Artykuły

Pod znakiem Chopina

Przez 3 tygodnie trwania wielkiego konkursu chopinowskiego nasza telewizja I miała okazję uczynić więcej dla popularyzacji muzyki Chopina W Polsce, niż wszystkie nasze placówki muzyczne razem wzięte w ciągu roku. Sprawozdania telewizyjne stały na doskonałym poziomie (brawo kamerzyści za świetny oraz, a inżynierowie wozów transmisyjnych - za doskonały dźwięk!), pozwoliły wszystkim miłośnikom muzyki na zapoznanie się z plejada doskonałych artystów. Nasza największa, o zasięgu światowym, impreza muzyczna zajęła nieomal tyle samo miejsca w programie telewizyjnym, co sprawozdania z olimpiady w Tokio.

Oprócz "porcji" znakomitej muzyki - miniony tydzień przyniósł kilka interesujących programów z innych dziedzin.

Rzetelne uznanie budzi we mnie cykl "Spotkanie z poetą".

Przybliża on w sposób sugestywny sylwetki najwybitniejszych naszych twórców. Ostatni program z tego cyklu zaprezentował Mieczysława Jastruna, którego wiersze znakomicie recytowali Zofia Mrozowska i Stanisław Niwiński. Program, chociaż krótki, na pewno pozwolił na zapoznanie się lub pogłębienie swej wiedzy o jednym z najciekawszych naszych poetów.

Wśród teatraliów najświetniejszą premierą wydał mi się "Mąż idealny" Oskara Wildera, popis znakomitej gry aktorskiej. Błyskotliwa, pełna słynnych paradoksów satyra na wytworne towarzystwo londyńskie, satyra w wielu aspektach aktualna na pewno do dziś, nadaje się znakomicie dla potrzeb teatru TV. Jednym z największych atutów sztuki jest bowiem dialog, którego niuanse znakomicie przekazała inscenizacja telewizyjna w reżyserii Maryny Broniewskiej oraz scenografii Andrzeja Sadowskiego. Rzadko spotykaną elegancję w podawaniu wszelkich błyskotliwości tekstu zaprezentowali wszyscy wykonawcy, eh znaleźli się tacy mistrzowie jak Zofia Małynicz, Zdzisław Mrożewski, Zofia Mrozowska, Barbara Horowianka, Ignacy Gogolewski i Mieczysław Voit.

Miłośnicy "Kobry" spotykają się z nią ostatnio rzadziej, ale za to trafiają na spektakle staranniej przygotowane. Ostatnia premiera "Kobry" pt. "Siódmy sygnał" oparta została na książce klasyka literatury kryminalnej Simenona. Mimo jednak starannej obsady spektaklu, sprawnej reżyserii oraz trafnie wmontowanych w całość wstawek filmowych - przedstawienie nie przyniosło prawdziwego "dreszczyka". Wynikło to chyba z faktu, iż ta akurat książka Simenona nie najlepiej dała się przerobić na widowisko telewizyjne. Za mało było w spektaklu akcji, działania. Przy lekturze, gdy czytelnik może wrócić parę stron wstecz i przypomnieć sobie, co mówiły poszczególne osoby - napięcie daje się utrzymać. W wypadku jednak TV - nadmiar opowieści, zawartych w nich faktów oraz osób - tworzył pewien chaos. Tym niemniej przy bardzo uważnym śledzeniu spektaklu - entuzjaści "kryminałów" swą porcję emocji otrzymali.

Próbą nie olśniewającą, lecz jednak udana, nieco odmiennego od "składanki" programu rozrywkowego był mały musical Marka Sarta wg libretta Wojciecha Młynarskiego "Butterfly - cha cha". Jego twórcy zaproponowali nam muzyczną wyprawę do Japonii, uwspółcześniając i trawestując libretto opery "Madame Butterfly". Kilka przyjemnych piosenek, kilka dowcipów o sportowcach przekazali z wdziękiem znani aktorzy, wśród nich świetne Barbara Rylska, Irena Kwiatkowska, doskonały Wiesław Michnikowski. Szampańskie to nie było, ale dało się oglądać, stanowiąc niewątpliwie urozmaicenie rozrywkowego "menu" telewizyjnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji