Artykuły

Ta magia nie działa

"Wolny strzelec" w reż. Marii Sartovej w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Andrzej Chylewski w Głosie Wielkopolskim.

O takich zdarzeniach mówi się, że nastąpiły we właściwym miejscu i czasie. Lub, że był to strzał w dziesiątkę. Właśnie bowiem - premiera "Wolnego strzelca" odbyła się w Berlinie 18 czerwca 1821 roku - obchodzono w Niemczech rocznicę zwycięstwa koalicji prusko-angielskiej nad Napoleonem pod Waterloo. Więc przesycona już operą włoską publiczność niemiecka przyjęła "Strzelca" jako manifestację narodową. A w Europie głównie poeci i muzycy przyjęli role heroldów obwieszczających narodziny nurtów narodowych, zwłaszcza opery romantycznej. Oglądając dziś kolejną wersję "Wolnego strzelca" (premiera odbyła się w sobotę, 22 kwietnia), konstatuję, że w erze "Matriksa" i "Harrego Pottera" oraz produkcji z gatunku fantasy ta magia nie działa. Nie ożywiła jej manipulująca oryginalnym librettem poety F. Kinda reżyseria i wizualizacje Marii Sartovej, ani dekoracje Waldemara Zawodzińskiego. Zagubił się gdzieś magiczny las, pobłądziły lub nie wypaliły we właściwej chwili magiczne kule. Ze ściany nie spadł obraz, za to z nieba spłynęła wielka ćma i... kwiaty, ponoć od Pustelnika.

Swoistą magię, choć raczej należałoby powiedzieć, urok i wdzięk, zachowała muzyka mistrza Webera. Wprawdzie wirtuozowska uwertura nieco kulała w spoistości, czasami również i akompaniament (kierownictwo muzyczne Agnieszki Nagórki), ale złóżmy to na karb tremy: premierowej i inauguracyjnej 6. Festiwalu Hoffmannowskiego. Zauważyć należy wokalne dokonania Romy Jakubowskiej-Handke (Agata), Barbary Gutaj (Anusia), Rafała Korpika (Kasper), Michała Marca (Max), a zwłaszcza Bartosza Urbanowicza w roli Pustelnika

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji