Artykuły

Patrycja Zywert-Szypka: "Z kim tak ci będzie źle, jak ze mną...?"

Z Patrycją Zywert-Szypką, wokalistką, która wystąpił w Olsztynie z recitalem piosenek Kaliny Jędrusik "Patrzę na ciebie", rozmawia Beata Brokowska.

Patrycja Zywert-Szypka jako Kalina Jędrusik: Zachwyciłam się aktorką, gdy zobaczyłam ją w Kabarecie Starszych Panów

- Podobno Stanisław Dygat, mąż Kaliny Jędrusik, pytał ją "Śpisz dziś ze mną, czy z kolegą?".

- W jej życiu układało się bardzo różnie. To była delikatna i krucha osoba, która dała się wcisnąć w jakieś ramy. Cechowała ją niebywała wrażliwość. Momentami była dla otoczenia szokująca. Wczasach PRL-u, gdy stawała się gwiazdą, miała mocno pod górę. Była tak daleko od siermiężnej rzeczywistości, że ludzie postrzegali ją jako uwodzicielkę i seksbombę, bo zupełnie nie pasowała do tamtych realiów. Mnie zachwyciła jej wielobarwność. Roztrzepotany koliber, niejednoznaczna osobowość, jest dla mnie niewyczerpanym źródłem inspiracji.

Kalina to rocznik 1930. Pewnie mogłaby być pani babcią. Kiedy wpadła pani w ucho?

- Miłość do niej czułam od zawsze, czyli od momentu, kiedy zobaczyłam ją w Kabarecie Starszych Panów. Wychowałam się na tym ich bajkowym świecie, na literackiej piosence z górnej półki. W pewnym momencie postanowiłam zaśpiewać utwory z jej repertuaru na swoim recitalu. Tam trochę odsłaniam Kalinę. Zdejmuję z niej maskę wiecznej seksbomby.

Ukazuje się kobieta nieszczęśliwa, niespełniona?

- Nie zdradzę. Nie odwzorowuję jej, ale staram się do- sięgnąć jej historii, chcę dojść - w jakimś procencie - do prawdy o niej.

Gomułka podobno rzucał kapciem w telewizor, gdy widział Kalinę Jędrusik w sukni z dużym dekoltem.

- Kapciem? Może popielniczką? Są różne wersje. Dość dużo wiem o pani Jędrusik, sporo o niej czytałam. Gdy pojawia się jakaś wzmianka o aktorce, zaczyna mocnej bić mi serce, czuję, że przycupnęłam gdzieś w kąciku i wchodzę wjej życie bocznymi drzwiami.

Kalina mówiła, że "życie prywatne aktora utożsamia się z jego rolami", ale przecież w życiu nie jest tak, jak wszystkim się wydaje. Często spotykała się z opiniami: "Wy, aktorzy, musicie mieć niezwykłe, niebywale życie". Tymczasem na scenie artyści stają się kimś innym, chcą i muszą odciąć się od codzienności.

Dla mnie w przygotowaniach do koncertu ważne było to, że musiałam dorosnąć do tego, co przeżywała aktorka.

Na pewno na pani recitale przychodzą osoby, które pamiętają Kalinę Jędrusik.

- Tak! Ostatnio miałam okazję grać swój spektakl w piwnicy na Wójtowskiej w Warszawie. Podeszła do mnie aktorka, która pracowała z Kaliną. "Pamiętam jej słowa, jej sposób mówienia, jak panią słyszę i zamykam oczy, słyszę Kalinę" - powiedziała. To cudowne usłyszeć takie słowa. Między innymi to nadaje sens naszej pracy.

Wciela się pani nie tylko w jej rolę. Ma pani w swoim programie również recital z piosenkami Edith Piaf.

- Z Piaf to zupełnie inna historia! Ona w przeciwieństwie do Kaliny była mi bardzo odległa. Zawsze kojarzyłam ją z dziwną, pokrzywioną panią, która śpiewa w nieznanym mi języku. Przypadek zdecydował, że sięgnęłam po piosenki Piaf. Po prostu któregoś dnia dostałam propozycję zaśpiewania koncertu piosenek francuskich. Wtedy zajęłam się na poważnie "małym wróbelkiem".

Udało mi się zdobyć niesamowite materiały z jej życia. Dotarłam nawet do filmików, które nagrywał jej akordeonista. Pokazują inną twarz Piaf: to trochę zwariowana, uśmiechnięta, niesamowita kobieta. Wczytywałam się w jej historię, w jej biografię.

Ale najbardziej Piaf zachwyciła mnie, gdy dotarłam do tłumaczeń jej piosenek. Nie znam francuskiego, więc dopiero przy pracy nad tym monodramem dowiedziałam się, o czym śpiewała. Tak rzetelnie przygotowałam się do recitalu, który wykonywałam po francusku, że po koncercie w centrum francuskim podchodzili do mnie Francuzi i chcieli rozmawiać ze mną w ich rodzinnym języku, myśląc, że dobrze znam francuski.

Widziałam panią w tym recitalu. Zaskoczyło mnie pani podobieństwo do Piaf. Pewnie tajemnica kryje się w charakteryzacji. Kto panią przygotowuje?

- Początkowo robiły to zawodowe charakteryzatorki (Joanna Cieśla, Natalia Kida). Dopiero potem odważyłam się sama!

Czy coś z życia granych przez siebie postaci przeniosła pani do swojego? Jakiś cytat, piosenkę, myśl?

- Nie, nie myślałam tak o nich. Chociaż może... łączy je jedno: najważniejsze jest to, co się dzieje po zejściu ze sceny. Fakt, że ma się przy sobie najbliższych, że można na kogoś liczyć. Obie czekały na miłość. Każda o tę miłość walczyła. Ja swoje programy przygotowuję z mężem, więc wiem, jak ważna jest siła miłości.

Kto będzie następny w pani recitalach?

- Monroe? Dietrich? Nie wiem, czy są w moim zasięgu. Dietrich z powodu wzrostu - na pewno nie. Może Liza Minneli? Może ukochana przeze mnie Barbra Streisand? Jeśli będę szukała kolejnych kobiet do przedstawienia ich na scenie, wiem, że na pewno będę szukała miłości. Bo -jak śpiewała Kalina - "Z kim tak ci będzie źle, jak ze mną...?"

PATRYCJA ZYWERT-SZYPKA

Aktorka, wokalistka jazzowa, tancerka, pedagog. Współpracuje z wieloma teatrami w całej Polsce, m.in. z Teatrem Akademia Wyobraźni we Wrocławiu, Teatrem Stara Prochownia w Warszawie, Teatrem Nowym, w Łodzi, Teatrem Midraszowym w Krakowie. Muzyczną drogę zaczęła od współpracy z zespołem wokalnym B.A.CH. Współpracowała także z chórem żydowskim Clii, Bogdanem Hołownią, Arturem Dutkiewiczem, Wojtkiem Majewskim, Leną Ledoff, Tomkiem Szymu-siem. Współtworzy z mężem Grzegorzem Szypką (aktorem i reżyserem) monodramy muzyczne, wcielając się w ikony muzyki i teatru. Po raz trzeci wystąpi w Olsztynie. W 2017 roku zaprezentowała swój program żydowski oraz piosenki Edith Piaf.

Koncert "Patrzę na ciebie" w olsztyńskim klubie Sowa w niedzielę 25 marca o godzinie 18.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji