat zajmują się tematyką związaną z eksterminacją pacjentów szpitali psychiatrycznych podczas II wojny światowej przez niemieckich nazistów. Zagadnienia dotyczące Akcji T4 od lat odgrywają ważną rolę w ich pracy dydaktycznej, naukowej i dokumentalnej. Zwieńczeniem dotychczasowej działalności amerykańskich naukowców będzie film dokumentalny w reżyserii Camerona Mitchella zatytułowany "Disposable Humanity", w którym zostaną wykorzystane materiały filmowe nakręcone w Niemczech, Austrii i Polsce latem 2017 roku. Podczas pobytu w Polsce w 2015 roku David Mitchell i Sharon Snyder chcieli odwiedzić wraz z Cameronem Mitchellem miejsca związane z eksterminacją osób niepełnosprawnych przez niemieckich nazistów.1 Właśnie wtedy dowiedziałam się o historii Fortu VII w Poznaniu, gdzie naziści pierwszy raz wykorzystali komorę gazową do masowego uśmiercania ludzi - w tym wypadku pacjentów z pobliskiego szpitala w Owińskach. Obecnie w Forcie VII można obejrzeć miejsce, gdzie dokonano owego ludobójstwa oraz wystawę pt. "...i ślad po nich zaginął" "Zagłada chorych psychicznie w komorze gazowej w Forcie VII" autorstwa Przemysława Jurkiewicza. Dowiedziałam się również, że tego rodzaju akcje eksterminacyjne były prowadzone przez nazistów zarówno na aryjskich terenach Rzeszy, jak i na innych obszarach okupowanych - w tym w mojej rodzimej Łodzi, gdzie na przełomie 1940 i 1941 roku zamordowano około 2200 pacjentów szpitala Kochanówka. W Niemczech i w Austrii morderstw dokonywano potajemnie w ramach Akcji T4, w Polsce natomiast Hitler nie dbał o opinię publiczną i dlatego likwidacje pacjentów szpitali odbywały się w mniej zakamuflowany sposób.

Moje wstrząsające doświadczenie Sigmund Freud nazwałby pewnie unheimlich. Termin ten został dość niefortunnie przetłumaczony na język polski jako "niesamowitość"1 - słowo, które nie oddaje w pełni znaczenia tej koncepcji i zupełnie nie przystaje do uczuć towarzyszących moim doświadczeniom. W tekście częściej będę zatem używać niemieckiego słowa unheimlich niż jego polskiego odpowiednika. Unheimlich to termin, który określa uczucie będące wynikiem swoistego dysonansu poznawczego. Dysonans ów występuje w sytuacji, gdy coś dobrze znane okazuje się obce i dlatego wywołuje strach i niepokój. Jak zauważa Freud, "owo niesamowite nie jest tak naprawdę niczym nowym czy obcym, lecz jest czymś od dawna znanym życiu psychicznemu, czymś, co wyobcowało się z niego za sprawą procesu wyparcia".2 Unheimlich wpisuje się zatem w sferę tabu. Freud podaje za Friedrichem Wilhelmem Schellingiem: "Niesamowite jest wszystko, co ma pozostać w tajemnicy, w ukryciu, co zaś wyszło na jaw"2 . Wiele osób, które późno dowiadują się o programie eksterminacji "życia niegodnego życia", opisuje swoją reakcję na to odkrycie w kategoriach Freudowskiego unheimlich. W swojej książce poświęconej niepełnosprawności, etniczności i Holokaustowi, Susanne Knittel wprowadza termin "historyczne unheimlich" (the historical uncanny), którym określa "przyprawiające o zawrót głowy wtargnięcie przeszłości w teraźniejszość, kiedy nagle zdajemy sobie sprawę, że to, co znajome, stało się obce"4 . Jak pokażę dalej, wiele współczesnych tekstów kultury nawiązujących do masowych morderstw pacjentów szpitali psychiatrycznych przez niemieckich nazistów na różne sposoby wykorzystuje Freudowską koncepcję unheimlich oraz historyczne unheimlich, które zdefiniowała Knittel.

Podczas ostatnich dwudziestu lat temat eksterminacji osób niepełnosprawnych przez niemieckich nazistów zaczął coraz częściej pojawiać się we współczesnej literaturze i kulturze zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. Chcąc przyjrzeć się bliżej temu zjawisku, warto przytoczyć kilka przykładów tego rodzaju działań artystycznych.

W tekście skupię się przede wszystkim, choć nie wyłącznie, na tekstach kultury tworzonych w Polsce i w krajach, gdzie oficjalnie prowadzono Akcję T4 i gdzie przez wiele lat zbrodnia ta była ukrywana i silnie wypierana z pamięci. Przyczyną takiego stanu rzeczy była jednak nie tyle trauma wojenna, ile przede wszystkim powszechne przyzwolenie społeczne dla praktyk eugenicznych. Nie bez znaczenia pozostaje zatem fakt, iż po II wojnie światowej ofiarom przymusowej sterylizacji nie przyznawano odszkodowań, a nazwiska niemieckich ofiar Akcji T4 jeszcze do niedawna były trzymane w tajemnicy. Uważano bowiem, że ich ujawnienie mogłoby godzić w dobre imię zarówno rodzin zamordowanych, jak i rodzin przypadkiem noszących to samo nazwisko.

Uczestniczący w Akcji T4 lekarze w dużej mierze uniknęli kary za swoje czyny i bez problemu realizowali swoje kariery zawodowe, czasem prowadząc badania na organach pobranych z ciał ofiar przymusowej eutanazji, jak pokazuje przykład byłego dyrektora Instytutu Maxa Plancka Badań nad Mózgiem we Frankfurcie nad Menem, Juliusa Hallervordena czy też kariera austriackiego psychopatologa Heinricha Grossa, który podczas wojny pracował w wiedeńskiej klinice Am Spiegelgrund, gdzie w ramach Akcji T4 zamordowano prawie 800 dzieci.5

Można by zaryzykować stwierdzenie, że w krajach, w których wdrażano Akcję T4, przez wiele lat mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem amnezji społecznej. Określenie to, jak podaje Russell Jacoby, dotyczy wspomnień, które "są wypierane z pamięci przez czynniki społeczne i ekonomiczne rządzące współczesnymi społeczeństwami".6 Co ważne, amnezja społeczna pozwala zachować pewnego rodzaju status quo. Jak bowiem podaje Jacoby, "przeszłość króluje w niekwestionowany sposób właśnie dlatego, że została zapomniana; jeżeli chcemy wydobyć się z przeszłości, musimy ją najpierw sobie przypomnieć".7 Wydaje się zatem, że proces przywracania pamięci nierozerwanie wiąże się z szerszymi zmianami w mentalności omawianych społeczeństw, które odchodzą od pewnych eugenicznych sposobów myślenia o człowieku.

Kolejną przyczyną zjawiska przywracania pamięci jest to, że choroby psychiczne i niepełnosprawność intelektualna, szczególnie w dużych ośrodkach miejskich, nie są obciążone tak silnym piętnem, jak miało to miejsce w przeszłości. W gruncie rzeczy można powiedzieć, że choć we współczesnym świecie często mamy do czynienia z ideałem samowystarczalnej, produktywnej, zdrowej jednostki, to jednak w dobie ponowoczesności, w której następuje zatracenie więzi i atomizacja społeczeństwa, coraz większa liczba osób cierpi na choroby cywilizacyjne, wśród których ponure żniwo zbierają choroby psychiczne, takie jak depresja, anoreksja, nerwica czy różnego rodzaju uzależnienia. Nie oznacza to jednak, że idee negatywnej eugeniki zostały całkowicie porzucone. Wręcz przeciwnie, nadal mają się całkiem dobrze i i co jakiś czas przypominają o swoim istnieniu również w społeczeństwach rozwiniętych, tak jak pokazuje choćby niedawna masakra w Sagamiharze w Japonii, gdzie w 2016 roku były pracownik ośrodka dla niepełnosprawnych zabił 19 pensjonariuszy, a 26 ranił (w tym 13 ciężko). Brytyjski "The Guardian" uznał to wydarzenie za najbardziej krwawy przypadek ludobójstwa w Japonii od czasów II wojny światowej.8

Istotne znaczenie dla upamiętniania niepełnosprawnych ofiar nazistowskiej eugeniki ma również dynamiczny rozwój społeczności, kultury i aktywizmu osób niepełnosprawnych w wielu krajach na całym świecie. Jednym z ważnych aspektów tożsamości członków tej społeczności jest do tej pory w dużej mierze marginalizowana i zapomniana historia grupy, z którą zarówno przed wojną, jak i po jej zakończeniu niewiele osób chciało się w identyfikować. Przywracanie pamięci o ofiarach Akcji T4 jest zatem formą odzyskiwania własnej historii i ratowania jej przed zapomnieniem. Świadczy również o stopniowej, choć nadal powolnej, społecznej destygmatyzacji niepełnosprawności intelektualnej i chorób psychicznych, która przeciwdziała od lat praktykowanym strategiom wyparcia.

Omawiając zjawisko przeciwdziałania wyparciu i amnezji społecznej, pozwolę sobie rozpocząć od kontekstu niemieckiego, bo właśnie tam idee eugeniczne, które na początku XX wieku rozwijano również w krajach takich jak Stany Zjednoczone czy Szwecja, zostały wykorzystane w najbardziej radykalny, zbrodniczy sposób. Na szczególną uwagę w kwestii upamiętniania ofiar Akcji T4 zasługują miejsca pamięci znajdujące się w Berlinie przy Tiergartenstrasse 4, gdzie mieściła się siedziba główna akcji, oraz w sześciu ośrodkach eutanazji w: Grafeneck, Brandenburgu, Hartheim, Sonnenstein, Bernburgu i Hadamar.

W kontekście tematyki niniejszego tekstu warto zwrócić szczególną uwagę na ośrodek w Grafeneck, który niedawno stał się również miejscem działań artystycznych na styku sztuk plastycznych i swoistego performansu, w którym uczestniczą widzowie. Chodzi tutaj o akcję, w ramach której niemiecki artysta Jochen Mayder tworzy gliniane figurki przedstawiające nagie ofiary przymusowej "eutanazji" zamordowane w Grafeneck. Każda z nich jest wykonywana indywidualnie, a ma ich być w sumie tyle, ile samych ofiar, czyli 10654. Stąd też wziął się tytuł instalacji "Grafeneck 10654", który nawiązuje do utworu "Grafeneck 1940" autorstwa szwajcarskiego kompozytora Thomasa Fortmanna. Prawie dwudziestocentymetrowe figurki spoczywają jedna koło drugiej na prostych, metalowych półkach, ukazując w namacalny sposób skalę przeprowadzanej w tajemnicy, nazistowskiej zbrodni. Instalacja zakłada również udział widzów - osób odwiedzających Grafeneck - które za drobną opłatą mogą "adoptować" jedną z figurek i zabrać ją do domu. Ten gest ma wymiar symboliczny - długo zapomnianym ofiarom, które nazistowski reżim zepchnął poza nawias społeczeństwa, zostaje podarowany nowy dom, nowa tożsamość i nowa rodzina. Odwiedzający nie tylko wspomagają finansowo miejsce pamięci w Grafeneck, ale również w sposób symboliczny pozwalają wykluczonym wrócić do społeczeństwa.9 Projekt ten do dziś budzi wiele kontrowersji wśród odbiorców. Figurki nasuwają bowiem skojarzenia z typowymi, komercyjnymi pamiątkami z wycieczki lub innym popularnym, niemieckim produktem o charakterze dekoracyjnym - krasnalami ogrodowymi (gartenzwerge). Powstaje pytanie: czy jakakolwiek forma pamiątki z miejsca zagłady mogłaby potencjalnie przyczynić się do procesu ratowania historii przed zapomnieniem i w tym przypadku działać na rzecz społecznej inkluzji, unikając jednocześnie trywializacji? Wydaje mi się, że tak - paradoksalnie właśnie dzięki pełnionej funkcji estetycznej. Figurka, która doskonale uosabia Freudowskie unheimlich, z czasem ma stać się znanym i przyjaznym elementem otoczenia. Jedyny problem polega na tym, że stworzone do tej pory figurki posiadają dość konwencjonalny kształt, który wpisuje się w obowiązujące standardy tzw. normalności. Efekt unheimlich, jaki wywołuje obecność adoptowanych figurek w przestrzeni domowej, wynika zatem nie tyle z ich widocznej odmienności, ile ze świadomości tragicznej historii osób, które owe figurki przedstawiają. Kiedy więc figurka przestaje wywoływać poczucie niepokoju i strachu, świadczy to nie tyle o oswojeniu się z jej odmiennością i zaakceptowaniu jej jako "członka rodziny", ile o zapomnieniu czy też wyparciu Akcji T4 z pamięci.

Innym godnym uwagi miejscem w Niemczech jest klinika psychiatryczna w Weissenau koło Ravensburga, z której pacjenci na przełomie 1940 i 1941 roku zostali wywiezieni do Grafeneck i Hadamar. W 2006 roku artyści Horst Hoheisel i Andreas Knitz postawili obok kliniki "Pomnik szarych autobusów" (Denkmal der Grauen Busse) - betonową konstrukcję naturalnych rozmiarów w kształcie przypominającym jeden z autobusów, którymi pacjentów tego rodzaju instytucji transportowano do wybranych miejsc zagłady. Na pomniku znajduje się napis: "Dokąd nas zabieracie?" (Wohin bringt Ihr uns?) - pytanie, które zapewne niejednokrotnie padało z ust pacjentów lub niewypowiedziane budziło w nich strach i grozę. Co ważne, Hoheisel i Knitz stworzyli jeszcze jeden taki autobus, który nie posiada jednak stałej lokalizacji, ale jest przenoszony z miejsca na miejsce, dzięki pieniądzom pochodzącym z funduszy i zbiórek publicznych. W ten sposób szary autobus odwiedził już wiele miejscowości, takich jak Brandenburg, Pirna, Stuttgart, Kolonia czy też Poznań, gdzie w dniach 12 września - 13 października 2014 roku stał on przed zamkiem, zwrócony w kierunku Fortu VII. Działania podjęte przez niemieckich nazistów w Forcie VII stanowiły bowiem istotny etap planu masowej planu masowej eksterminacji ludzi uznanych za niepotrzebnych i niegodnych życia. To właśnie tam po raz pierwszy przetestowano wykorzystanie gazu (dwutlenku węgla) do tego celu. Z metody tej korzystano następnie w niemieckich ośrodkach eutanazji, a jeszcze później w nazistowskich obozach zagłady.

Podróżując z miejsca na miejsce, pomnik ten wywołuje efekt unheimlich. Szary autobus dosłownie wjeżdża do miejsc, które ich mieszkańcom jawią się jako znane i bezpieczne. Przypomina o tym, jak kruchy może okazać się obecny porządek, sugerując jednocześnie, że los ofiar Akcji T4 może stać się udziałem każdego. Wszak granice pomiędzy szaleństwem i normalnością pozostają płynne oraz dość arbitralne i jak pokazuje historia, są czasem wykorzystywane choćby po to, aby podważyć wiarygodność politycznego przeciwnika albo pozbyć się niewygodnej osoby poprzez ubezwłasnowolnienie i umieszczenie jej w instytucji o charakterze zamkniętym.

Omawiany syndrom wyparcia, poza Niemcami, zaznacza się szczególnie wyraźnie w historii Austrii. W swojej niedawno wydanej książce Monika Muskała rozprawia się z mitem Austrii jako pierwszej ofiary Hitlera oraz pokazuje, w jaki sposób artyści teatru, tacy jak Thomas Bernhard czy Elfriede Jelinek, obnażają mechanizmy wyparcia od dziesięcioleci silnie obecne w austriackim narodzie.10 W kontekście Akcji T4 duże znaczenie mają nieliczne, choć jakże ważne zeznania osób, które w czasie II wojny światowej, głównie jako dzieci, przebywały w ośrodkach, których pacjentów sukcesywnie eksterminowano, stosując przede wszystkim zastrzyki z luminalu i dietę głodową. Opinię publiczną szczególnie poruszył przypadek Friedricha Zawrela, który wiele lat po ucieczce z wiedeńskiej kliniki Am Spiegelgrund, gdzie został wysłany jako niereformowalny syn alkoholika, po raz kolejny spotkał swojego oprawcę, doktora Heinricha Gossa. W 1975 roku Zawrel, który po traumatycznych doświadczeniach z okresu II wojny miał duże trudności ze znalezieniem pracy zarobkowej, stanął przed sądem po tym, jak po raz kolejny został oskarżony o drobne kradzieże w supermarketach. Podczas procesu został skierowany do psychiatry sądowego, który miał wystawić o nim opinię. Owym psychiatrą okazał się być doktor Gross. Choć Zawrel przysiągł matce, że nie będzie nikomu wspominał o swoim pobycie w Am Spiegelgrund, w roz-mowie z Grossem ujawnił swoją tożsamość i oskarżył lekarza o ludobójstwo. Wskutek tego Gross wystawił mu jednoznacznie negatywną opinię, w której po raz kolejny określił go mianem "jednostki bezwartościowej genetycznie i społecznie". Choć historia Zawrela ostatecznie ujrzała światło dzienne, jego oprawcę nie spotkała żadna kara. Kiedy niedługo przed śmiercią miał stanąć przed sądem, przedstawił zaświadczenie o zaawansowanej demencji - dolegliwości, która wydaje się dość ironiczna w kontekście austriackich strategii wyparcia .

Historia Zawrela została przedstawiona między innymi na wystawie w szpitalu Am Steinhof, którego częścią była klinika Am Spiegelgrund i który nosi obecnie imię Otto Wagnera, w filmie dokumentalnym "Ein ganz normaler Arzt" (Całkiem zwyczajny lekarz) Andreasa Nowaka (obraz w 2000 roku otrzymał austriacką Nagrodę Dziennikarską im. dra Karla Rennera) oraz w sztuce F. Zawrel: "Erbbiologisch und social minderwertig" (F. Zawrel: "Jednostka bezwartościowa genetycznie i społecznie") w reżyserii Simona Meusburgera i wykonaniu Nikolausa Habjana (Schubert Theater, 2012 r.). Spektakl ten przedstawia historię Zawrela w konwencji teatru lalek, co tworzy pewne poczucie dystansu, ale jednocześnie sugeruje, że wszystkie postaci sztuki są niczym marionetki w rękach opresyjnego systemu.

Historia Zawrela i innych ocalałych stanowiła również źródło inspiracji dla powieści Steve'a Sem-Sandberga, która w Polsce ukazała się w 2015 roku pod tytułem Wybrańcy (De utvalda, 2014 r.). Warto również wspomnieć spektakl słynnego szwajcarskiego reżysera Christopha Marthalera pt. "Ostrzeżenie przed przyszłością" (Schutz vor der Zukunft). Artysta ten podejmuje zagadnienie nazistowskiej eutanazji oraz współczesnych tendencji do społecznego wykluczania i eliminowania jednostek, które uznaje się za gorsze, mniej sprawne czy mniej produktywne. Przedstawienie, które wcześniej było wystawiane przede wszystkim w szpitalu Otto Wagnera, zostało pokazane polskim widzom w październiku 2005 roku w murach szpitala psychiatrycznego w Lubiążu w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog. Wybór miejsca pozwolił dodatkowo wzmocnić obecny w przedstawieniu efekt unheimlich, ponieważ zakład w Lubiążu zbudowano w podobnym czasie, co wiedeńską klinikę, którą przypomina zarówno pod względem stylu i planu architektonicznego, jak i z uwagi na to, że pacjenci obydwu szpitali byli eksterminowani przez niemieckich nazistów .

W Polsce, w odróżnieniu od Niemiec i Austrii, ustawy eugenicznie nigdy nie zostały wprowadzone w życie, choć w pierwszej połowie XX wieku na jej terenie dość prężnie działało kilka towarzystw eugenicznych. Kwestia społecznego wykluczenia osób niepełnosprawnych nie była obca także Polakom. Może właśnie dlatego w polskiej kulturze powojennej odniesienia do Akcji T4 można ledwie zliczyć na palcach jednej ręki. Właściwie jedynym dobrze znanym tekstem, który powstał w 1948 roku i w latach siedemdziesiątych został zaadaptowany na film, jest pierwsza powieść Stanisława Lema, zatytułowana "Szpital Przemienienia". Fabuła powieści rozgrywa się podczas II wojny światowej i skupia na perypetiach młodego lekarza, Stefana Trzynieckiego. Bohater właśnie rozpoczął swoją pierwszą pracę w szpitalu psychiatrycznym, który pod koniec książki zostaje zlikwidowany przez nazistów, aby mógł pełnić funkcję szpitala dla oficerów SS. Co ciekawe, pisząc tę powieść, Lem nie był świadomy Akcji T4, a zatem także związku zbrodniczych praktyk niemieckich nazistów na ziemiach polskich z przymusową "eutanazją" prowadzoną sekretnie na terenach Trzeciej Rzeszy.13 O Akcji T4 usłyszał po raz pierwszy w latach osiemdziesiątych w dość kuriozalnych okolicznościach. Otóż, z felietonu Lema znacząco zatytułowanego Zagłada i jej uwertura dowiadujemy się, że autor nic na ten temat nie wiedział do momentu, kiedy nawiązał kontakt z profesorem Benno Müller-Hillem, od którego otrzymał maszynopis książki "Śmiercionośna nauka. Mord na Żydach, Cyganach i chorych umysłowo w latach 1933-1945". Co ciekawe, Müller-Hill skontaktował się z Lemem, ponieważ wcześniej przeczytał jego "recenzję z nieistniejącego dzieła o zagładzie Żydów" autorstwa zmyślonego niemieckiego uczonego o nazwisku Aspernicus.14 Tak czy inaczej, niewiedza Lema wydaje się być zastanawiająca, o ile nie zadziwiająca, biorąc pod uwagę to, w jaki sposób przedstawił likwidację szpitala przez nazistów oraz odczłowieczoną atmosferę tego miejsca w swojej książce. Jak pisze Krzysztof Loska, "odrażające wydarzenia, których Stefan jest świadkiem uzasadniają jego spojrzenie na psychologię jako na sztukę łapania w potrzask i eliminowania jednostek, z którymi społeczeństwo sobie nie radzi".15

Na pierwszy rzut oka szpital jawi się jako pewnego rodzaju bezpieczna przystań, schronienie. Jak trafnie zauważa Katarzyna Bałżewska, w świecie przedstawionym mamy do czynienia z tworzeniem "pozoru, że szpital to miejsce, w którym życie toczy się innym rytmem niż w pozostałej części świata".17 Swoje spostrzeżenie ilustruje cytatem, w którym Stefan dzieli się z jednym z pacjentów, poetą Sekułowskim, następującym spostrzeżeniem: "Niemcy, wojna, klęska, to wszystko odbija się tu tak bardzo pośrednio, że można mówić najwyżej o jakimś dalekim echu" . W innym miejscu, Lem wykorzystuje w opisie szpitala następujące porównanie: "Było tu jak na dnie morza: panował ruch leniwy, powolny i najsilniejsze burze powierzchni zaznaczały się wychyleniami nowego rzędu, przetransponowane na odmienne diagnozy chorób".18 Na pierwszy rzut oka szpital stanowi zatem spokojną, ukrytą przestrzeń, której mury nie służą izolowaniu szaleństwa i eliminowaniu go ze zdrowego społeczeństwa. W dość przewrotny sposób pomagają natomiast odizolować się od szaleństwa II wojny, które szerzy się wokół. Z czasem jednak to poczucie bezpieczeństwa okazuje się iluzoryczne.

Jednym z pierwszych istotnych elementów, które zakłócają sielankową atmosferę szpitala jest postać doktora Kautersa. Bohater ten wydaje się szczególnie istotny w kontekście nazistowskiej eugeniki, ponieważ wykazuje olbrzymie zainteresowanie mózgiem jednego z pacjentów. Inżynier Rabiewski cierpi na raka mózgu i wymaga natychmiastowej operacji, z którą Kauters jednak zwleka, ponieważ dzięki temu może prześledzić przebieg kolejnych etapów choroby. Pod koniec procesu chorobowego pacjent przypomina bezwolne zwierzę, które Kauters poddaje bezdusznym eksperymentom. W jednej z rozmów ze Stefanem Kauters z zaangażowaniem tłumaczy młodszemu koledze po fachu procesy zachodzące w mózgu pacjenta: "Kora mózgowa zaczyna już obumierać. Powstaje człowiek bezkorowy! Wyzwolone spod jego hamującego wpływu, przychodzą do głosu głębsze, starsze rozwojowo odcinki mózgu, jeszcze nienaruszone".19 Taki obraz psychiatry chirurga, który swoją postawą przypomina samego doktora Mengele, zostaje dodatkowo wzmocniony, gdy chwali się on swoją nietypową kolekcją słojów. Owe słoje, które trzyma na szafie, zawierają rzadkie eksponaty medyczne, przede wszystkim nietypowe płody. Ta forma Foucaultowskiego spojrzenia medycznego 20, którym posługuje się Kauters, przywodzi na myśl skojarzenia z preparatami medycznymi przygotowywanymi z organów pobranych od ofiar Akcji T4. Najczęściej były to właśnie mózgi, które wiele lat po wojnie były wykorzystywane do celów naukowych przez niektórych niemieckich i austriackich lekarzy. Omawiany kontekst historyczny wzmacnia obecny w powieści Lema efekt unheimlich. To, co znane i bezpieczne, czyli zarówno szpital, jak i sama profesja lekarska, okazują się być groźne i przerażające.

Współczesne polskie teksty kultury odnoszące się do eksterminacji pacjentów szpitali psychiatrycznych przez niemieckich nazistów równie często wykorzystują historyczne unheimlich. Koncepcję Knittel przykładowo doskonale tematyzuje powieść Anny Dziewit-Meller pt. "Góra Tajget" (2016 r.). Sebastian, protagonista jednej z narracji przedstawionych w książce, jest młodym, śląskim farmaceutą. Jego życie skupia się na rodzinie, którą niedawno założył. Bohater stara się stworzyć dla siebie, swojej żony i malutkiej córeczki bezpieczny dom, który porównuje do "miękkiego kokonu, w którym toczy się inne życie. [...] Zamyka za sobą drzwi, jakby zaklejał pszczelim woskiem wejście do ula, by nie wypuścić nikogo na świat i by świata nie wpuszczać do środka".21 Jednocześnie Sebastian nie może pozbyć się ciągłego poczucia lęku i niepewności, który wzmaga się, kiedy bohater niespodziewanie dowiaduje się o tragicznej przeszłości szpitala znajdującego się naprzeciwko jego miejsca pracy, w którym naziści uśmiercili dwieście niepełnosprawnych dzieci. To odkrycie rzuca się cieniem na topografii okolicy, która nie wydaje się być tak samo bezpieczna i znajoma, jak wcześniej: "[I]dąc przez szpitalny park [...], Sebastian słyszy ten niepodobny do niczego dźwięk czaszki uderzającej o podłogę. Głuchy i tępy. Wzdryga się".22 Przeszłość bez ostrzeżenia wkracza w teraźniejszość niczym koszmarny sen na jawie.

Efekt unheimlich był również wyraźnie obecny w wystawie Postęp i higiena, którą na przełomie 2014 i 2015 roku pokazano w warszawskiej Zachęcie. Pomysł wystawy, której kuratorem była Anda Rottenberg, powstał w dużej mierze pod wpływem książki Zygmunta Baumana Nowoczesność i zagłada, w której autor dowodzi, że Holokaust był produktem nowoczesnego społeczeństwa, a nie jego aberracją.23 Twierdzenia Baumana doskonale podsumowuje Marius Turda w artykule zamieszczonym w katalogu wystawy:

Nowoczesności nie można rozpatrywać w oderwaniu od pozornie uniwersalnych, naukowych idei postępu i udoskonalenia człowieka. W badaniach nad "ciemnymi stronami" nowoczesności złożone dzieje eugeniki mogą służyć nie tylko jako przykład wykorzystania nauki do celów politycznych, ale również jako niezbity dowód na to, że w eugenicznym projekcie kontroli ludzkiej populacji było coś niezwykle atrakcyjnego: porywająca wizja, której żadna ideologia, żaden system polityczny ani kulturowy nie mogły się oprzeć.24

Siła oddziaływania wystawy polegała na zestawieniu dwóch aspektów nowoczesności. Z jednej strony odbiorcy oglądali eksponaty przywodzące na myśl pozytywne skojarzenia, takie jak na przykład: Mapa analityczna Warszawy z 1933 roku, którą zaprezentowano na Międzynarodowym Kongresie Architektury Nowoczesnej (CIAM) i która pokazywała różne aspekty rozwoju stolicy: "budownictwo mieszkaniowe, zakłady pracy, wypoczynek i komunikację"25 lub obraz Perfumy Luca Tuymansa, przedstawiający kompozycję ekskluzywnych flakonów z perfumami, która przypomina świetlistą linię horyzontu dużej metropolii i nawiązuje do "tematyki higieny i inżynierii chemicznej", a jednocześnie do jednego z pierwszych kolorowych filmów reklamowych.

Z drugiej strony wystawa pokazuje eksponaty, które kładą się wyraźnym cieniem na historii postępu i higieny, i które podważają niezachwianą wiarę w pozytywny rozwój świata. W omawianym kontekście zbrodni nazistowskich oraz Freudowskiego efektu unheimlich warto wspomnieć choćby grafikę autorstwa Gerharda Richtera przedstawiającą jednego z twórców Akcji T4 - Wernera Heyde, tryptyk Eugenika Zuzy Ziółkowskiej, pracę pt. Oczy niebieskie Krystyny Piotrowskiej czy też jedyną ocalałą fotografię mózgu Józefa Piłsudskiego. Zgodnie z ostatnią wolą marszałka jego mózg został pośmiertnie pobrany i przekazany naukowcom z Polskiego Instytutu Badań Mózgu w Wilnie, gdzie stanowił nader cenny obiekt badań, które miały pokazać, w jaki sposób geniusz przekłada się na indywidualne cechy mózgu.27

Można się zastanawiać, czy przekaz wystawy był dostatecznie czytelny dla zwykłego odbiorcy, który wcześniej nie zapoznał się z jej katalogiem. W swojej recenzji Karol Sienkiewicz pisze, że w niektórych miejscach "pracom brakuje dodatkowych informacji. "Na Postępie i higienie zrezygnowano z rozszerzonych podpisów i objaśnień, bez których wielu prac po prostu nie sposób zrozumieć".28 Jeżeli jednak ów brak zrozumienia sprawia, że odbiorca sięga po katalog wystawy i wówczas doświadcza tego, co Freud nazwał unheimlich, wówczas moc oddziaływania eksponatów jest jeszcze silniejsza.

kontinuum, które zastąpi segregację na sprawnych i niepełnosprawnych. Te strategie niewątpliwie mają olbrzymie znaczenia dla współczesnych sposobów postrzegania niepełnosprawności. Pomagają one jednocześnie zrozumieć i wyobrazić sobie sytuację ofiar, a także uświadomić, że morderstwa te nie były jednorazowym przykładem niepojętego okrucieństwa. Zalążki myślenia i postępowania opartego na społecznym wykluczeniu "innego" oraz dążeniu do maksymalizacji ekonomicznej produktywności jednostki, które dały początek nazistowskim praktykom ludobójczym, można bowiem dostrzec również we współcześnie otaczającym nas świecie. Omawiane strategie pokazują zatem, że karty historii nie zostały jeszcze do końca domknięte, zaś tragiczne wydarzenia, które wolelibyśmy uważać za odległe i abstrakcyjne, są w gruncie rzeczy na tyle bliskie naszej rzeczywistości, że mogą się wydawać namacalne.

Ciągłości czasowe doskonale obrazuje wspomniana powieść Dziewit-Meller, której tytuł - Góra Tajget - nawiązuje do tekstu Plutarcha mówiącego o tym, że w starożytnej Sparcie wszystkie noworodki były badane przez radę starszych. Te, które okazywały się wątłe i niekształtne, porzucano w miejscu zwanym Apothetaj na zboczach góry Tajget.29 W ten właśnie sposób książka Dziewit-Meller sugeruje pewnego rodzaju ciągłość pomiędzy antykiem, czasami II wojny światowej i współczesnością. Ciągłość pomiędzy różnymi kontekstami geograficznymi zaobserwować możemy natomiast choćby we wspomnianej wcześniej wystawie w galerii Zachęta, gdzie obejrzeć można było serię obrazów Jana Fabre wykonanych z pancerzyków chrząszczy i zatytułowanych W hołdzie Kongu Belgijskiemu, co stanowi wyraźne nawiązanie do ofiar okrutnych praktyk kolonialnych, które miały miejsce w prywatnej kolonii Leopolda II.

Trzecim rodzajem ciągłości, szczególnie wyraźnie zaznaczającej swoją obecność w literaturze, jest, jak już wspomniałam, odejście od binarnego myślenia o niepełnosprawności i sprawności. Przedstawienie ludzkiej różnorodności jako kontinuum oraz nawiązanie do koncepcji mówiącej, że w gruncie rzeczy zdecydowana większość społeczeństwa na pewnym etapie życia doświadczy pewnego rodzaju trwałej lub tymczasowej niepełnosprawności, sprawia, że niepełnosprawność staje się

Wiele spośród omawianych tekstów kultury powstałych w Polsce i za granicą stara się oddać symboliczną sprawiedliwość nie tylko ofiarom nazistowskich, eugenicznych praktyk eksterminacyjnych, ale również współczesnym ofiarom dyskryminacji i odczłowieczenia inności definiowanej przez niepełnosprawność psychiczną. Jedną z często wykorzystywanych w tym celu strategii jest wykraczanie poza binarną opozycję my i oni, jak również tu i tam oraz teraz i kiedyś. Innymi słowy, chodzi o wskazanie pewnych ciągłości pomiędzy przeszłością a teraźniejszością oraz pomiędzy różnymi kontekstami geograficznymi, a także o ukazanie ludzkości jako pewnego rodzaju naturalnym i nieodzownym elementem ludzkiego życia. Bardzo ważną rolę w omawianej strategii odgrywają postacie, które z różnych względów nie wpisują się do końca w normatywne kategorie sprawności i niepełnosprawności, przez co potrafią ujawnić sztuczność i umowność tych podziałów. Są to chociażby postacie z nabytymi niepełnosprawnościami, takie jak Brunhilda - bohaterka sztuki "Pierwsi w kolejce" (The First to Go, 2007 r.) Nabila Shabana , która pracując podczas wojny jako pielęgniarka, straciła obydwie dłonie oraz doznała trwałych obrażeń twarzy. Dzięki wykonywanemu zawodowi Brunhilda korzysta z pewnych przywilejów osób sprawnych, co sprawia, że może skrycie działać na przekór popularnym, albeistycznym praktykom. Jednocześnie dzięki swojej inności nawiązuje bliskie relacje z pacjentami ośrodka, w którym pracuje. Dzieje się tak w duże mierze przez to, iż sama czasem doświadcza podobnego wykluczenia, jak oni.

Tym, co powala Brunhildzie doświadczyć empatii w stosunku do niepełnosprawnych pacjentów, którymi się opiekuje, jest zatem nie tyle uszkodzenie ciała, co wspólne doświadczenie wykluczenia społecznego. W sztuce wyraźnie podważone zostają stereotypy opierające się na binarnym sposobie myślenia o sprawności i niepełnosprawności. Postaci niepełnosprawne nie wpisują się w model pasywnych i bezbronnych ofiar nazistowskiej eugeniki. Brunhilda stawia opór zbrodniczej ideologii, kiedy zakochuje się w jednym z pacjentów - Siegfriedzie, który (podobnie jak Shaban) ma wrodzoną łamliwość kości. Choć staje się oczywiste, że Siegfried nie uniknie śmierci, para "konsumuje" swój związek. To erotyczne zbliżenie jest szczególnie znaczące i subwersywne w stosunku do nazistowskiej ideologii, ponieważ jego owocem jest dziecko, które Brunhilda rodzi po swojej ucieczce z ośrodka eutanazji i które posiada tę samą formę niepełnosprawności co Siegfried.

Kolejną istotną, liminalną, a zarazem subwersywną postacią wspomnianą w sztuce jest niedoszły zabójca Hitlera, Claus von Stauffenberg, który w związku z nabytą niepełnosprawnością - w walkach wojennych stracił lewe oko, prawą dłoń i dwa palce u lewej dłoni - staje się ważnym bohaterem dla niepełnosprawnych postaci. Sztuka wyraźnie kwestionuje kategorię cielesnej normy i model aryjskiego piękna i sprawności, w który nie wpisują się nawet sami oprawcy. Kluczowy przykład stanowi postać należąca do ścisłego przywództwa Trzeciej Rzeszy - Joseph Goebbels. W dzieciństwie przyszły minister propagandy i oświecenia publicznego Trzeciej Rzeszy najprawdopodobniej przeszedł zapalenie szpiku, które miało znaczący wpływ na kształt i funkcjonalność jego prawej nogi, stając się przyczyną jego ciągłego utykania. Goebbels nie przyznawał się do powodu swojej niepełnosprawności - utrzymywał, że była ona skutkiem ran odniesionych na polu walki.31 W swojej sztuce Shaban wspomina również matkę Goebbelsa, która żyjąc w przeświadczeniu, że choroba syna była boską karą za grzechy, ukrywała przed sąsiadami prawdziwą przyczynę jego niepełnosprawności.

Dramat "Pierwsi w kolejce" wykorzystuje również pozostałe dwie formy ciągłości (ciągłość czasową i geograficzną), dzięki współczesnym ramom nałożonym na główną fabułę sztuki osadzoną w czasach II wojny światowej. Tutaj też dochodzi do wręcz komicznego przekroczenia granicy pomiędzy tzw. sprawnością i niepełnosprawnością, kiedy jeden z bohaterów, poruszający się na wózku George, pod wpływem hipnozy zaczyna wierzyć, że jest Adolfem Hitlerem i wygłasza kwieciste przemowy na temat nazistowskiej eugeniki. Najważniejsze wydaje się jednak to, że owe współczesne ramy fabularne skupiają się na grupie brytyjskich, niepełnosprawnych aktywistów i odnoszą się do wielu współczesnych problemów. Problemy te mogą nasuwać pewne skojarzenia z ideologią i praktykami niemieckich nazistów wobec osób niepełnosprawnych. Są to, na przykład, współczesne debaty dotyczące eutanazji osób określanych jako niepełnosprawne w stopniu ciężkim 32, zagadnienie eliminacji niepełnosprawności i udoskonalanie rasy ludzkiej dzięki inżynierii genetycznej czy też przyjęcie w 1990 roku ustawy o zapłodnieniu i embriologii ("Human Fertilisation and Embryology Act"), która zezwalała na przeprowadzenie aborcji w dowolnym miesiącu ciąży tylko wówczas, gdy płód okaże się niepełnosprawny.

To nakładanie się przeszłości na teraźniejszość bardzo wyraźnie widać w wielu innych tekstach kultury poświęconych eksterminacji pacjentów szpitali psychiatrycznych przez niemieckich nazistów. Warto wspomnieć choćby spektakl pt. "Daj mi powód do życia" (Give Me a Reason to Live, 2015 r.) w wykonaniu tańczącej o kulach Claire Cunningham. Przedstawiona przez szkocką artystkę choreografia była inspirowana apokaliptycznymi obrazami Hieronima Boscha ukazującymi niepełnosprawne postacie w roli biednych żebraków. Badała sposób, w jaki religia chrześcijańska przedstawia ciało jako odzwierciedlenie ludzkiej duszy, czyli to, co jest często określane jako religijny lub symboliczny model niepełnosprawności. Cunningham tłumaczy, że w swoim spektaklu po raz pierwszy pokazała nie tylko to, na co ją stać i co potrafi, ale również to, czego nie jest w stanie zrobić, czyli ograniczenia, jakich doświadcza jako osoba niepełnosprawna . Ta nietypowa forma autoprezentacji jest szczególnie wymowna w kontekście dość niedawnej reformy służby zdrowia w Wielkiej Brytanii. Na skutek wprowadzonych kilka lat temu zmian prawnych, osoby pobierające zasiłek z tytułu niezdolności do pracy zostały objęte dodatkową oceną lekarską (tzw. "Work Capability Assessment"). Wprowadzeniu tej oceny towarzyszyła nagonka medialna na oszustów bezprawnie pobierających ten zasiłek. Z wyników badań przeprowadzonych na Uniwersytecie w Glasgow i dotyczących przedstawień niepełnosprawności w brytyjskich mediach w latach 2004-2005 i 2010-2011 wynika, że jej nowsze przedstawienia miały charakter zdecydowanie bardziej negatywny i że pojawiały się znacznie częściej niż w przeszłości, szczególnie w brytyjskich tabloidach, co miało znaczny wpływ na kształtowanie opinii publicznej w kwestii reformy służby zdrowia . W konsekwencji tych działań wiele osób nie do końca zasadnie zostało zmuszonych do powrotu do pracy. Przeprowadzone niedawno badania pokazały, że przyczyn tego stanu rzeczy można upatrywać w tym, że wiele osób niepełnosprawnych, które przez całe życie musiały dowodzić, że są wartościowymi obywatelami, miało opory przed przedstawieniem swojej niesprawności przed komisją lekarską w wystarczająco przekonujący sposób. Innymi słowy, odmówiło wykonania maskarady niepełnosprawności, której od nich oczekiwano . Owe napięcia pomiędzy tym, co mogę, a czego nie jestem w stanie zrobić, oraz pomiędzy rzeczywistym wymiarem niepełnosprawności a jej fałszywym obrazem, który zazwyczaj tworzą osoby sprawne i który często pojawia się w świecie kultury i polityki, stanowią trzon spektaklu Cunningham, zadedykowanego "ok. 70000. niepełnosprawnych ofiar nazistowskiej Akcji T4" oraz stanowiącego "żywy pomnik poświęcony niepełnosprawnym ofiarom tak zwanej reformy systemu opieki społecznej realizowanej obecnie przez rząd brytyjski" . Z niedawnego raportu Departamentu Pracy i Zabezpieczenia Społecznego wynika bowiem, że w okresie od grudnia 2011 roku do lutego 2014 roku 2380 osób straciło życie na skutek tego, że w nowej ocenie lekarskiej zostali określeni jako zdolni do wykonywania pracy .

Ostatni z przykładowych tekstów kultury, który wskazuje na pewną ciągłość pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, pochodzi z Polski. Jest to akcja performatywna pt. "Tisza be-Aw" Teatru 21 - pierwszego polskiego profesjonalnego teatru osób z niepełnosprawnością intelektualną prowadzonego przez Justynę Sobczyk. Akcję, która silnie nawiązuje do nazistowskiego programu eliminacji "życia niegodnego życia", po raz pierwszy pokazano w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie w 2015 roku z okazji żydowskiego święta żałoby . Rzecz została odegrana w sali G9 - przestrzeni przejściowej znajdującej się w sąsiedztwie schodów i galerii poświęconej Holokaustowi - co podkreśla znaczenie Akcji T4, która jest często określana jako preludium Zagłady.

"Tisza be-Aw" pokazuje wiele aspektów wspomnianej wcześniej ciągłości historycznej. Samo wskazanie powiązań pomiędzy zagładą osób niepełnosprawnych i Holokaustem wydaje się niezwykle ważne, biorąc pod uwagę choćby powojenne rozprawy sądowe, podczas których wiele działań eugenicznych podejmowanych przez Trzecią Rzeszę nie uznano za zbrodnie nazistowskie, a ich ofiary nigdy nie doczekały się odszkodowań.

Akcja performatywna "Tisza be-Aw" odbyła się w dość ascetycznej, wręcz nieco sterylnej przestrzeni przypominającej boisko lub salę gimnastyczną, w której pod czujnym okiem trenerów, ubrani w nieskazitelnie białe stroje aktorzy Teatru 21 wykonują rozgrzewkę, a następnie serię pozornie niewinnych zabaw podwórkowych. Grają w głupiego Jasia, ciuciubabkę, łapki, walkę kogutów, berka, szczura, dupca, szmaciarza i zbijaka. Elementem wspólnym wszystkich przedstawionych gier jest to, że polegają na wskazaniu najsłabszego ogniwa w grupie - osoba, która jest słabsza, ma wolniejszy refleks lub po prostu pecha jest karana, nazywana w obelżywy sposób lub - jak w ostatniej z zabaw - eliminowana z pola gry. Piotr Morawski podsumowuje te strategie w trafny i dosadny sposób: "Kto grał kiedyś w berka, w dupca, ciuciubabkę czy szczura, ten wie, że dziecięce zabawy są szkołą wykluczania. Przegrany będzie śmierdzielem, syfem, dupcem, berkiem czy czym tam jeszcze. Będzie śmierdział zgniłym jajem, czyli będzie budził odrazę i wstręt, a to najbardziej skuteczny sposób stygmatyzowania".39 Co więcej, podczas ostatniej gry w zbijaka uderzeni piłką aktorzy kolejno opuszczają salę, aby już więcej do niej nie wrócić, nawet podczas oklasków. Jak zauważyła Wiktoria Siedlecka-Dorosz, takie rozwiązanie ma silny wymiar symboliczny - początkowa stygmatyzacja zamienia się w eksterminację.40

Akcja performatywna Teatru 21 doskonale ilustruje zatem koncepcję historycznego unheimlich. Punktem wyjścia jest znana i bezpieczna sytuacja (niewinne gry podwórkowe), która następnie zmienia się w sytuację groźną i niebezpieczną. Pokazuje, że "cywilizowany" świat prawa i porządku może bardzo łatwo zmienić się w stan wyjątkowy, w którym nie obowiązują dawne wspólnotowe zasady, jeżeli tylko dopuścimy do głosu tkwiące w społeczeństwie uprzedzenia i tendencje do stygmatyzacji Innego.

Podczas podszytych silnym współzawodnictwem gier po raz kolejny wyraźnie zaznaczone zostaje podobieństwo pomiędzy ofiarami Holokaustu oraz Akcji T4. Nazwanie mniej zwinnego gracza "szczurem" sugeruje proces redukowania jednostki do tego, co Giorgio Agamben nazywa "nagim życiem" - życiem biologicznym, nieróżniącym się jakościowo od życia zwierząt, które jest pozbawione wszelkich praw społecznych i politycznych.41 Słowo "szczur" przywodzi dodatkowo na myśl skojarzenia z obelgami, jakie Niemcy stosowali w stosunku do Żydów. Podobnie szmaciarz z kolejnej gry to wszak zawód, który często był praktykowany przez biednych Żydów w przedwojennej Polsce.

Omawiana akcja performatywna Teatru 21 analizuje mechanizmy symbolicznej przemocy w stosunku do Innego. Jednocześnie pokazuje, że aby zostać naznaczonym piętnem społecznym, nie trzeba koniecznie być tym Innym, wystarczy się z Innym zadawać. Akcję performatywną "Tisza be-Aw" widzowie oglądają bowiem w słuchawkach, przez które przysłuchują się nagranym wspomnieniom matek aktorów. Dowiadują się o pierwszych momentach, gdy matki dowiedziały się, że ich nowonarodzone dziecko ma zespół Downa, oraz o społecznym wykluczeniu i odrzuceniu, którego doświadczyły ze strony znajomych, rodziny, pielęgniarek i lekarzy. Jednocześnie są to historie o walce, miłości i akceptacji, które podważają koncepcję normalności jako sztucznego, wykluczającego konstruktu społecznego. Jak podaje jedna z matek, jej relacje rodzinne doskonale wpisywały się w pewien utarty schemat normalności. Jej dziecko i rodzina stawały się "nienormalne" dopiero za progiem domu. Problem stanowiło zatem nie tyle dziecko, ile społeczeństwo oraz interakcje pomiędzy nim a jednostką. Doświadczając piętna społecznego, matki wpisują się zatem we wspomniany wcześniej model subwersywnych postaci liminalnych, które znajdują się na styku kategorii sprawności i niepełnosprawności, dzięki czemu mogą z dystansu, który owa pozycja zapewnia, dokonać krytycznej oceny tych kategorii.

Podsumowując, pozwolę sobie przytoczyć słowa jednej z bohaterek dramatu Shabana: "Mamy pewien przesąd, mówiący, że być może jeżeli opowiemy daną historię w odpowiedni sposób i damy jej odpowiednią moc, wpłyniemy w ten sposób na nasz własny los. Będziemy mogli zmienić przyszłość"42. Omówione w tekście, najbardziej reprezentatywne strategie kulturowych nawiązań do eksterminacji pacjentów szpitali psychiatrycznych przez niemieckich nazistów służą nie tylko oddaniu symbolicznej sprawiedliwości ofiarom tego ludobójstwa, ale również, o ile nie przede wszystkim, kształtują naszą przyszłość. Przykłady tekstów kultury, które przedstawiłam, osiągają ten cel, zmuszając odbiorcę do refleksji, często dzięki zastosowaniu Freudowskiego efektu unheimlich, oraz podważając zasadność jednych z najbardziej podstawowych kategorii binarnych, którą jakże często stosujemy do oceny wartości danego człowieka. Jak sugeruje sam tytuł wspomnianego wcześniej przedstawienia Marthalera, eksploracja dawno zapomnianej lub wypartej przeszłości służy jako ostrzeżenie przed przyszłością. Pozwolę sobie zatem zakończyć sentencją, którą umieszczono w obozie koncentracyjnym Mauthausen na pomniku wzniesionym ku pamięci zamordowanych tam Greków: Nie zapominajcie o nas, którzy tu zginęli, ponieważ zapomnienie zła to przyzwolenie, by ono się powtórzyło (Vergiss uns nicht, die wir hier getötet wurden, denn das Vergessen des Bösen, ist Erlaubnis zu seiner Wiederholung).

***

1. S. Freud, Niesamowite, w: idem, Pisma psychologiczne, przeł. R. Reszke, Wydawnictwo KR, Warszawa 1997, s. 235-262.

2. Ibidem, s. 253.

3.Ibidem, s. 240.

4. S.C. Knittel, The Historical Uncanny: Disability, Ethnicity, and the Politics of Holocaust Memory, Fordham University Press, New York 2015, s. 9.

5. Zob. H. Friedlander, The Origins of Nazi Genocide: From Euthanasia to the Final Solution, University of North Carolina Press, Chapel Hill i London 1995, s. 129; F.P. Thomas, A. Beres, M.I. Shevell, "A cold wind coming": Heinrich Gross and Child Euthanasia in Vienna, "Journal of Child Neurology" 2006, nr 21 (4), s. 342-348; B.T. Wieliński, Mózgi w niemieckich szafach - niewygodny spadek po czasach Hitlera, "Gazeta Wyborcza" 7 kwietnia 2017 r., dostęp: 11 sierpnia 2017 roku.

6. R. Jacoby, Social Amnesia: A Critique of Contemporary Psychology, Beacon Press, Boston 1997, s. 4.

7. Ibidem, s. 5.

8. C. Phipps, Satoshi Uematsu named as suspect in Japan care home stabbing that killed 19 - as it happened, "The Guardian" 26 lipca 2016 roku, dostęp: 11 sierpnia 2017 roku.

9. Zob. https://jochenmeyder.wordpress.com/; J.-S. Geiger, "Grafeneck 10654" - Jede Figur ein Mensch, "Reutlinger General Anzeiger" 2 grudnia 2015 r., dostęp: 11 sierpnia 2017 roku.

10. M. Muskała, Między Placem Bohaterów a Rechnitz: Austriackie rozliczenia, Ha!Art, Kraków 2016

11. Friedricha Zawrela opowiadającego o swoim życiu można obejrzeć na: http://gedenkstaettesteinhof.at/en/interview/friedrich-zawrel. Na podanej stronie jest również dostępna transkrypcja w języku angielskim.

12. Zob. http://lubszpital.pl/historia.html.

13. Formalnie rzecz biorąc, Akcja T4 miała miejsce na terenie Trzeciej Rzeszy. W odróżnieniu od sytuacji w Niemczech, nazistowskie zbrodnie na pacjentach polskich szpitali psychiatrycznych nie były w szczególny sposób ukrywane. Tym, co niezaprzeczalnie łączyło je z Akcją T4, była podbudowa ideologiczna i sposoby masowej eksterminacji, takie jak użycie komór gazowych.

14. S. Lem, Zagłada i jej uwertura, w: idem Lube czasy, Znak, Kraków 1995, s. 13.

15. K. Loska, Lem on Film, w: The Art and Science of Stanislaw Lem, red. P. Swirski, McGill-Queen's University Press, Montreal, Kingston, London i Ithaca 2006, s. 166.

16. K. Bałżewska, Czarny wariant "Bildung": o relacjach między "Czarodziejską górą" Thomasa Manna a "Szpitalem Przemienienia" Stanisława Lema, "Pamiętnik Literacki" 2012, nr 103 (1), s. 115.

17. S. Lem, Szpital Przemienienia, Cyfrant, Kraków 2012, e-book.

18. Ibidem.

19. Ibidem.

20. O odczłowieczającym spojrzeniu medycznym (klinicznym) ukierunkowanym wyłącznie na ciało pacjenta, a dokładnie na chorą lub niesprawną jego część, Michel Foucault pisze w: Narodziny kliniki, przeł. P. Pieniążek, Wydawnictwo KR, Warszawa 1999.

21. A. Dziewit-Meller, Góra Tajget, Wielka Litera, Warszawa 2016, e-book.

22. Ibidem.

23. Z Bauman, Nowoczesność i Zagłada, przeł. T. Kunz, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009.

24. M. Turda, Nowoczesność i eugeniczne projekty udoskonalenia człowieka, w: A. Rottenberg, Postęp i higiena/Progress and Hygiene, Zachęta - Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa 2014, s. 66.

25. Mapa analityczna Warszawy, w: op. cit., s. 136.

26. K.Ch. Mayne, Perfumy, w: op. cit., s. 218.

27. Zob. K. Kościuczuk, Mózg Józefa Piłsudskiego, w: op. cit., s. 170.

28. K. Sienkiewicz, Pozwólcie mi spać bez mycia się, "Dwutygodnik", nr 150, styczeń 2014 roku, dostęp: 11 sierpnia 2017 roku.

29. Plutarch, Likurg, w: idem Żywoty równoległe, t. 1, przeł. K. Korus, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, s. 227-228 (16.1-16.2).

30. N. Shaban, The First to Go, Sirius Book Works, Peniciuk 2007, e-book.

31. Ze źródeł historycznych wiemy, że Goebbelsa nie przyjęto do służby wojskowej podczas I wojny światowej.

32. Warto zwrócić uwagę na kontrowersyjną debatę pomiędzy utylitarystą Peterem Singerem a niepełnosprawną aktywistką Harriet McBryde Johnson: H. McBryde Johnson, Unspeakable Conversations, "The New York Times Magazine" 16 lutego 2003 roku, dostęp: 12 sierpnia 2017 roku.

33. C. Cunningham, Give Me A Reason To Live: Claire Cunningham (2016 Perth International Arts Festival), Youtube 15 grudnia 2015 r., dostęp: 12 sierpnia 2017 roku.

34. E. Briant, N. Watson, G. Philo, Bad News for Disabled People: How the Newspapers are Reporting Disability, Strathclyde Centre for Disability Research and Glasgow Media Unit, University of Glasgow 2011, dostęp: 12 sierpnia 2017 roku.

35. O maskaradzie niepełnosprawności w ciekawy sposób pisze Tobin Siebers w artykule, którego tłumaczenie można znaleźć w niniejszym tomie.

36. Taki opis spektaklu można znaleźć między innymi na stronie 19. Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca w Lublinie, w ramach których w 2015 roku wystąpiła między innymi Claire Cunningham, http://dancefestival.lublin.pl/index.php?page=Claire-Cunningham_en.

37. Department for Work and Pensions, Mortality Statistics: Employment and Support Allowance, Incapacity Benefit or Severe Disablement Allowance, Statistical Services Data and Analytics, Department for Work and Pensions, Sheffield sierpień 2015 r., dostęp: 12 sierpnia 2017 roku.

Komentarz gazety "The Guardian" na temat raportu: P. Butler, Thousands have died after being found fit for work, DWP figures show, "The Guardian" 27 sierpnia 2015 roku, dostęp: 12 sierpnia 2017 roku.

38. Akcja performatywna T21 została przeprowadzona ponownie w lipcu 2017 roku.

39. P. Morawski, Będzie śmierdział zgniłym jajem, "Dwutygodnik", nr 164, lipiec 2015 roku, dostęp: 12 sierpnia 2017 roku.

40. W. Siedlecka-Dorosz, " . . . and we all" The Phenomenon of Theatre 21: An Attempt to Recapitulate Its Ten-Year History", wykład wygłoszony 25 września 2015 roku na konferencji "Negotiating Space for (Dis)Ability in Drama, Theatre, Film, and Media" (Uniwersytet Łódzki).

41. O koncepcji "nagiego życia" Giorgio Agamben pisze w: Homo sacer: Suwerenna władza i nagie życie, przeł. M. Salwa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.

42. N. Shaban, op. cit.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji