Artykuły

Sceniczne życie Lejzorka Rojtszwańca

ZACZNIJMY ab ovo: "Można by rzec, że całe burzliwe życie Lejzorka rozpoczęło się od nieopatrznego westchnienia. Lepiej by uczynił, gdyby nie westchnął!..." Tak zaczyna się "Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca" Ilii Erenburga. Sceniczne życie głośnego bohatera tej wczesnej powieści autora "Odwilży", w prapremierowym przedstawieniu na scenie nowohuckiej, zaczęło się od motywu sławnej kiedyś "Titiny", poddającego przedstawieniu rytm szybki i tonację buffo. Po podniesieniu kurtyny zobaczyliśmy Lejzorka na uboczu, "na stronie", jak pisali autorzy dawnych komedii, opartego o lewą kulisę i bębniącego palcami w takt rozbrzmiewającej jeszcze "Titiny". Zanim zaczął mówić zdawał się podobny do bohaterów Chaplina.

Kiedy melodia milknie, Edward Rączkowski wychodzi na środek sceny i zbliża się do widowni: "Można by rzec, że całe moje burzliwe życie rozpoczęło się od nieopatrznego westchnienia. Lepiej bym uczynił, gdybym nie westchnął..."

Przód sceny wydzielony jest wewnętrzną kurtynką. Jest to miejsce, z którego Lejzorek będzie mówił wprost do nas, skąd będzie opowiadał o swoim życiu łub wypowiadał ostateczne refleksje o wielkiej sprawiedliwości, której nie ma, o szczęściu, którego nie ma, o miłości, której nie ma i o małym plasterku kiełbasy, którego także ciągle mu brakuje. Za kurtynką jest jego rodzinny Homel, potem Tuła i. Moskwa, a jeszcze potem etapy tułaczki: Polska, Niemcy, Wielka Brytania, Palestyna. Bohater będzie co chwila zmieniał plany sceniczne, stając się przedmiotem akcji lub wracając do roli podmiotu własnego opowiadania.

Oto macie technikę przedstawienia. Zasada epicka, stosowana od początku zresztą bez pedanterii i namaszczenia, raczej tylko zaznaczona, gdzieś w drugiej części widowiska zaczyna się zamazywać i zacierać, ustępując miejsca relacji czysto dramatycznej. Niektórzy widzą w tym techniczną niekonsekwencję autora przedstawienia w dziedzinie montażu i wykroczenie przeciwko harmonii formalnej całości. Jeśli jest w tym zarzucie coś słusznego, to równie prawdziwe jest spostrzeżenie, że Krasowski w kształtowaniu spektaklu wychodzi przede wszystkim od treści swojego scenariusza sporządzonego na podstawie Erenburgowej powieści, że treści te frapują go najbardziej, uzyskują zdecydowany prymat, i że one właśnie w sposób niemal żywiołowy narzuciły mu konstrukcję teatralną.

Moment niespodzianki jest zawsze jedną z pobudzających atrakcji teatru. "Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca", na które scena Teatru Ludowego w Nowej Hucie czekała trzy lata (tyle czasu czekał na realizację wypieszczony przez Jerzego Krasowskiego scenariusz), było najpierw niewiadomą, a potem, po premierze, stało się zaskoczeniem i niespodzianką nawet dla znających dzieło Erenburga, a także dla znających praktykę nowohuckiego teatru i pracę samego Krasowskiego. Może dla tych, "co wiedzieli i znali" premiera była niespodzianką największą.

"Lejzorek" jest już trzecim przedstawieniem Krasowskiego zrobionym "z powieści". Każde z nich wzbogacało repertuar tego teatru oraz w ogóle nasze życie teatralne o pozycję oryginalną i bardzo własną, jeśli idzie o kierunek ideowy. Żadne z nich nie miało na celu jedynie prezentowania, popularyzacji danych pozycji prozatorskich, bez zamierzeń głębszych, dalej idących, bez szukania w nich treści wyraźnie określonych i wyraźnie, samodzielnie interpretowanych. Tych treści, które teatr akurat interesują i którymi pragnie podzielić się z publicznością. Każdy z utworów otrzymywał w ujęciu Krasowskiego znaczną autonomię, zaczynał żyć własnym życiem scenicznym, stając się autentyczną zdobyczą teatru. Przypomnijmy "Myszy i ludzi" i przypomnijmy "Radość z odzyskanego śmietnika wg Generała Barcza". Gdyby chcieć dziś z okazji wystawienia "Lejzorka" uszeregować te trzy pozycje według zakresu humanistycznej problematyki, linia musiałaby prowadzić od "Barcza", poprzez "Myszy", do "Rojtszwańca". Od wielkiej satyry politycznej, poprzez dramat zwyczajnych stosunków między ludźmi, do przypowieści o losie bardzo zwykłego człowieka, któremu świat innych ludzi niepostrzeżenie Jęcz bezwzględnie odmawia prawa do życia. Jest to zatem kolejne poszerzanie i pogłębianie perspektywy ludzkiego dramatu we współczesnym świecie, od ujęć ostrych lecz wycinkowych, do panoramy bardzo już, wbrew pozorom, uogólnionej, z jaką mamy do czynienia w scenicznym życiu Erenburgowskiego Lejzorka Rojtszwańca.

"Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca" nie jest bowiem w gruncie rzeczy ani widowiskiem rozrywkowym, ani satyrycznym, ani nawet nie jest już tragikomedią, chociaż elementy każdego z tych rodzajów można by w przedstawieniu odnaleźć. Nie jest też w żadnym razie opowieścią li tylko rodzajową, wysnutą z żydowskich charakterystyczności, żydowskiego folkloru i opartą na żydowskim dowcipie. Z "Burzliwego życia Lejzorka Rojtszwańca" powstał dramat bardzo wierny książce Erenburga, ale wierny jej warstwie najgłębszej, transponujący na scenę to, co przetransponować najtrudniej, to, co jest zwykle w prozie najbardziej ukryte - liryczne "ja" autora, jego najintymniejszy stosunek do bohatera i wypadków, perspektywę współczucia i perspektywę protestu. Autor przedstawienia potrafił motywy te precyzyjnie i dramatycznie zobiektywizować i na tym polega niespodzianka adaptacji w stosunku do znanej i czytywanej raczej dla innych przyczyn książki Erenburga.

Dzięki tym cechom i wartościom przedstawienia, w momencie premiery prysnęły wszystkie obawy polityczne o sceniczne brzmienie Lejzorka, a zwłaszcza jego partii radzieckich. Część radziecka, która wypełniła połowę przedstawienia, jest pogodną komedią w porównaniu do dalszych losów bohatera, do jego przygód w kapitalistycznej Europie i żałosnego końca w Palestynie, gdzie zyskał już niezłomne przekonanie, że należy wrócić do kraju, który całkiem zresztą mimo woli opuścił. W tym kraju miał po prostu pecha i prześladowały go drobne nonsensy, małe absurdy i nie takie wielkie zło. Za granicą to już nie był pech, lecz wielki absurd i wielki nonsens stosunków międzyludzkich, które zniszczyły już sprytniejszych i bardziej "przystosowalnych" od niego. "Zgoda - powie Lejzorek w Palestynie. - Tam jest piekło, a tu raj. Wprawdzie nie zauważyłem, żeby tu był taki wybitny raj. (...) Rzecz prosta, że tam jest źle i ciężko. Tam nie ma żadnej równej temperatury, tylko śmiercionośne przeciągi. Ale tam ludzie szukają czegoś. Możliwe, że oni się mylą. Możliwe, że lecą wcale nie do góry, tylko w dół, ale jednak gdzieś tam lecą, a nie tylko ziewają na i przygotowanych poduszkach." Taka jest ideowa i polityczna pointa scenicznego Lejzorka, wyważonego i wyinterpretowanego pod tym względem w sposób bezbłędny. Jest bowiem także w tym przedstawieniu i ta sprawa, jest wyraźne, ale wcale nie czarnobiałe przeciwstawienie dwóch światów.

Niespodzianka "Lejzorka" sięga dalej i dotyczy także artystycznego kształtu przedstawienia, Krasowski jako reżyser stworzył spektakl bardzo oszczędny, jak na teatr nowohucki niemal ascetyczny w środkach teatralnych, ogromnie skupiony na treściach. Osiągnął wyjątkową prostotę, klarowność i czystość. Widowisko ma tę łatwość odbioru, lekkość i nośność, którą osiąga się tylko przez wielką pracę reżysera z zespołem duże już doświadczenie. Ma też tę rangę artystyczną, przy której nie dostrzega się już włożonego wysiłku i trudu, a rezultat wydaje się uzyskany przy pomocy lekkich, delikatnych dotknięć. Taka jest przede wszystkim cała pierwsza część scenicznego "Lejzorka", taki jest króciutki obraz polski i takie są finałowe w Palestynie. Wydaje mi się, że tej czystości i jednolitości stylistycznej nie zdołał Krasowski wytrzymać w obrazie niemieckim i angielskim. Środki tu zastosowane wyłamują się i odstają od bardzo równo prowadzonej reszty, stają się zbyt ostre, zbyt natarczywe, zbyt jawnie teatralizowane w stosunku do nader dyskretnej i powściągliwej teatralizacji całości, w której tak walnie pomógł reżyserii talent i wysiłek scenografa - Krystyny Zachwatowicz.

Trzygodzinne przedstawienie oparte jest głównie na jednej roli i na jednym aktorze (przy szeregu doskonale nieraz zagranych epizodów). Rolą jest oczywiście Lejzorek, aktorem Edmund Raczkowski. Nie ulega wątpliwości, że artysta ten3 znany ze sceny Teatru Ludowego w Nowej Hucie z wielu osiągnięć bardzo interesujących, stworzył tym razem rolę niezaprzeczenie wybitną. Wszystkie poprzednie postacie wydają się przy Lejzorku jedynie próbkami jego oryginalnego talentu. Tę rolę znamionuje pełnia/ która mieści bogactwo i różnorodność. Jest to rola olbrzymia już choćby jako samo zadanie techniczne. Wymaga szybkich przeskoków techniki aktorskiej, dokonywanych na oczach widowni, i całej gamy tonów od niepospolitego poczucia humoru do liryzmu i refleksji, wreszcie przejmującej siły wzruszenia. Rączkowski, który nieraz przejawiał skłonności do tzw. szarży, tym razem potrafił niemal idealnie utrzymać proporcje pomiędzy tyloma różnymi zadaniami, jakie postawił przed nim Rojtszwaniec Erenburga i Krasowskiego. Potrafił być narratorem swego życia i jego komentatorem, potrafił być znakomicie dowcipny i ukazywać jednocześnie drugie dno swych dowcipów, potrafił być ciepły i śmieszny, a zarazem przejmujący i tragiczny. Jego Lejzorek niezmordowanie walczył z prześladującym go światem przy pomocy wyostrzonego zdrowego rozsądku, naiwnego racjonalizmu dziecka, i do końca nie dawał za wygraną. Nie mógł i nie chciał pogodzić się z tym, że świat przepełniony jest nierozsądkiem i irracjonalizmem. Tą niezrozumiałą pogodą ducha najbardziej nas ujmował. Umarł na grobie Racheli. pełen najbardziej gorzkich doświadczeń, ponieważ życie nie poskąpiło mu niczego ze swego zła, ale odszedł ufny w wartości szczerego, dziecięcego serca.

Rola Rączkowskiego potrafiła głęboko wzruszyć, mimo że została zbudowana w sposób "epicki", z zachowaniem należnego temu rodzajowi dystansu opowiadania i funkcji przypowieści. Lejzorka żegna urwany motyw "Titiny", której rytm, coraz bardziej żałosny, towarzyszył całemu jego scenicznemu życiu, rozpoczętemu w tonacji buffo, a zakończonemu akcentem przejmującego wzruszenia nad losem szarego, współczesnego Arlekina, który był przypadkiem, żydowskim krawcem mężczyźnianym z Homla.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji