Artykuły

"Chłopi" Witolda Rudzińskiego

Często nam się zdarza narzekać na brak zainteresowania teatrów muzycznych twórczością naszych współczesnych kompozytorów. Ta sytuacja sprawia z kolei, że nie znajdując odbioru dla swych dzieł i twórcy nie kwapią sie do trudnej przecież i pracochłonnej, trwającej nieraz latami pracy nad dziełem operowym. Stąd też każda kolejna polska prapremiera w tej dziedzinie staje się wydarzeniem.

Witold Rudziński, uczeń Tadeusza Szeligowskiego (jednego z najpłodniejszych twórców oper i baletów pierwszego powojennego dwudziestolecia) ma w swoim dorobku bardzo wiele kompozycji orkiestrowych wokalnych, kameralistyki; jest zarazem muzykologiem posiadającym w swoim dorobku obok fundamentalnych dzieł o Stanisławie Moniuszce, wiele innych książek o trwałej wartości. Dodajmy - aby mieć pełny obraz tego twórcy - że jest profesorem, wykładowcą w warszawskiej PWSM i działaczem muzycznym.

W swoich dziełach scenicznych Witold Rudziński sięga z zasady bądź po wątki historyczne, bądź posługuje sie wielkimi dziełami polskiej literatury. Przypomnijmy: opery "Janko Muzykant" i "Odprawa posłów greckich" z wykorzystaniem Sienkiewicza i Kochanowskiego; historyczne dzieło o Komunie Paryskiej pt. "Komendant Paryża", wreszcie "Sulamida", utwór oparty na tematyce biblijnej. Byłoby jednak fałszywe i skrzywiające obraz, gdyby nie dodać, że Rudziński w swoich dziełach estradowych często - jak choćby w "Gaude Mater Polonia" sięga również do tekstów literackich o tematyce społecznej, na kanwie których opiera swoją muzykę. Chętnie sięga on także do folkloru, co jak wiadomo, nieczęsto (szczególnie ostatnimi laty) zdarza sie naszym twórcom. W muzyce Rudzińskiego natomiast stylizacje i czyste cytaty z folkloru stały się niejako zasadą - co tym bardziej można zapisać na plus temu kompozytorowi.

I tak kreśląc sylwetkę autora "Janka Muzykanta" doszliśmy do ostatniego utworu Rudzińskiego, wystawionej przez Teatr Wielki w Warszawie prapremiery "Chłopi" według Reymonta. Utwór ten skomponowany został i wystawiony przez stołeczny Teatr z okazji trzydziestolecia PRL. Trzeba też od razu powiedzieć, że kierownictwo tej placówki zrobiło wszystko, aby dzieło to na scenie wypadło jak najokazalej.

Pierwszą inspiracja dla kompozytora do zajęcia się tym tematem była muzyka napisana do widowiska teatralnego wystawionego w Teatrze Ziemi Mazowieckiej. To zetknięcie się z tematem stało sie zachętą dla twórcy do napisania pełnospektaklowej opery. Jeżeli chodzi o libretto - wszystkie główne wątki, konflikty i klimat reymontowskiego dzieła zostały dla sceny zachowane. Zresztą przy popularności książki, ostatnio jeszcze spopularyzowanej przez serial telewizyjny, nawet jeśli są jakieś braki czy opuszczenia (co przy wielkości oryginału literackiego jest w pełni zrozumiałe) wyobraźnia widza swobodnie uzupełnia te luki.

Jedno jest pewne: zarówno w warstwie scenicznej, jak i muzyce sielankowy obraz wsi podłowickiej a zarazem wszystkie spięcia dramatyczne znalazły wierne odbicie. Już pierwsze podniesienie kurtyny zasługuje na oklaski, kiedy ogląda sie uroczy pejzaż jesienny chłopów zgromadzonych przy zbiorze ziemniaków. Pastelowe barwy krajobrazu i kostiumów (jak dobrze, że kostiumolog nie sięgnął po bogate stroje łowickie, co zamieniłoby scenę w występ "Mazowsza"), urzekają swym urokiem.

Świetne są w tej operze partie chóralne: zarówno muzycznie, jak i od strony wykonawczej rzecz ujmując; one również nadają klimat całemu widowisku. Zresztą sceny zbiorowe są tu najefektowniejsze (pyszna zabawa w I akcie), a ponieważ całość podzielona jest na cztery części odpowiadające i czterem porom roku zróżnicowanie poszczególnych aktów jest bardzo wyraźne.

Ale również i tam wszędzie, gdzie poszczególne sceny mają charakter kameralny, gdzie miłość i nienawiść przeplatając sie w fabule i muzyce, napięcie dramatyczne jest wyjątkowo silne. Wielka w tym zasługa i wykonawców oraz orkiestry prowadzonej przez Antoniego Wicherka: już na wstępie kłótnia pomiędzy Hanką, Antkiem i Boryną jest prawdziwa, bardzo naturalna, co dobrze świadczy o sprawnej reżyserii Danuty Baduszkowej. Ale i głosy mamy tu znakomite: wystarczy jeżeli powiem, że trzy wymienione postaci odtwarzają: świetna Krystyna Jamroz, Włodzimierz Donysenko oraz dobrze im sekundujący Jan Czekay. Jeżeli powiem jeszcze, że odtwórcami innych bohaterów muzycznego dramatu są Krystyna Szczepańska (Agata), i Bożena Betley-Sieradzka (Jag-na), Bogdan Paprocki (Szymon), Bożena Brun-Barańska (Dominikowa), Anna Malewicz-Madey (Ulisia), Leonard Mróz (Mateusz), wreszcie Robert Młynarski, Feliks Gałecki, Jan Góralski, Irena Jezierska, Jadwiga Dzikówna i in. - przekonamy się, że obsada dobrana została z największą starannością i troską o jak najlepszych wykonawców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji