Artykuły

Etyka, ekologia i artyzm

"Księga Dżungli" wg scenar. i w reż. Daniela Arbaczewskiego w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Anita Nowak.

Świat to dżungla? O tym świadczą ekranolustra w okrągłych ramach usytuowane na scenie a skierowane ku widowni? Czasem odbijające twarze publiczności, czasem transmitujące je za pomocą kamery, innym znów razem przekazujące informacje o tym, co właśnie dzieje się w świecie przedstawianym.

Fabuła spektaklu jest oparta na losach chłopca o imieniu Mowgli, wychowywanego wśród wilków bohatera wyłuskanego przez Daniela Arbaczewskiego, autora scenariusza, ze zbioru opowiadań Josepha Rudyarda Kiplinga "Księga Dżungli". To nie jest tekst dramaturgiczny. Nie ma dialogów. O przebiegu zdarzeń informuje widzów głos zza sceny, czasem dzieli się refleksją, czasem opatruje jakiś epizod komentarzem. Ten głos należy do Jacka Pietruskiego, który obok jednej z kulis, na miniaturowej makiecie, przy pomocy maleńkich lalek rozgrywa, a dokładniej nawet ewokuje wszystko to, co już za sekundę dzieje się na dużej scenie. Jest demiurgiem. Twórcą i przywódcą świata przedstawianego odpowiedzialnym za jego funkcjonowanie. To on, nie tyle słowem, co działaniem buduje dramaturgię tego spektaklu.

Pod koniec przedstawienia głos narratora ostrzega, że nawet w dżungli nie zabija się dla przyjemności, o czym zdaje się zapominać człowiek Nie jest to tylko opowieść o świecie zwierząt, ale jak to w bajkach bywa też ludzi; obnaża rządzące w nim emocje, prawa i okrucieństwo większe, niż w prawdziwej dżungli. Tyle przesłanie.

Dominującą wartością tego przedstawienia jest forma. Już po raz kolejny, w tym sezonie Teatr Baj Pomorski serwuje spektakl, w którym plastyka i dźwięk odgrywają przodującą rolę.

Nawiązując do miejsca akcji scenografia Dariusza Panasa zbudowana jest z cieńszych i grubszych bambusowych rurek. Z tegoż tworzywa w ogromnej mierze zmontowane są też lalki czy masko-głowy bohaterów. W inscenizacji wykorzystano wyłącznie materiały naturalne. Papierowa harmonijka na obręczach rozciąga się w węża; jedwabna płachta to imituje wiatr, to znów, inaczej ułożona, uszy słonia.

Ekologia to przecież współcześnie jedno z najważniejszych przesłań edukacyjnych. Tu dodatkowo poprzez rozpuszczenie wodzów artystycznej wyobraźni wykrzesano zeń jeszcze eksplozję oryginalnych znaczeń i niebywałe piękno wizualne.

Urody i podtekstów przydaje też spektaklowi światło. Dzięki niemu np. w pewnej chwili jedwabna płachta staje się polską flagą sygnalizując już młodej widowni bardzo wyraźnie, czego dotyczy kontekst.

Prawdziwie potężnego ducha dżungli tchnął w ten spektakl Hubert Pyrgies, autor muzyki, który pracował też z aktorami nad stroną wokalną inscenizacji. I instrumenty, i ludzie, udając odgłosy natury, konstruują niepowtarzalnie piękną i wiarygodną symfonię dzikiego i groźnego świata, jaki otoczył małego chłopca w tym przerażającym, tropikalnym lesie. Np. bzyczące, niczym nadlatywanie stada trzmieli odgłosy doskonale zsynchronizowane z wizualnymi wibracjami brązowo-żółtych plamek, jak się potem okazuje multimedialną imitacją umaszczenia tygrysa, największego wroga Mowgliego, budzą niezwykłą grozę i paniczny lęk.

Gatunkowo spektakl oscyluje pomiędzy baletem a pantomimą. Dlatego obok reżysera Daniela Arbaczewskiego, wielkie brawa należą się tu Marcie Bury, choreografce, która ożywiła tę lalkowo-aktorską rzeczywistość w tak plastycznie wyrazisty sposób, że trudno się niekiedy zorientować, gdzie kończy się człowiek, a zaczyna przedmiot. Dotyczy to wilków, bawołu, pantery, tygrysa czy niedźwiedzia.

Ale są w tej inscenizacji i lalki niezrośnięte z ludźmi, choć oczywiście przez nich animowane. Indywidualną postacią jest przede wszystkim główny bohater. To jakby mały chłopiec utkany z cienkich pasem bambusa na rurkowym szkielecie. Podawany jest z rąk do rąk i zależnie od sytuacji, w jakiej się w danym momencie znajduje, przez różnych aktorów ożywiany. Jako lalki niezależne funkcjonuje też stado małp. Skonstruowane z koralików nanizanych na sznurki i zawieszonych na bambusowych prętach w rytm muzyki poruszane są przez aktorów. Dzięki zwiewności ich kończyn taniec małp stanowi ciekawy element choreograficzny.

Spektakl jest bardzo oryginalnym zjawiskiem artystycznym; jednorodnym stylistycznie i harmonijnie zgranym na wszystkich płaszczyznach. Wiele zawdzięcza też znakomitej grze zespołowej Dominiki Miękus, Marty Parfieniuk- Białowicz, Edyty Łukaszewicz-Lisowskiej, Krzysztofa Pardy, Krzysztofa Grzędy, Andrzeja Korkuza i Andrzeja Słowika.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji