Artykuły

Olsztyn. Łagodna twarz PiS? Działacz PIS chce pieniędzy dla kultury

Dopiero co Dariusz Rudnik, radny miasta z Prawa i Sprawiedliwości, proponował uszczuplenie budżetu Miejskiego Ośrodka Kultury na rzecz kultury fizycznej, a teraz jego kolega z partii Maciej Tobiszewski ma zupełnie inny pomysł. I wraz z olsztyńskimi artystami zastanawia się nad kondycją olsztyńskiej kultury i chce ją dofinansować.

Radny przypomniał, jak finansowana jest olsztyńska kultura. - W ciągu kilku lat wydatki wzrosły jedynie o 700 tys. zł - mówił, nie ukrywając żalu. Wyliczył, że kiedy przeliczymy kulturalny budżet miasta na każdego mieszkańca Olsztyna, to wynosi on niecałe 90 zł.

Kulturalna ruina

Na konferencję prasową zorganizowaną na schodach od dawna zamkniętego klubu Come In, Maciej Tobiszewski zaprosił osoby tworzące kulturę - Giovanniego Castellanosa, reżysera z olsztyńskiego Jaracza, oraz Damiana Jóźwiaka z Olsztyńskiego Stowarzyszenia Warmia Underground.

Miejsce okazało się być znaczące i to nie tylko dlatego, że radny od dawna mówi o tym, by je zagospodarować właśnie na cele kulturalne. Tobiszewski przypominał, że przed laty Come In tętnił życiem. I wyliczał: - Odbywały się w nim koncerty, przedstawienia teatralne, konkursy, a nawet wybory Miss Polonia...

Teraz budynek został pozostawiony sam sobie. Jak mówił radny, miejsce po klubie jest także symbolem olsztyńskiej kultury - niby jest, ale jak się jej przyjrzeć, to wewnątrz są tylko gruzy. Dostało się prezydentowi miasta, który, zdaniem występujących, nie dba o rozwój olsztyńskiej kultury oraz o instytucje kultury.

Wstyd przed innymi miastami

Giovanni Castellanos, który od pięciu lat jest dyrektorem generalnym niedawno zakończonych Olsztyńskich Spotkań Teatralnych, mówił o wstydzie, który czuje, gdy rozmawia z innymi dyrektorami festiwali teatralnych i słyszy, jakie oni wsparcie otrzymują od swoich miast. - Ta skala jest nieporównywalna - mówił artysta.

"Jaracz" na organizację 26. OSP otrzymał jedynie 20 tys. zł. A i tak przy przyznaniu tej kwoty nie zabrakło głosów krytyki. Dwóch radnych z PiS-u, Jarosław Babalski oraz Dariusz Rudnik, byli przeciwko przyznaniu dotacji, bo nie podoba im się linia programowa obrana przez dyrektora teatru. Mówili o "lewackim" repertuarze teatru.

Dostało się także letniemu festiwalowi muzycznemu nad jeziorem Ukiel. - Olsztyn Green Festival nie jest dużym festiwalem, nie ściąga do miasta turystów - mówił na konferencji Sławomir Jóźwiak i dodał, że pieniądze wydane na kulturę to także środki przeznaczone na promocję miasta.

W rzeczywistości festiwal odniósł frekwencyjny sukces, a jego ostatnia edycja przyciągnęła niemal 30 tys. ludzi. To już nie jest impreza dla samych olsztynian. Organizatorzy wiedzą dokładnie, gdzie i w jakich miastach w Polsce sprzedawane były bilety na OGF. Łatwo wyciągnąć więc wnioski, kto i z jakich regionów na Olsztyn Green Festival przyjechał. Najwięcej gości było z Warszawy i okolic, ale także z Torunia, Gdańska, Bydgoszczy, Białegostoku, a także Łodzi.

Gdy Jóźwiaka zapytaliśmy - jak myśli - ilu w gronie uczestników festiwalu było turystów z samej tylko Warszawy i okolic, strzelił, że połowa. Niewiele się pomylił. I zaraz dodał, że być może nie był zbyt precyzyjny w tym, co mówił o przyjeżdżających na OGF.

Winni zgonu kultury

Maciej Tobiszewski zażartował, że wraz z Castellanosem oraz Jóźwiakiem zastanawiają się nad powołaniem kapituły do wymyślonego przez nich konkursu - Olsztyński Grabarz Kultury. Taki tytuł miałaby otrzymać osoba, która negatywnie wpłynęła na rozwój kultury w mieście.

- Miasto bez kultury to miasto duchów - przekonywał Castellanos.

Pojawił się także temat przyszłości koszarów dragonów. - Są w mieście osoby, które mają pomysł na ich wykorzystanie, ale nikt ich nie słucha - mówił rozgoryczony Jóźwiak.

Co zrobić?

Konkretnych rozwiązań uczestnicy spotkania nie przedstawili. Przekonywali, że w sprawach dotyczących kultury decydenci powinni wysłuchać osób zajmujących się kulturą - żyjących nie tylko z niej, ale właśnie nią, bo takie osoby mają nie tylko pomysły, ale znają także problemy, z jakimi boryka się olsztyńskie środowisko tworzące kulturę.

Co ciekawe, pojawił się pomysł zwiększenia finansowania z budżetu miasta instytucji kultury. Maciej Tobiszewski nie zgadza się ze swoim partyjnym kolegą, Dariuszem Rudnikiem, który najchętniej zabrałby część pieniędzy Miejskiemu Ośrodkowi Kultury i przeznaczył na sport. - Ani złotówki nie zabrałbym z kultury, nawet Miejskiemu Ośrodkowi Kultury, mimo tego, że mogę mieć pewne zastrzeżenia do jego działalności. - przekonywał. - Kulturze nie ma czego zabierać, trzeba tych pieniędzy dodawać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji