Artykuły

Trzy premiery, Wybrzeże Sztuki z bardzo mocnym programem, otwarcie nowej sceny - dyrektor największego trójmiejskiego teatru opowiada o planach na najbliższe miesiące.

Przemysław Gulda: Najbliższa premiera Teatru Wybrzeże to "Bella figura" Yasminy Rezy. Jak to się stało, że właśnie w Gdańsku będzie można zobaczyć polską prapremierę tego tekstu?

Adam Orzechowski [na zdjęciu]: Przede wszystkim dlatego, że to bardzo dobry tekst, więc bardzo nam zależało, żeby mieć go w repertuarze. A zainteresowanie było ogromne - sporo polskich teatrów chciało to pokazać. Autorka postawiła jednak warunki, które dla wielu z nich były nie do spełnienia: spektakl miał być wystawiony na dużej scenie, samochód, który pojawia się w tekście, miał być prawdziwy, na dodatek musiał mieć na tyle duże rozmiary, żeby aktorzy mogli w nim grać. My na szczęście mamy warunki, żeby robić na scenie takie rzeczy, więc udało nam się wygrać rywalizację o wystawienie tego tekstu.

Wróćmy do tej pierwszej kwestii: co w nim jest takiego, co sprawia, że warto go wystawiać?

- Mimo niewielkiej obsady i dość kameralnej sytuacji: duża część spektaklu to spotkanie rodzinne przy stole w restauracji, autorce udało się powiedzieć sporo na temat - nie bójmy się tego słowa - kondycji współczesnego człowieka i świata.

Czy to, że tekst pisany był specjalnie dla berlińskiego teatru Schaubuhne, a przedstawienie wyreżyserował Thomas Ostermeier, był jakąś przeszkodą w jego polskiej adaptacji?

- Ależ skąd! Wręcz przeciwnie. To swoją drogą pokazuje, że ten tekst jest bardzo uniwersalny, a Polska jest w tym sensie częścią Europy i świata - dotyczą jej te same problemy, które trapią mieszkańców innych krajów. A to, że za ten tekst wziął się właśnie Ostermeier, jest najlepszym dowodem na to, że naprawdę coś w nim jest. Jednym z warunków, żeby to wydobyć, jest z pewnością praca aktorów. Jestem pewien, że artyści z naszego zespołu poradzą sobie z tym doskonale.

Kilka tygodni później w Wybrzeżu będzie można zobaczyć "Śmierć białej pończochy" w pana reżyserii.

- To w jakimś sensie kontynuacja naszego projektu "Dramat polski: reaktywacja". Marian Pankowski to autor, którego zdecydowanie warto wystawiać, przypominać i reaktywować. To jego zupełnie zapomniany tekst z lat 70., który dziś, kiedy tak głośno jest o polityce historycznej, staje się jeszcze ważniejszy niż wcześniej. Pankowski z premedytacją narusza narodowe świętości i mity, przebija napuchnięty balon pychy. I robi to w zaskakujący sposób: zajmują go sprawy bardzo polskie, ale patrzy na nie z bardzo niepolskiej, przewrotnej perspektywy. To spojrzenie bardzo intymne, kobiece, bardzo odległe od stereotypu.

Co się dzieje z zapowiadanym od dawna spektaklem poświęconym seksualnym nadużyciom w jednym z sopockich klubów?

- Niestety, ten projekt został odwieszony na kołek i nie wiadomo, czy uda się jeszcze do niego wrócić. Przygotowania do tego przedstawienia były już dość zaawansowane, ale wycofał się reżyser. Poszukiwaliśmy kogoś innego, kto mógłby przejąć ten pomysł, ale mało kto chce wchodzić w czyjeś buty. Może się więc zdarzyć, że ten spektakl ostatecznie nie powstanie i nie trafi do repertuaru Teatru Wybrzeże.

Czy w takim razie do końca sezonu pojawi się jeszcze jakaś premiera?

- Tak, mamy prawdziwego asa w rękawie, spektakl którego premiera planowana jest wstępnie na 4 czerwca albo w okolicach tej daty - przesunięcie może wyniknąć za sprawą wyjazdu części zespołu na jeden z ważnych zagranicznych festiwali. Chcemy przygotować "Święto Winkelrida". To mocno zapomniany tekst Jerzego Andrzejewskiego i Jerzego Zagórskiego, kolejna na naszym afiszu reaktywacja, ale i rozprawa z polskimi mitami. Trzeba go mocno zaktualizować, czego podjął się Marcin Cecko. Spektakl będzie reżyserował Marcin Liber i będzie to druga wspólna realizacja tego duetu na naszej scenie, po bardzo dobrze przyjętym spektaklu "Fahrenheit 451". To historia o kapitale patriotycznym, który ulega monetaryzacji, o tym, jak dziś interpretować mity i je wykorzystywać. Wydaje nam się, że premiera tego spektaklu w rocznicę przełomowych wyborów z 1989 r. nada temu materiałowi odpowiedni kontekst.

Co z Wybrzeżem Sztuki? Czy w tym roku trójmiejscy miłośnicy teatru znów będą mogli liczyć na obejrzenie na scenie Wybrzeża kilku ważnych spektakli z całej Polski?

- Mogę uspokoić tych, którzy się niepokoją: ta impreza w tym roku oczywiście będzie miała miejsce. Pod znakiem zapytania jest tylko czas, w którym się odbędzie. Bardzo chcieliśmy przygotować ją już w czerwcu, ale co rusz pojawiają się kolejne trudności organizacyjne, kolizje terminów i inne problemy, wiele wskazuje więc na to, że na kolejną edycję Wybrzeża Sztuki trzeba będzie jednak poczekać aż do jesieni. Zawiedzionych mogę uspokoić tylko w jeden sposób: naprawdę będzie warto poczekać, w planach repertuarowych jest kilka naprawdę znakomitych i ważnych spektakli.

Nie sposób nie zapytać też o kwestie bardziej praktyczne: jak wygląda sprawa remontu? Kiedy otwarcie nowej sceny?

- Już od dawna wiadomo, że kalendarz prac wydłużył się o kilka miesięcy na skutek niespodziewanych odkryć archeologicznych, dokonanych podczas remontu. Na szczęście udało się je odpowiednio zabezpieczyć i prace mogły ruszyć dalej. Wszystko wskazuje na to, że skorygowanego na skutek tej sytuacji terminu uda nam się dotrzymać i w październiku będziemy mogli otworzyć nową scenę. To jednak nie koniec prac: niemal w tym samym momencie rozpocznie się prawdopodobnie dość szeroko zakrojony remont Malarni, włącznie z przebudową dachu. Mamy na to zabezpieczone środki finansowe. Prace powinny potrwać około roku.

--

"Bella figura" Yasmina Reza, przekład: Barbara Grzegorzewska, reżyseria: Grzegorz Wiśniewski, występują: Agata Bykowska (Andrea), Katarzyna Dałek (Françoise Hirt), Katarzyna Figura (Yvonne Blum), Michał Jaros (Boris Amette), Jakub Nosiadek (Eric Blum).

premiera CZWARTEK, 1 marca, godz. 19, kolejne spektakle: PIĄTEK, 2 marca, godz. 19, SOBOTA-NIEDZIELA, 3-4 marca, godz. 17, Gdańsk, Teatr Wybrzeże, ul. Świętego Ducha 2, bilety: 30-40 zł