Artykuły

Janosh w lalkach

"Idziemy po skarb" w reż. Ireneusza Maciejewskiego w Teatrze im. Andersena. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lubliin.

Bajka Janoscha przypomina prawdę najprostszą i jakby nieaktualną: że przyjaciel jest ważniejszy od forsy.

Biografia autora "Idziemy po skarb" sama warta jest nie byle jakiej książki. Janosch to pseudonim zamieszkałego w San Miguel na Teneryfie Niemca - Ślązaka Horsta Eckerta. 11 maja skończył 75 lat. Urodził się w Zabrzu, w 1945 r. został z rodzicami wysiedlony do Niemiec, wcześnie musiał pracować fizycznie, by utrzymać siebie i pomóc rodzinie. Janosch napisał ok. 150 książek dla dzieci, których bohaterami są Miś i Tygrysek. I sam je ilustruje. Przetłumaczono je na ponad 30 języków, znane są również w Polsce. Cykl z Misiem i Tygryskiem zapoczątkowała "Ach, jak cudowna jest Panama", książka przeniesiona w Polsce na sceny Teatru Powszechnego w Warszawie i Teatru Lalek Banialuka. Janosch znany jest u nas też z powieści dla dorosłych o Ślązakach - "Cholonek, czyli Pan Bóg z gliny".

Nasz Teatr im. Hansa Christiana Andersena zaadaptował na scenę książeczkę "Idziemy po skarb" (wykorzystano też wątki z "Ach, jak cudowna jest Panama"). Spektakl jest dyplomem kończącego warszawską Akademię Teatralną reżysera Ireneusza Maciejewskiego. Sięgnął on po najprostsze środki wyrazu jakby w przekonaniu, że przesłanie opowiadania jest samo w sobie tak wyraziste, iż nie powinno się zaburzać jego intuicyjnej percepcji. To również zachęta dla dziecięcych widzów, aby bawić się w teatr.

Miś i Tygrysek, postacie prostolinijne, szczere i radośnie nastawione do życia, szukają skarbu w przekonaniu, że pieniądze dadzą im szczęście, lecz okazuje się, że to nieprawda. Narażają się tylko na kłopoty, by w końcu zrozumieć, że skarbem jest ich przyjaźń. Maciejewski postawił na aktorów grających żywym planem, bez masek, na siłę przekonywania ich gestów i pantomimę. Scenografia Dariusza Panasa jest tylko ilustracyjnym dodatkiem, podobnie jak radosna "muzyka drogi" Wojciecha Waglewskiego. Powstał spektakl bardzo poprawny, niektóre sceny zasługują na dodatkowy aplauz, bo są piękne i prawdziwie teatralne. Kapitalna jest np. mroczna scena kopania tunelu w głąb ziemi, gdzie reflektor ledwo wyłuskuje postać z gęstego mroku, przykuwa uwagę moment łowienia ryb i pływania w morzu, świetnie zilustrowany ruchem aktorów.

To ciepła bajeczka, miło popatrzeć na świat, gdzie przyjaciel jest ważniejszy od forsy. Odrębną sprawą jest, czy spektakl ma taką siłę sprawczą, że mali widzowie tupną nogą potem w domu, kiedy rodzice rozmawiać będą o nowym samochodzie sąsiada Kowalskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji