Artykuły

Majdan widziany polskim okiem

Pokaz "Jesteśmy w pułapce, kochanie!" w Teatrze Szwalnia

Teatr dokumentalny nie ma silnej reprezentacji w Łodzi, ale i w całym kraju stanowi margines zainteresowań twórców i publicznych scen. Szkoda, to gatunek, w którym na nowo zdefiniować można związki miedzy tymi środkami wyrazu, które w teatrze dramatycznym już skostniały. Jak przykładowo w Anglii robią to Helen Chadwick i Steven Hoggett łącząc śpiew, poezję, muzykę i ruch np. w bazującym na wspomnieniach frontowych dziennikarzy "War Correspondents".

W Łodzi związkami sceny z dokumentem interesuje się Teatr Szwalnia. W sobotę zaprosił spektakl "Jesteśmy przynętą, kochanie!" w reż. Agnieszki Wąsikowskiej oparty m.in. na wspomnieniach młodego chłopaka z Polski, fotografa Marcina Kundery, jego nagraniach z ukraińskiego Majdanu, który pojechał wspierać z rodzinnego Szczecinka. Gra go Mateusz Mosiewicz, absolwent "filmówki", wychowanek Bronisława Wrocławskiego. Kundera opuścił Kijów przed eskalacją walk z policją, ale w cieniu i ciszy barykad zdążył stać się częścią emocjonalnego trójkąta: z Nataszą (Helena Ganjalyan) i Ukraińca Dantego (Filip Kosior). Dojrzał. Tam pierwszy raz trzymał polską flagę i poznał chłopaka z Lwowa, który zna o jedną zwrotkę "Roty" więcej od niego.

Atut "Jesteśmy..." to odrzucenie próby mędrkowania na temat Majdanu z bezpiecznej perspektywy. Z samej swej istoty jest konfrontacją widza z ideą Majdanu, nie tegoż obrazem. Każe też pokoleniu urodzonemu w latach 8o. pytać o jego stosunek do polskiego Majdanu - dziedzictwa Solidarności i oto, co stało się z nią w latach 90. Tę perspektywę - kraju sąsiedniego, już nie aspirującego do mitycznej Europy, i ten moment - po rewolucji, oddaje groteskowa scena programu publicystycznego, w której prezenterka (Ganjalyan) i dwóch bojowników skupiają się na zaletach karabinu kałasznikow i jego obecności w (pop) kulturze symbolicznej. Spłaszczony medialny obraz Majdanu jest analogiczny do obrazu Solidarności, który dziś jest bardziej obrazem danej o niej narracji.

Wąsikowska w linearnej, lecz rwanej narracji, łączy grę skupiających się na naturalności relacji między postaciami aktorów z wideo, które w Kijowie zrobił Kundera, rzucanego na konstrukcje jak z barykady. Rekwizytami stają się obiekty "wyjęte" z nagrań (np. spreje), a większość użytych środków (np. zmiana perspektywy narracji) jest trafionych.

Spektakl było punktem głównym wieczoru, który zaczął pokaz nagradzanego dokumentu o Majdanie "Piano" Vity Drygas, zaś domknęła dyskusja z twórcami "Jesteśmy...".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji